#4&3 "Zabić Lenehana"

1.2K 97 16
                                    

-Jakieś fanki mnie zobaczyły w parku,zrobiłem z nimi zdjęcie,a gdy odwróciłem się do Lily to jej już nie było.
^^^^^^^^^^
-Coś się stało?-Zapytał brunet za moimi plecami,kiedy skończyłam rozmowę z Charliem.
-Musimy jechać na policję...-stałam osłupiała,po woli odsuwając telefon od swojego policzka.
-Ale co się stało?-złapał mnie za ramię, lekko potrząsając.
-Masz samochód?
-Mam,tylko nim nie przyjechałem bo mam blisko z domu do kawiarni-schował ręce do kieszeni.
-To prowadź-wrzuciłam telefon do torebki, a z moich oczu zaczęły się lać łzy.
^^^^^^
-Powiesz mi wreszcie co się stało?-spytał, zapinając pas bezpieczeństwa,następnie odwracając się w moją stronę.
-Jedź na policję!-krzyknęłam przez łzy, również zapinając czarny pas.
Brunet głośno westchnął,zaciskając dłonie na kierownicy. Po chwili usłyszałam odpalanie samochodu,a zaraz po tym ruszyliśmy z parkingu.
-Nie musisz mi mówić-zaczął,zwracając tym moją uwagę-ale fajnie by było jakbyś powiedziała.
-Ten nieodpowiedzialny palant pozwolił na to,żeby ktoś porwał Lily!-wydarłam się,patrząc przez szybę samochodu.W końcu powinien wiedzieć, bo to też jego córka...
-Charlie?-zdziwił się.
-A znasz innych nieodpowiedzialnych palantów?No właśnie-sama odpowiedziałam na własne pytanie.

Jak on mógł spuścić Lily z oczu?!

-Leo...-powiedziałam pod nosem,widząc,że przyspieszył.
Nic nie odpowiedział,tylko jeszcze raz nacisnął pedał gazu.
-Leondre!-tym razem zareagował i trochę zwolnił.
-Jak go spotkam to ma wpierdol...-zacisnął szczękę, co było widać po zarysie jego kości policzkowych.
-Długo jeszcze?-zignorowałam jego wcześniejszą wypowiedź.
-Chciałem przyspieszyć to mi nie pozwoliłaś!
-Ty chciałeś nas zabić!-krzyknęłam.
-Zabić to chce Lenehana.
Wywróciłam oczami,słysząc wibrację mojego telefonu.Zaczełam nerwowo szukać go po wielkiej torebce.

Więcej śmieci nie mogłaś do niej wpakować?

W końcu udało mi się go znaleźć. Odblokowałam telefon i zobaczyłam wiadomość od obcego numeru.

-Zatrzymaj się.-rozkazałam po odczytaniu wiadomości.
-Co?Czemu?Jesteśmy już nie daleko.
-Proszę cię wracajmy.
-Co ci się stało?! Ktoś porwał naszą córkę, a ty chcesz wracać do domu?!
-Nie wydzieraj się na mnie!
-Z tobą inaczej nie można-wywrócił oczami.Przez szybę widziałam,że zawracamy.
-Kto do ciebie napisał?-zapytał bezdusznie po kilku minutach drogi powrotnej.
-Nie wiem-pokręciłam głową.
-Jak to "nie wiesz"?
-Normalnie!Nieznajomy numer! Są takie słowa w twoim małym mózgu?
-Nic,a nic się nie zmieniłaś...
-Ty też, ciągle ten sam pedał.
-W tym pedale się zakochałaś i byłaś z nim pięć lat.-uśmiechnął się pod nosem.
-Nie mam czasu na żarty i wspominki-otrząsnełam się.
-Co napisał ten numer?
-Jeżeli pojedziemy na policję to już nigdy nie odzyskamy  Lily- głos mi się załamywał.Brunet walną prawą pięścią w kierownicę, następnie zaciskając ją.
-Co robimy?-spytałam,wycierając mokry policzek rękawem bluzy.
-Znajdziemy ją-powiedział oschle.
-Niby jak?-prychnęłam.
-Zaufaj mi.
-Pfffy-wzruszyłam ramionami.
-No co?
-Tylko debil by ci zaufał.
-Ty mi kiedyś zaufałaś - zaśmiał się.
^^^^^^^^
Resztę dnia spędziłam u Devries'a, wypłakując mu się w ramię, a od Charliego na razie nie mam oczoty odbierać...
-Chcesz jeszcze herbatę?-zapytał brunet,siadając obok mnie na kanapie.
-Nie już starczy tej meliski-zachichotałam-Too..-przedłużyłam,przykrywając się bardziej miękkim, fioletowym kocem.-Masz jakiś plan?
-W planach to mam zabić Lenehana-posłałam mu gardzące spojrzenie,na co wywrócił teatralne oczami.
-A tak serio?
-Devries i partnerzy aktywacja-powiedział z powagą,ale ja wybuchłam śmiechem.
-I co? Zadzwonisz do Artura?-mówiłam przez śmiech. Dziwne,że ten człowiek potrafił mnie rozweselić w każdej sytuacji.
-Nie,on jest teraz w trasie.Pójdą ze mną moi przyjaciele.
-To ty masz przyjaciół?-tym razem on posłał mi gardzące spojrzenie.
-No więc,Newt,ja i Josh rozpoczniemy nasze śledztwo.
-Już ja widzę jak wy się w detektywów bawicie.
-Handlowaliśmy narkotykami,uciekając przed policją,prasą i mediami,hakowaliśmy konta i biliśmy się pod klubami w ciemnych uliczkach.Wystarczy?

Zamarłam.

Pokiwałam głową.

-Leo,nie poznaje cię..- otworzyłam szerzej oczy,niedowierzając.
-W najbliższych dniach,znajdziemy ją- objął mnie ramieniem,całując mój,mokry od łez policzek.
-Opanuj się- odwróciłam głowę.
-Coś nie tak?
-Moje życie jest nie tak...
^^^^^
Pożegnałam się z Leo w samochodzie,po czym z niego wysiadłam.Weszłam do bloku,uprzednio wpisując kod do drzwi.Wspinając się po schodach na czwarte piętro, szukałam klucza do mojego mieszkania.
Przekręciłam kluczem dwa razy, następnie naciskając na klamkę i pchając drzwi do środka. Weszłam do mieszkania,zapalając światło.
Przeraziłam się,kiedy zobaczyłam totalny bałagan.Wszystko co było na wieszakach i w szafkach w przedpokoju wylondowało na podłodze.Rzuciłam torebkę i klucz na panele,po czym zrobiłam powolne kroki w stronę salonu.
Wszystko było porozwalane..
Ktoś się włamał?
Ale po co?
Nie mam żadnych oszczędności i wartościowych rzeczy...
Nagle usłyszałam głośny huk,dochodzący z mojej sypialni.
Otworzyłam szerzej oczy,prostując się i stając w bez ruchu.
Boże, ten włamywacz jest jeszcze w moim mieszkaniu.
A jeśli on mnie zabije?
Albo zgwałci?
Pobiegłam na palcach po moją torebkę, następnie zamykając się z nią w łazience.
W łazience czułam się najbezpieczniej...
Poza tym,w niej było wszystko do przetrwania.Woda z kranu i ewentualnie mydło,jakbym była bardzo głodna,a zaatakować mogę kijem od szczotki.
Pierwsze co,to wybrałam numer do Leondre.
Nie odbiera,a kroki zabójcy idą w moją stronę!
Kliknęłam zieloną słuchawkę przy nazwisku Charliego.
Po pierwszym sygnale usłyszałam jego dzwonek zza drzwi łazienki.

_-_---$!$('!';*+#!')*!@-"(@!!""!+#!"!"#+

Piszcie komy *^▁^*

Gwiazdkujcie 😂

20=kolejny (jak napisze XD )

A 20,bo rozdziały (te najnowsze) mają po około 100 wyświetleń a po 15 gwiazdek :/

Błąd=kom

Kto to BaM? 1&2&3|BaM|ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz