Zgryzoty (Ace no Diamond || Furuya x Haruichi)

333 13 9
                                    

Przyglądał się czasem spod grzywki, jak Furuya zbiera gratulacje, często związane z poklepywaniem czy... byciem obwieszonym innymi zawodnikami.

Kąsała go zazdrość.

Też chętnie by poklepał Furuyę. Gdyby tylko miał na tyle odwagi.

Tymczasem – mecze mijały, a odwaga nie przychodziła.

Aż nie mógł już dłużej czekać, przeto zabrał się do dzieła bez takowej oraz bez oddechu.

Bo przecież robił już większe rzeczy, prawda?

Prawda?

Potrzebował tylko trochę więcej czasu, na pewno bez żadnej pomocy byłby do tego doszedł.

Ale zachęta wyprzedziła jego działanie, a przede wszystkim jego najśmielsze oczekiwania.

Bo gdy to Furuya pewnego dnia mu pogratulował, Haru czuł się już w obowiązku oddać tę przysługę stokrotnie, z klepaniem włącznie. 

Chyba był na dobrej drodze, by zakochać się obsesyjnie w wygrywaniu, dzięki któremu żywsze gratulacje miały prawo bytu. 

xxx

Czuł w stopach bliski zgon w tragicznym odcieniu. To była ta dobra wiadomość, bo reszta ciała zdawała się nie egzystować, co było raczej zatrważające. Palące stopy, powyżej bez czucia.

Czuł, że zdarł gardło głos, który wrzeszczał w jego głowie, że nie wolno zrobić ani kroku dalej, bowiem to wbrew prawom fizyki.

Czuł wyraźnie swą sfatygowaną duszę.

Czuł strumienie potu lejące się na ziemię, szczególnie te, które zalały mu oczy, słone i drażniące.

Czuł obóz sportowy.

I że prędzej jeszcze wyjdzie z siebie i stanie obok, jeżeli Haruichi znowu pochwali Sawamurę.

Bo robił to o wiele zbyt często.

Bo konkurent mógł być dobry, no ale... Haruichi... no...

Bo nie mógł nic na ten temat powiedzieć; pomijając fakt, nawet jego mitochondria wydawały się urządzać strajk i zapominał już, jak to jest oddychać, wyszłoby to raczej zbyt bezpośrednie.

Bo mógł tylko przyśpieszyć, dogonić Eijuna, zostawić resztki żywota gdzieś za sobą – i delektować się tym, jak młodszy Kominato go chwali.

Tutti frutti || oneshoty z anime || √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz