- Kiedyś potrafiłeś być uroczy, onii-chan – oświadczyła Gou, wspierając ręce na biodrach. Patrzyła przy tym jakoby z wyzwaniem.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś – wymamrotał Rin.
Co to w ogóle za słowo – uroczy?
Jego siostra uznała dyskusję za bezcelową, za to wyrwała mu zeszyt sprzed nosa, a z zeszytu – kartkę. Następnie odwróciła się do Rina plecami i ów musiał się wstać, by wiedzieć, co młoda kombinuje, oraz odebrać swoje materiały do nauki.
I tak został w kuchni. Z dwojga złego jakoś lepiej było posiedzieć trochę z siostrą niż bez.
- Co robisz? – zagaił.
- Dobrze wiesz, tylko jeszcze nie wiesz... że wiesz – odrzekła obruszona dziewczyna, a że starszy Matsuoka nie wyobrażał sobie, co może przeciwstawić takim racjom, nie odrzekł nic, tylko zgarbił się nad notatkami.
Temat jakoś się rozmył i może Rin byłby zapomniał o owej wymianie zdań, gdyby Gou nie złapała go następnego dnia rano, nie zaciągnęła do kuchni i, wskazując palcem na przygotowane przez siebie przybory, nie przykazała:
- Patrz.
Rin poczuwał się do obowiązków starszego brata, więc i obserwował – a jego siostra zapaliła świeczkę, podniosła kartkę i przesunęła ją nad roztańczony płomyk (tu skrzywił się ze zniecierpliwieniem).
Powstrzymał się od pytań akurat jeszcze chwilę , zaś tymczasem na papierze pojawiły się tłustawe ślady, które układały się w rysunek strzałki.
- To dowód – oznajmiła Gou.
- To symbol Strzelca – odparł, wzruszając ramionami.
- Tak. No właśnie. Bo oryginał zginął w czasie sprzątania... - mruknęła ponuro pod nosem przedmówczyni.
Oryginał?
XXX
- Mówiłam już, że nie cierpię chemii?
- A bo to raz. Za głupia na nią jesteś.
Gou skrzyżowała ramiona na piersi i nie odezwała się już ani półsłówkiem.
Zrobiła to jednak w końcu druga strona:
- Nie starasz się zrozumieć, że chemia jest całkiem ciekawa. A przynajmniej pozwala robić ciekawe rzeczy. – Zerknął, ciekaw, czy jego słowa trafiają do dziewczyny, a że ta zaszczyciła go spojrzeniem, wyprostował się dumnie. Sięgnął po cytrynę i przekroił ją na pół, z miną taką, jakby była to praktyka dla wtajemniczonych. Wówczas jeszcze wycisnął z owocu do miski sok, próbując nie chlapnąć sobie w oczy, dodał parę kropel wody i na ostatku nakreślił zwilżonym w mieszaninie palcem strzałkę na jakiejś zaniedbanej karteczce walającej po kuchni.
- Jak znajdziesz mi świeczkę, za kilka godzin pokażę ci, co wyjdzie.
Gou poderwała się natychmiast ze swojego miejsca, może uradowana „przymusową" przerwą od nauki.
XXX
Oryginał.
- Zawsze wiedziałem, że jestem wybitnym starszym bratem – skwitował finalnie Rin.
- Tego nie powiedziałam.
- Bo to nawet nie wymaga potwierdzenia. – Uśmiechając się bezczelnie, pierworodny zwichrzył białogłowie czuprynę, zbyt, jego skromnym zdaniem, uporządkowaną. Na randkę szła czy co?
CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanfictionWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.