Dobranoc? (Servamp || Lily x Kuro)

449 25 21
                                    

- Śpisz? - zapytał Lily, a Kuro markotnie zaprzeczył, przewracając się z brzucha na plecy.

Mówiący, usiadłszy po turecku na podłodze, położył rękę na ramieniu swojego spoczywającego towarzysza. Miał pewność, że ten się nie odsunie - może mu się nie chciało... a może po prostu nie chciał, z pewnych przyczyn.

- Możemy porozmawiać? - kontynuował Lily. 

Kuro, nie śpiący jeszcze zaiste, ale już wyraźnie senny, na granicy przytomności i jej braku, nie wyglądał na zachwyconego; ba, wydawał się mniej nawet rozentuzjazmowany niż zwykle, a to zahaczało o krytyczny poziom niedoboru zmotywowania. 

Lily zasugerował się jednakowoż nieobecnością zaprzeczenia i kontynuował.

- Może powinienem najpierw rozluźnić atmosferę? - zagaił, miętosząc w palcach rąbek koszuli, którą nieświadomie zsunął nieco z ramienia.

Kuro, przesuwając na niego spojrzenie, zastanowił się, czy właśnie usłyszał przedmowę do striptizu. Ale pozwolił sprawom toczyć się jak dotychczas, a jego najbardziej żywiołową reakcją było kilkukrotnie zamruganie dla spędzenia snu z powiek. 

Równie dobrze mógłby wzruszyć ramionami, sens byłby ten sam.

A senność by nie ustąpiła, tak czy tak. Ale i zabrać go ze sobą w niebyt najwyraźniej nie zamierzała.

Chociaż Lily się dalej nie odsłaniał i źrenice starszego wampira, nie znalazłszy w takim wypadku nic do obserwacji, uciekły pod powieki.

Jasnowłosy milczał. Nadal nie zrażony, bynajmniej, marszcząc nieco subtelne brwi, angażował potencjał pomyślunku w sformułowanie następnej kwestii. Cisza się przeciągała, długa na miarę preludium do niebłahych materii.

- Musimy porozmawiać o czymś istotnym - rozpoczął Lily z wolna.

Kuro przyjął to spokojnie, nawet jak na siebie spokojnie.

- O uczuciach - kontynuował mówiący. Po czym się zawahał, może za sprawą grobowej ciszy, która musiała mu starczyć za odpowiedź. Jednak wrychle nadrobił rozkosznym uśmiechem. - Pomyślałem, że... Kuro, czy ty śpisz?

Kuro nie potwierdził.

Jednak uśmiechnięty - dalej, lubo już nieco melancholijnie - blondyn stosunkowo łatwo otrząsnął się z nie najmilszego uczucia zawodu.

Ach, dokończą tę rozmowę, przypilnuje Sleepy Asha. 

Przy odrobinie szczęścia powie mu, że kocha go nawet takiego – oddającego się zdradziecko w ramiona Orfeusza w niestosownych momentach.


A/N

Znalazłam to w odmętach telefonu i dokończyłam. Próbowałam w każdym razie. 

Muszę się zdecydować na jedną pisownię imion, bo raz piszę na przykład dwa "o", innym razem jedno. 


Tutti frutti || oneshoty z anime || √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz