#40 "Charlie,co ty chcesz zrobić?"

1.6K 125 9
                                    

-Co tu się stało?-zapytał oszołomiony,widząc porozwalane chipsy,popcorn i pełno szklanek na stole.
-Nikola u mnie była z Waldkiem.-próbowałam się wymigać.
-To po co tyle szklanek?-zaśmiał się.
-Jeszcze był Leo i Charlie..-wywróciłam oczami.
-Wiesz,że bedziesz musiała to posprzątać a ja muszę zdać całą "relację" Jankowi?-Wyciągnął telefon z kieszeni.
-Nie,nie mów mu!-złapałam go za ramię-Prrroooszee-zrobiłam smutną minę szczeniaczka.
-Dobra,ale musisz to posprzątać do jego przyjazdu-wskazał na śmietnisko wokół kanapy.
-Wiem,wiem.To zadzwoń do niego i powiedz,że wszystko u mnie okay-podeszłam do drzwi a Filip podążał za mną-To pa!-otworzyłam je przed nim.
-No,narazie-wyszedł,zamykając za sobą drzwi.Oparłam się o nie,głośno wzdychając.
-Boże jaki syf..-powiedziałam do siebie pod nosem,widząc bałagan w całym salonie.
-Dzień dobry.-usłyszałam na co się zlękłam.Ze schodów zszedł Leo w samych,czarnych Kleinach.
-Fu Leo!Byś się ubrał!-krzyknełam,zasłaniając dłonią oczy.
-A dzień dobry?-stanął w progu.
-Najpierw się ubierz...
-Dobra,dobra...Mamo!-wszedł z powrotem na górę a ja zabrałam się za sprzątanie.
Wyjęłam odkurzacz z szafki i posprzątałam wszystkie okruchy z dywanu.Wyniosłam szklanki do zlewu,które teraz będą czekać na przyjazd Janka aż je pozmywa.
Otworzyłam lodówkę,patrząc się na puste w niej pułki.Przegryzłam wewnętrzną stronę policzka,myśląc co by tu zjeść..
Może tą górną pułkę?
A może jednak dolną?
O a może szufladę?
Moje rozmyślania przerwał dźwięk kroków.
-Dzień dobry ponownie-Leo,oparł się o blat kuchenny.Tym razem miał na sobie bluzę bez rękawów,ale za to miał kaptur na głowie...Na nogach miał czarne rurki,jak podejrzewam z caritasu.
-Hej-przywitałam się oschle-Idz do sklepu kupić coś na śniadanie-odwróciłam się w jego stronę.
-Okay,ale co? I daj kasę-uśmiechnął się,pokazując tym samym szparę pomiędzy zębami.
-Jajka,chleb..-zaczęłam wymieniać,ale chłopak mi przerwał.
-Nie jem jajek.
-A co mnie to obchodzi?Ja robię jajecznicę.-wzruszyłam ramionami-No co? Nic innego nie umiem-zaśmiałam się.
-To ja zrobię naleśniki, tylko daj kasę.
-Czekaj zadzwonię do Janka.-Zaczełam szukać telefonu po kieszeniach piżamy.-Dobra!Mniejsza z tym!-poddałam się.Wyszłam z kuchni i otworzyłam szufladę,która była pod telewizorem.
Wyciagnełam z niej oszczędności moich rodziców,biorąc tylko 50-złotowy banktnot.Podałam go Leondre,który schował go do kieszeni.
-Z czym zrobisz naleśniki?-zapytałam kiedy ubierał czerowne buty.
-Z tym,z czym lubisz najbardziej.-mruknął.
-Czyli z czym mądralo?
-Z nutellą-wzruszył ramionami i wyszedł.
Pobiegłam na górę poszukać telefonu i przy okazji zobaczyć co z Charliem.
Weszłam do mojego pokoju i zobaczyłam blondyna,leżącego na moim łóżku i przeglądającego coś na telefonie.
-Cześć-usiadłam obok niego.
-Hej.
-Jak się czujesz po pierwszym wciąganiu?-zaśmiałam się,na co on mnie lekko klepnął w plecy.
-Okay-powiedział ukazując swoje dołeczki.
-Widziałeś gdzieś mój telefon?Nie pamiętam gdzie go zostawiłam-skrzywiłam się.
-Nie,ale moge do ciebie zadzwonić.
-A masz mój numer?
-Oczywiście.
-Czemu wszyscy mają mój numer a ja nie mam nikogo?-zachichotałam.
-Idź szukaj,bo już dzwonię.-przyłożył swoj telefon do ucha.
Wyszłam z pokoju i rozglądałam się,wsłuchując w każdy,najmniejszy dźwięk.Na piętrze nic nie słyszałam,więc zeszłam szybko na dół.
-Dobra Charlie!Jest na tarasie!-poinformowalam go kiedy usłyszałam mój dzwonek zza drzwi.
-okay!-krzyknął po czym weszłam na taras,czując niemiłosierny ból na stopie.
-Ała!-krzyknełam z bólu najmocniej jak potrafiłam.
Zeszłam ze szkieł,które Leo wczoraj rozbił i o których zapomniałam.Usiadłam na zimnej podłodze,podkulając nogi.Nie minęła sekunda  a Charlie zbiegł po schodach prawie się wywalając.
-Co się stało?-podbiegł i kucnął koło mnie.
-Nadepnełam na szkła-wysyczałam,a łzy zaczęły lecieć mi ciurkiem.
Blondyn nic nie mówiąc,wziął mnie na ręce i posadził na kanapie.
-Poczekaj,zaraz przyjde.-pobiegł na górę,zostawiając mnie samą.Położyłam nogę na stół,a już po chwili zachlastałam go krwią.
-Już jestem!-poinformował mnie,przybiegając z całą apteczką-tylko ta noga?-wskazał na zakrwawioną stopę.
-Tak-kiwnełam głową.
-Dobra,tylko spokojnie...-szukał czegoś w białej skrzyneczce.
-Charlie,co ty chcesz zrobić?-spytałam z przerażeniem.
-Trzeba wyjąc szkło-wyją jakaś buteleczkę,waciki i pincete.
-Ale ja sie boje..-zmiękłam.
-To nie bedzie bolało.
-Ta jasne...
-Przemyjemy wodą utlenioną,wyciągniemy kawałki szkła i znowu woda utleniona,Okay?-patrzył mi się prosto w oczy,ale ja za wiele nie widziałam przez łzy.Kiwnełam głową na znak,że się zgadzam.
Perspektywa Charliego:
Nie ukrywam,że boje się to zrobic,ale muszę.Musze wziąć sie w garść i wyciągnąć jej te cholerne odłamki szkła.
Obmyłem delikatnie jej stopę wodą utlenioną,na co dziewczyna lekko sykneła z bólu.Okay,teraz najgorsza część.
Wziełem pincete do ręki i najdelikatniej jak tylko potrafiłem,wyciągnełem pierwszy kawałek.Odłożyłem go na chusteczkę,ktora była na stole i zaczęłam wyciągać kolejne.
Perspektywa Leo:
Wracałem z najbliższego spożywczaka z siatką w ręku.Kupiłem wszystkie potrzebne skladniki na naleśniki i butelkę wody mineralnej.
-Leo?-usłyszałem jakiś,dziewczęcy pisk za moimi plecami.O Boże,znowu jakaś fanka.Tylko żebym się tym razem nie wydzierał...Odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu to nie była fanka.To w ogóle nie była dziewczyna.
-Cześć Artur (Sikorski)-podałem brunetowi rękę na przywitanie,którą on lekko ścinał.
-No siema-póścił moją dłoń.Dopiero wtedy zobaczyłem,że on jest polską,kopią mnie.Za duża,biała koszulka, czarne rurki z dużymi dziurami na kolanach, czerwona bandamka na czole,bransoletki i pierścienie.Wyglądaliśmy identynie.Nawet jeżeli ja miałem bluze,to i tak wyglądaliśmy identycznie.
-Co tam?-zapytałem pierwszy.
-A spoko.Może wyskoczymy gdzieś razem z Charliem i Jaśkiem (Abra) dzisiaj?
-Wiesz co? Nie wiem jak z Charliem bo ostatnio źle się czuł,ale napiszę później co i jak.
-Dobra,to do zobaczenia-przybiliśmy sobie piątkę i się rozdzieliliśmy.
Poszedłem w kierunku domu Julii,oddychając świerzym powietrzem.Na chwile zapomniałem o wczorajszym zdarzeniu i cieszyłem się dzisiejszym słońcem.
Otworzyłem drzwi od jej domu i wszedłem do środka.Ściągnełem buty i poszedłem do kuchni odłożyć zakupy.Położyłem siatkę na blat i pokierowałem się do salonu.
-Co się stało?-zapytałem zszokowany,widząc jak Charlie obwija Julki stopę bandażem.
-Stanęłam na szkło,które ty rozbiłeś debilu!-wydarła się,a jej twarz była mokra od łez.
-Co ja zrobiłem?-Na początku nie kumałem.
-Wczoraj jak się...-przerwała na chwile-..Jak byłam z Damianem na tarasie to ty przyszedłeś i rozbiłeś szklanki.
-Nie bez powodu je rozbiłem...-wyszeptałam cicho pod nosem.
-Wszystko dobrze?-usiadłem obok niej,zarzucając lewą rękę na jej ramie.
-Ze mną tak,ale nie wiem jak z tobą.-Odsuneła się.
-Julka,bądź poważna chociaż teraz..-wywróciłem oczami.
-Ja jestem w przeciwieństwie do ciebie!-wymachiwała rękami-a teraz podaj mi pilot i zrób naleśniki-próbowała udawać poważną,ale po sekundzie jej kąciki ust powędrowały do góry.Wstałem z uśmiechem na ustach i podałem brunedce pilot.
-Charlie?Gdzie ty idziesz?-zapytałem,kiedy zauważyłem jak ubiera swoje,białe buty.
-Z Chloe się umówiłem.
-No okay.Wróć tylko dzisiaj do hotelu-roześmiałem się.
-Wrócę,wrócę.A ty się zajmij swoją księżniczką-wybuchł śmiechem,po czym wyszedł.
Oj,zajmę się nią.Wykożystam każdą chwilę aby się do niej zbliżyć.
Damian może się już z nią pożegnać.










/////////////////////
Pozdrawiam Abry Jaśka ❤️😂
Kolejny już niebawem 8)
Chyba,że...
3 komentarze od rożnych osób + 3 gwiazdki=rozdział
Ponad 1200 słów czeka ;")
❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Ale ze mnie dobroć xD










Ps:Zbiżamy się powoli do końca.

Kto to BaM? 1&2&3|BaM|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz