Z pięknego snu wyrwały mnie ciche chichoty zza drzwi. Natychmiastowo podniosłam się i wytężyłam uwagę. Miecz świetlny leżał na szafce nocnej obok, więc byłam zabezpieczona. Dźwięki ucichły, więc ponownie się położyłam i ze zmarszczonymi brwiami przyglądałam się sufitowi. Po chwili przymknęłam oczy i zapadłam w stan pół snu.
*
Drzwi mojego pokoju otworzyły się z hukiem. Zamrugałam powoli i patrzyłam rozmazanym wzrokiem, jak zakapturzone postacie wchodzą do środka... Ccco? To sen? Chciałam krzyknąć i sięgnąć mocą po broń, ale jedna postać zatkała mi usta, a dwie pozostałe uniosły. Zaczęłam się szamotać rozpaczliwie. Moja jedna noga się wyswobodziła, więc kopnęłam napastnika w brzuch. Ten się zgiął i wymruczał przekleństwo.
- Niestety bez tego się nie obejdzie... - mruknęła jakaś inna postać.
Po tych słowach ktoś siłą narzucił mi worek na głowę. Widziałam tylko ciemność. Nadal próbowałam się bronić, ale spełzło to na niczym. Zagryzłam więc wargi i czekałam, aż napastnicy mnie postawią na ziemię. Wtedy to porachuję im kości. Ciekawe tylko, jak oni przeszli wszystkie zabezpieczenia Świątyni...
Tak więc byłam niesiona. Chłodny, nocny wiatr smagał mnie po twarzy. Zadrżałam z zimna. Byłam przecież tylko w pidżamie! (Na szczęście nie w koszuli nocnej, tak na marginesie). Starałam się zorientować, w którą stronę idziemy, ale z czasem zorientowałam się, że porywacze specjalnie mylą kierunki, robiąc wiele obrotów i zakrętów. Cudownie. Czemu zawsze muszę się w coś wplątać? Wypadki same za mną chodzą. Kocham swoje życie...
*
Upadłam plecami na zimne płytki. Ktoś szybko zdarł z mojej głowy worek i od razu oślepiło mnie jasne światło. Po chwili usłyszałam w niedalekiej oddali jakieś stęki.
- ...gdzie ja jestem? - zapytał jakiś głos.
Zamrugałam i obraz widziany przeze mnie się zaostrzył. Wyciągnęłam przed siebie pięści, gotowa na niespodziewany atak. Porywacze zaraz pożałują kogo wzięli do niewoli... Po chwili uniosłam brwi ze zdziwienia. Czemu na podłodze leżą inni nowo wybrani padawani...? Zaśmiałam się głośno. Wszystko zrozumiałam, kiedy dostrzegłam starszych padawanów. A ja głupia dałam się nabrać...
- Po co mnie budziliście? - Anakin się przeciągnął. - Wiecie, która godzina...?
Starsi spojrzeli na nas rozbawieni. Nic dziwnego, bo wszyscy byli rozczochrani i stali w pidżamach, nie wiedząc co się dzieje.
- Coroczną tradycją w Świątyni jest wiścig nowych padawanów - odezwał się chłopak z ciemnymi włosami, związanymi na karku. - Nie pytajcie, jaki jest tego sens, ani kto to wymyślił... Zwycięzca dostanie medal - wskazał na przedmiot trzymany przez jakąś blondynkę. - ... A przegrany zostanie wrzucony do pobliskiego stawu.
Odjazdowa alternatywa...
- ... Teraz przejdziemy do sali obok - brunet ruszył w stronę pobliskich drzwi. Kiedy wszyscy znaleźliśmy się w hali ze ścigaczami ponownie się odezwał. - Teraz wylosujecie numerek od 1 do 7. Dany pojazd jest zaznaczony odpowiednią liczbą.
Towarzysząca chłopakowi blondynka wyciągnęła woreczek z numerkami i po kolei do każdego podchodziła. Mi przypadła piątka. Rozejrzałam się za ścigaczem. Znalazłam go stojącego przy samym końcu. Był biało-czerwony ze znakami zakonu Jedi. Długi tył kończył się pionowym skrzydłem. Mruknęłam z aprobatą.
- Pokonam ciebie - rzekł Anakin za moimi plecami. Odwróciłam się i obdarzyłam go morderczym wzrokiem.
- Ja wygrałem wyścig na Tatooinie - zaśmiał się. - Teraz też wygram.
Wzruszyłam ramionami.
- Ja za to pierwszy raz będę za kierownicą. Uważaj, bo przez przypadek w ciebie wjadę... - uśmiechnęłam się z triumfem.
Pojazd Anakina był zielony i węższy niż mój. To nie znaczy, że szybciej poleci. Wiem, że nie wygram, więc po prostu utrudnię mu zajęcie pierwszego miejsca. Tak. To dobry pomysł...
W pomieszczeniu rozległ się zgrzyt i drzwi od hangaru zaczęły się powoli unosić.
- Padawanów proszę o uruchomienie ścigaczy - rzekła blondynka.
Anakin mrugnął do mnie i pokazał język. Ja tylko pokręciłam głową i wskoczyłam do pojazdu. Tyle guzików i przekładni...
- Ustawcie się na linii startu - polecił brunet i wskazał na czerwoną linię tuż przy wyjściu z hangaru.
Jak to coś ruszyć? Zmarszczyłam brwi. Niepewnie nacisnęłam pedał gazu. Rzuciło mną do przodu. Prawie nie walnęłam w ścianę. To nic. Zaśmiałam się pod nosem. Po kilku próbach udało mi się wreszcie ustawić...W sumie nie byłam najgorsza. Jakaś dziewczyna o kasztanowych włosach nadal jeszcze nie mogła opanować swojego ścigacza. Starszy chłopak ją poinstruował i kiedy zaparkowała na linii startu odezwał się:
- Droga jest wyznaczona przez neonowożółte długie wstążki porozwieszane wzdłóż toru wyścigowego... Podstawowe zasady... Nie używamy mocy, chyba że jesteśmy w sytuacji zagrażającej życiu. Nie jedziemy na skróty. Oszuści będą od razu zdyskwalifikowani. Nie rzucamy przedmiotami w przeciwnika i tak dalej. Na wystrzał z racy startujecie...
Zacisnęłam palce na kierownicy. To będzie moja totalna porażka... Trudno. Westchnęłam. Zapatrzyłam się na wysokie, nowoczesne budynki wyraźnie odznaczające się na rozgwieżdżonym niebie.
- Trzy... dwa... jeden... Start!
CZYTASZ
By zostać Jedi|| Akademia Strażników
Fiksi PenggemarPrzed Darthem Sidiousem było wielu. Teraz ciemność unosi się nad światem, a Zakon Mrocznych Jedi ma warunki, by stale rosnąć w siłę... Susana kroczy ścieżką Jedi. Zostaje wplątana w afery, które mogą spowodować zagładę planet i galaktyk. Czy zło rod...