#22 "Tęskniłem za tym"

1.9K 135 13
                                    

Perspektywa Leondre:

Drugi dzień leżenia w łóżku szpitalnym.

Drugi dzień patrzenia się w biały sufit i białe ściany dookoła.

Przeze mnie Charlie zamiast być teraz z rodziną, siedzi w hotelu z moją mamą i przychodzą do mnie co godzinę.

Lekarz mówił, że jutro dostanę wypis, więc będę mógł wracać do domu, do Port Talbot.

Leżałem sam na sali.
Obok mnie było puste, pościelone łóżko.
Patrzyłem się pusto na drewniane drzwi, gdy te nagle się otworzyły.

-Cześć-podeszła do mnie Julia, witając się niepewnie.

-Cześć-przywitałem się.
Dziewczyna usiadła na krześle obok mojego łóżka i poprawiła swoje włosy.

-Chciałam z tobą porozmawiać-zaczęła, a ja posłałem jej pytające spojrzenie na znak aby kontynuowała-Co się stało w tej łazience, że pobiłeś Roberta?

-Ja go pobiłem?!-uniosłem głos-jeśli ja, to czemu ja tutaj leże a nie on?!-wskazałem na siebie.

-Byłam u niego wczoraj-mówiła spokojnym głosem-Mówił, że był w łazience i nagle ty przyszedłeś i zacząłeś kłótnie.

-Ja zacząłem?! To było kompletnie na odwrót!

-Co tu się dzieje?-do pokoju weszła pielęgniarka-troszkę ciszej-wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

Westchnąłem głośno, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Leo, powiedz prawdę.

-Ale ja mówię prawdę-znów uniosłem lekko głos, a oczy zaczęły mi się szklić

-Julka,czemu mi nie wierzysz?-uspokoiłem się trochę.

Dziewczyna pokręciła głową i wstała kierując się do wyjścia.

-Czekaj!-krzyknąłem na co gwałtownie się odwróciła.
-porozmawiajmy na spokojnie.

Wskazałem na plastikowe krzesło, na które po chwili usiadła Julia.

-O czym chcesz jeszcze rozmawiać? I tak nie powiesz mi prawdy.-wywróciła oczami.

-Julka, zrozum-odwróciłem się w jej stronę-mówię ci prawdę. Robert wszystko pokręcił. Otworzyłaś się przede mną, mówiąc o wyśmiewaniu... To dlaczego miałbym kłamać?

-J-ja już nic nie wiem-pokręciła głową.-W ogóle, jak się czujesz?-spytała po chwili.

-Już dobrze, jutro będę mógł wyjść ze szpitala. Ale nie zmieniaj tematu!Wierzysz mi, czy Robertowi?-spytałem patrząc jej w oczy.

-Sama nie wiem... Roberta znam już parę lat...

-No właśnie... Znasz go, to pomyśl czy w takiej sytuacji by skłamał.

-Leondre?

-Tak?

-Wierze Ci-Uśmiechnęła się smutno.

-Mogę Ci zadać jeszcze jedno pytanie?-zapytałem z uśmiechem na twarzy. Cieszyłem się, że w końcu mi uwierzyła.

-Jasne.

-Czemu mi nie powiedziałaś o swojej"depresji"?-zrobiłem cudzysłów palcami bo nie wiedziałem czy to można nazwać "depresją".

-J-jakiej depresji?-jąkała się, a w jej oczach widziałem przerażenie.

-Nikola mi mówiła. Nie musisz udawać-złapałem ją za rękę ale dziewczyna odrazu ją wyrwała.

-Chodzi o to śmianie się?-mówiła, już przez łzy. Pokiwałem głową-Ja... Nie wiem co to jest-pokręciła głową-lekarz mówił, że po prostu kiedy jestem smutna zamiast płakać to się śmieje za każdym razem kiedy sobie przypominam coś strasznego-wytarła łzy rękawem.

Perspektywa Julii:

Wytarłam łzy rękawem od bluzy, pociągając nosem.

Chłopak rozłożył ręce na znak abym go przytuliła.
Z litości, przybliżyłam się do niego i objęłam go.
Poczułam jego perfumy.
Ciekawe tylko czy są one przeznaczone do samoobrony czy ataku...

-Wiesz Leo?-przerwałam ciszę, gdy się od siebie odkleiliśmy-twój fryz jest taki oryginalny-chłopak się uśmiechną poprawiając swoje włosy- podobny widziałam w podręczniku historii średniowiecza-dokończyłam a on zaczął się śmiać.

-Tęskniłem za tym-zaśmiał się.

-Leondre Devries?-przeszkodziła nam ta sama pielęgniarka co przedtem.

-Tak-odpowiedział jej brunet.

-Doktor wzywa na badania.

-Dobrze, już idę-wstał i pokierował się w stronę sanitariuszki-Do zobaczenia.-pożegnał się za mną i wyszedł.

Perspektywa Nikoli:

-Kiedy wyjeżdżamy?-spytałam się Jasia, siadając w hotelowym fotelu.

-Jutro-odpowiedział siadając naprzeciwko.

-A co z Robertem?

-Teraz wyszedł z tymczasowego aresztu i jest z Waldkiem u cioci.

-Ahaa-przedłużyłam spoglądając na godzinę w telefonie
"19:37"
-Kiedy Julka wróci od Leo?

-Pisała, że już wraca taksówką.

-To dobrze, musi mi dokładnie opowiedzieć co się stało w tej łazience.-westchnęłam.

*******20 MINUT PÓŹNIEJ********

-No, mów!-usiadłam na łóżku w naszym pokoju hotelowym.

-Robert ta wredna świnia mnie okłamał!-trzasnęła drzwiami i usiadła obok mnie.

-Ale o co ci chodzi?-zaśmiałam się.

-Mówił, że to Leo wszystko zaczął a to wszystko na odwrót!-wymachiwała rękami-a przecież jesteśmy przyjaciółmi!

-A skąd wiesz, że kłamał?-posłałam jej pytające spojrzenie.

-Leo mówił kompletnie co innego...-wywróciła oczami.

-Czyli uwierzyłaś Leo, którego nienawidzisz i obrażasz na każdym kroku, a nie przyjacielowi, którego znasz parę lat i zawsze cię bronił i ci pomagał?-spytałam zdezorientowana.

-Sama już nie wiem...-westchnęła-Kurde!-krzyknęła i pokierowała się w stronę łazienki.

-Co się stało?!

-Przytuliłam Leo, więc muszę iść się wykąpać!-przewróciłam oczami ale dziewczyna już tego nie widziała, bo wbiegła do łazienki.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć nad wszystkimi pytaniami, które nie dawały mi spokoju od paru sekund.

Myślałam, że między nią a Leo już wszystko jest w porządku...

Dlaczego Robert by miał okłamywać Julkę i policję?
Jeśli jednak mówił prawdę...
To czemu Leo by miał wszystkich okłamywać?

Wszyscy już wyjechali do domów oprócz nas.
Leondre i Charlie jutro rano wyjeżdżają do Port Talbot, a my wracamy do naszego miasta.

Moje rozmyślenia przerwało głośne pukanie do drzwi. Wstałam i leniwie podeszłam do nich. Otworzyłam je i do pokoju wparował Jasiek z telefonem w ręce.

-Gdzie jest Julka?-Chodził zdenerwowany po pokoju.

-W łazience, kąpie się. A coś się stało?

-Musimy jechać! Ubierajcie się!

-Ale o co chodzi?!-stałam nadal w miejscu.

//////////////

Wie,wiem...Dawno nie było rozdziału :/

Było to spowodowane brakiem weny :(

W mediach jest Charlie z Chloe ;)

Polecajcie i gwiazdkujcie :D

PS:Nie wiem czemu ale w obsadzie zamiast polskich znaków są znaki zapytania :/

Kto to BaM? 1&2&3|BaM|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz