- Rzadko się uśmiechasz.
Oho, Jekylland chyba traci zainteresowanie gazetą, jak wcześniej stracił zainteresowanie krajobrazem przesuwającym się za oknem. A jeszcze wcześniej bagażem, który rzucił na ziemię na środku dworca, bez słowa wyjaśnienia.
Lawless uważał, że podróże pociągiem z tym typem nie są do zdzierżenia. Załadować się do wagonu -to jak znaleźć się w równoległym wymiarze. Gdzie to Licht przekracza granice swojej wyobraźni – na haju po tabletkach na chorobę lokomocyjną, której już nie ma. Servamp zaś umiera na nadmiar swojego Eve. A wszystko to w obrębie czterech ścian, gdzie miejsca mało i niestabilnie, więc ani przyjąć, ani dać w pysk. Czyli zostają tylko negocjacje.
Lawless siedział w bezruchu, nie otworzył nawet oczu, ba, trzymał powieki zaciśnięte, póki mógł.
To jest – aż towarzysz podróży nie wrył podeszwy buta w fotel, miedzy jego nogami.
Taka konfiguracja, oczywiście, nie była zbyt komfortowa. Wówczas, już z otwartymi oczami, modlił się o zakręt i Jekyllanda koziołkującego przez otwarte okno na sąsiednie tory. A jakby tak jeszcze tamtędy jakaś lokomotywa – zresztą, niech i laweta – śmignęła... perfekcja.
- Rzadko się uśmiechasz – upierał się czarnowłosy.
- Ja?
- Tylko szczerzysz zęby. Nie robią ci się zmarszczki.
Wypowiadając ostatnią kwestię, pochylił się nisko nad Hydem, złapał go za policzek i potarmosił.
Lawlessowi bardziej przypominało to obdzieranie ze skóry. Zdążył chwycić za nadgarstki dręczyciela, gdy pociąg zahamował raptownie, a na niego spadła solidna masa Lichta.
- Chyba ugryzłem się w język – mruknął Todoroki, prawie w Lawlessowe usta, od których jego własne dzieliła znikoma przestrzeń.
Potem próbował mruknąć coś jeszcze, ale wampir złączył z nim wargi, a i przytrzymał głowę, wplatając dłoń w kirowe kosmyki.
Kiedy wykaraskał się z objęć, stanął powoli na nogi i cofnął się nawet. Jednak Hyde posunął się za nim, a dystans pomiędzy ich twarzami – bez zbytniego protestu pianisty, który nawet rozchylił usta – jął maleć.
Pociąg ruszył, także tym razem na gwałt. Hyde poleciał do tyłu i zwalił ich torby, grzmotnąwszy swoją osobą w ścianę przedziału.
Jekylland przymknął na powrót usta – bo mówi się: „trudno, nie ma".
![](https://img.wattpad.com/cover/83603230-288-k45084.jpg)
CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanfictionWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.