Japonia otwierała się na zachód.
Japonia diametralnie się zmieniała.
Kimono, które odwiązywał z zaangażowaniem, odsłaniając ciało Shirasu, miało wkrótce stać się przeżytkiem. Gdy minie na krótka chwila, którą miał tu i teraz, a potem wiele, zbyt wiele innych, już nie tak gorących, świat się zmieni.
Ale gdyby myślał o tym zbyt wiele, zamiast całować usta, szyję, obojczyki Kinjou, niczego by nie osiągnął. Nie miał wpływu na wielkie rzeczy; mógł, tylko czy aż, prząść nitkę swojego przeznaczenia i zaznać nieba na ziemi. Wymknąć się jak łotr z domu, gdy jego bracia spali. Gdy Shirasu wciąż czuwał, a więc mógł do niego iść – i wyjść nie samotnie.
Czuć pod sobą trawę. Nad sobą, w jakiś mistyczny sposób, niebo. Pod sobą ciepło drugiego ciała.

CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanficWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.