#36 "Chardre nie istnieje..."

1.4K 118 5
                                    

Maraton 5/5 -przykro mi 😢
-Postaram się..Zaczynaj-zaśmiał się,rozburzając grzywkę.
-Okay,ale najpierw chciałam się  ciebie coś spytać.
-Dawaj.
-W jakim jubilerze kupiłeś te pedalskie pieścionki,bo też bym takie chciała.Albo,nie bo pewnie masz je ze śmietnika bo cię nie stać nawet na miętówkę.-uśmiechnęłam się do niego.
-Jeszcze jakieś pytania,na które sobie sama odpowiesz?
-Tak.Skąd masz spodnie? Z caritasu?
-Dobre!-wybuchł śmiechem.
-To miało cię obrazić-powiedziałam oburzona.
-Coś ci nie wyszło.To wszystko?
-Chyba tak...Albo nie!Bo jak patrzę na twoją mordę to przychodzą mi do głowy nowe wyzwiska.
-Aż taki przystojny jestem?
-Bardzo..Nie dziwie się,że znęcali się nad tobą skoro miałeś grzwkę na Biebera.-skanowałam go wzrokiem,aby wymyślić coś co zmusi go do płaczu.
-Coś jeszcze?
-Wiem czemu wylałeś tyle łez pisząc tekst do "Hopeful",bo jest taki słaby jak ty.
-Ups,zabolało...-uśmiechnął się sarkastycznie.
-Mam jeszcze pytanie...
-Znowu?
-Tak.Piepszyłeś się już z Charliem tak jak większość BaMbino chce?
-Chardre nie istnieje...
-Fanki mówią co innego-wyswróciłam oczami.-Jeszcze jedno.Czemu wycinasz sobie rękawy od bluz?Żeby uszyć se kołdrę?
-No co?W autobusie nie mamy pościeli-zażartował.Na jego słowa lekko się zaśmiałam,ale po chwili ogarnełam emocje.
-Wiesz co?Współczuje twojej matce,że miała taką wpadkę jak ty.
-Nie byłem wpadką.
-Skąd ta pewność?-Zaczełam się denerwować,że jeszcze nie doprowadziłam go do łez i w końcu wymyśliłam coś dobrego.
-Nie dziwie się,że ojciec cię zostawił,na jego miejscu zrobiłabym to samo.-uśmiechnełam się.
-Przesadziłaś...-Wstał i pokierował się w stronę wyjścia.
-Tak,idź się rozpłacz!
Perspektywa Leondre:
-Tak,idź się rozpłacz!-krzyknęła,kiedy wychodziłem z pokoju.
Teraz to już przesadziła...Mogła mnie wyzywać od różnych ale temat ojca jest dla mnie tematem tabu.
Był dla mnie oparciem i miałem z nim tyle wspomnień,których nigdy nie zapomnę.
"Nie wiesz,jak bardzo kochasz kogoś,dopóki nie odejdzie, to jest dla mnie trudne,ale muszę iść dalej."
Wybiegłem z jej domu z prędkością światła,nie zwracając uwagi na wołanie Janka.
Pobiegłem przed siebie,szukając niezaludnionego miejsca.Naciągnełem kaptur na głowę,czując jak do moich oczu napływają łzy.
Usiadłem na zarośniętej łące w parku.Ta ławka była oddalona od innych i otaczały ją zaniedbane rośliny i krzewy.
Podkuliłem nogi,łapiąc je rękami.Schowałem głowę w kolana i pozwoliłem na wypłynięcie słonych łez na moje,gorące ( 😏 ) policzki..
-L-Leondre-usłyszałem jąkanie się jakieś dziewczyny.Uniosłem głowę lekko do góry aby na nią spojrzeć.Przedemną stała niska brunetka z zaniepokojonym spojrzeniem.Pociągnąłem nosem,wycierając dłonią mokre od łez policzki.
-O Boże to Leondre z Bars and Melody!-zapiszczała.
-Ciii..-Wstałem,przytulając fankę.
-O Boże,nie wierze...-wyszeptała.Odeszła krok do tyły,skanując moją twarz.
-Płakałeś?Leo co się stało?-zaniepokoiła się.
-Nie,nic się nie stało-wytarłem twarz dłońmi,głośno wzdychając.
-Leo.....
-To nie twoja sprawa!-przerwałam jej.Dziewcyna lekko odskoczyła a po chwili zniknęła za drzewami.
Pierwszy raz wydarłem się na fankę.Zawsze starałem się być miły dla BaMbino i odpowiadać szczerze na wszystkie pytania.
Czułem się z tym źle i w połączeniu ze wspomnieniami z moim ojcem poczułem się fatalnie.
Usiadłem zrezygnowany na ławce,chcąc sobie to wszystko przemyśleć.
Parę minut później poczułem zimne,pojedyncze krople deszczu na swoim karku.Spojrzałem się w zachmurzone niebo a po chwili krople spadały coraz częściej i coraz większe.
Wstałem z niechęcią i pokierowałem się do hotelu.

Ściągnęłem z siebie mokre ciuchy,zostając w samych Calvinach Kleinach.Wyciągnełem z walizki szare dresy z zamiarem założenia ich.Kiedy miałem naciągnąć je na nogi, po pokoju rozszedł sie dźwięk pukania do drzwi.Trudno,pójdę w samych bokserkach...
Podbieglam do nich i wychylilem głowę zza drewnianych drzwi.
-O cześć Charlie!-przywitałam się.
-Cześć,wpóscisz mnie czy będziesz tak stał?
-Tak,już..-Odsunełem się,otwierając szerzej drzwi.
Blondyn wszedł do środka i zaczął skanować mnie wzrokiem.
-Leo,czemu jesteś w samych Kleinach?-zmarszczył czoło.
-Przebierałem się...-wywrócilam oczami,biorąc dresy do rąk i kierując sie w stronę łazienki.

-W ogóle jak tam z Chloe?-zapytałem blondyna,kładąc się na hotelowe łóżko.
-Dobrze,byłem z nią dzisiaj w kinie.
-Na czym?Na pięćdziesiąt twarzy Greya?-zaśmiałem się.
-Nie ty zboczeńcu! Na "obecność 2".
-Aaa..Dobrze to rozegrałeś.-poruszyłem dwa razy brwiami.
-Leo o co ci chodzi?-poprawił swoją grzywkę.
-Żeby się do ciebie tuliła debilu-wybuchliśmy śmiechem.
-No,tuliła się do mnie,ale co u ciebie?-na to pytanie od razu posmutniałem.
-Wszystko dobrze,idziemy już spać?
-Leo nie zmieniaj tematu!Co jest?-spytał siadając na moim łóżku.
-Nie zmieniam tematu tylko jestem zmęczony...-wywróciłem oczami i Zakryłem się cały kołdrą (nie z moich rękawów),kiedy oczy zaczęły mi się szklić.
-Leo co się stało?-odkrył mnie i zauważył moje łzy.
-Byłem u Julki...-postanowiłem się wygadać przed przyjacielem,potrzebowałem tego.
-Po co u niej byłeś?! Przecież wiesz,że wszystkich olewa...
-Byłem u niej,żeby ją "naprawić"-zrobiłem cudzysłów palcami-i zaczeła mnie wyzywać,ale tego akurat chciałem-uprzedziłem blondyna,ponieważ chciał dodać jakiś komentarz.-chciałem,żeby jej jakoś...ulżyło.
-I co cię tak zmartwiło?
-Przypomniała mi o ojcu...-Gdy to powiedziałem,Charlie mnie przytulił.Tego mi brakowało,wsparcia.
-Mogę już iść spać!?-odkleiłem się od niego.
-Tak-zaśmiał się i poszedł do swojego łóżka.
Przykryłem się i położyłam na lewy bok.Oczy zaczęły mi się zamykać...
-Leo!-krzyknął Charls na co odskoczyłem.
-Boże!Co?!-usiadłem przymrużyjąc oczy.
-Co ty zrobiłeś?!
-Ale o co ci chodzi?!
-O to!-przyłożył mi swoj telefon do mojej twarzy.Sztuczne światło urządzenia przez chwilę mnie oślepiło,ale po paru sekundach mogłem zobaczyć co jest na ekranie....

////////////

Koniec maratonu :")
Tylko mi się zrobiło żal Leo? 😢😢
Dziękuje za wyświetlenia i gwiazdki oraz komentarze,które bardzo motywują❤️

Kto to BaM? 1&2&3|BaM|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz