~18~

376 29 9
                                    

Tym razem, przepełniona podekscytowaniem, poderwałam się z posłania wczesnym rankiem. Bolały mnie okropnie plecy, bo czułam na nich każdy wystający z podłogi gwóźdź oraz nierówność drewna. Skrzywiłam się. Włączyłam nadajnik i sprawdziłam godzinę (która również się na nim wyświetlała). Była 5:30... Zamyśliłam się...

Za pół godziny opuszczę to miejsce na nie wiadomo jak długo... Szczegółów misji nie poznałam. Luminara nie chciała mnie w nią łaskawie wtajemniczyć. Na razie... Ja i tak się dowiem. Mogłabym się wkraść znowu do bazy danych, ale do tego byłby mi potrzebny Kevin, który obecnie śpi jak suseł... A na dodatek po naszym małym wypadzie tam, zostały zamontowane kamery i inne czujniki. Świetnie... Okazja, aby poznać ojca przeszła mi koło nosa... Poza tym już mnie on nie obchodzi. Tak! Nie obchodzi! Nie będę sobie zaprzątała nim głowy! Ciekawe dlaczego się zorientował, że ma córkę, jak zostałam Jedi!

Byłam oburzona. Oburzona, rozejrzałam się za czymś, co mogę wziąć ze sobą na mjsję. Taaa... Westchnęłam. Nie miałam czego brać ze sobą...

Do pasa przypiełam tylko miecz i otuliłam się płaszczem, który był prezentem urodzinowym... Jak ten czas szybko leci. Zanim się obejrzałam, już mam swoją pierwszą misję!

Moje serce szybko zabiło. Podekscytowana poszłam na śniadanie. Zakradłam się do spiżarni i chwyciłam bochenek ciemnego chleba. Ułamałam kawałek, który następnie wpakowałam sobie do ust. Resztę pieczywa schowałam do obszernej kieszeni płaszcza. Już miałam wyjść, ale po chwili namysłu zabrałam dadatkowo jeszcze trzy jabłka, które również wylądowały na dnie mojej kieszeni. To powinno wystarczyć na jakiś czas...

*

Luminara i Obi-Wan czekali już na pasie startowym i dyskutowali o czymś zawzięcie. Kiedy mnie spostrzegli, zamilkli natychmiast. Kenobi wyszczerzył zęby w triumfie, a Mistrzyni sięgnęła naburmuszona do kieszeni. Wyciągnęła z niej pięć kredytek i wręczyła triumfującemu młodemu mężczyźnie. Uniosłam brwi pytająco.

- Twoja Mistrzyni założyła się ze mną, że przyjdziesz po Anakinie - wyjaśnił rozbawiony Obi-Wan. - Jak zwykle przegrała. Dobrze znam Anakina i jego zwyczaje... Aż za dobrze.

Zaśmiałam się w duchu. Chociaż cokolwiek udało mi się udowodnić Luminarze. Tak łatwo nie pozwolę jej drwić sobie ze mnie.

- Dziękuję, Mistrzyni, za wiarę we mnie - odparłam, posyłając jej gorzkie spojrzenie.

- Do usług...

Luminara wzruszyła ramionami.

- 6:01 - odparł Kenobi, sprawdzając godzinę. - A po moim padawanie ani słychu, ani widu. Lecimy?

- Tak. To go nauczy, że nie można się spóźniać - poparła go moja Mistrzyni.

Obi-Wan podszedł do srebrnego statku i nacisnął czerwony przycisk. Luk pokładowy opuścił się ze zgrzytem...

- To Omega - odparł z dumą Mistrz, wskazując na pojazd kosmiczny. - Od teraz należy do nas. Będzie nam służyła przez większość misji...

- Prze...przepraszam za spóźnienie - wydyszał Anakin, który nareszcie się pojawił. Miał rozczochrane włosy i trochę podkrążone oczy. - Za...za...zaspałem.

Obi-Wan tylko machnął ręką ze zrezygnowaniem...

Po kolei wchodziliśmy do statku. Za ostatnią osobą wejście się zamknęło z tym samym zgrzytem.

W środku pojazdu znajdowały się dwie małe sypialnie, po dwa „łóżka"oraz kabina dla sterującego połączona z „salonikiem", w którym ustawiona była kanapa, stolik i wysuwana metalowa szafka.

- Tam śpią padawani - wskazał na pierwszą sypialnię po prawo Obi-Wan.

Wmaszerowałam z Anakinem do wyznaczonego pokoju. Byłam cholernie niezadowolona. Nie uśmiechało mi się spać obok tego głupka...

W sypialni znajdowało się parterowe łóżko oraz łóżko położone wyżej, połączone ze stalową drabinką. Już chciałam zająć właśnie TO miejsce do spania, ale Anakin mnie wyprzedził i rozłożył swój tyłek na materacu.

- Zaklepane - rzekł, podpierając ręce pod głowę.

- Idiota... - mruknęłam pod nosem.

- Coś mówiłaś?

- Nieee - rzekłam sucho, ściągając płaszcz i rzucając go na poduszkę.

- Przyzwyczajaj się do mnie. Będziesz musiała mnie znosić 24 godziny na dobę - zachichotał pod nosem blondyn.

Warknęłam w odpowiedzi i wyszłam z sypialni, byle jak najdalej od niego.

Usiadłam na kanapie, blisko okna i patrzyłam jak Świątynia Jedi z każdą chwilą coraz bardziej maleje. Coraz bardziej... Przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone tam. Pierwsze poznanie moich przyjaciół... pierwsze treningi, upadki, zwycięstwa. Pewien etap życia był już za mną. Posmutniałam...

Teraz widziałam już całe Coruscant, szarość budynków, kolorowe pręgi pędzących pojazdów, gdzieniegdzie nawet jasne plamy...

Byłam w kosmosie. W kosmosie... Już drugi raz. Ciągle będzie mnie zaskakiwał...

Położyłam rękę na szybie i przez palce patrzyłam na miliardy przesuwających się gwiazd i promienie słoneczne.

Weszliśmy w nadświetlną...

Przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału... 😥
Niech moc będzie z Wami! 😊

By zostać Jedi|| Akademia StrażnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz