- Śpisz? - zapytał Lily, a Kuro markotnie zaprzeczył, przewracając się z brzucha na plecy.
Mówiący, usiadłszy po turecku na podłodze, położył rękę na ramieniu swojego spoczywającego towarzysza. Miał pewność, że ten się nie odsunie - może mu się nie chciało... a może po prostu nie chciał, z pewnych przyczyn.
- Możemy porozmawiać? - kontynuował Lily.Kuro, nie śpiący jeszcze zaiste, ale już wyraźnie senny, na granicy przytomności i jej braku, nie wyglądał na zachwyconego; ba, wydawał się mniej nawet rozentuzjazmowany niż zwykle, a to zahaczało o krytyczny poziom niedoboru zmotywowania.
Lily zasugerował się jednakowoż nieobecnością zaprzeczenia i kontynuował.
- Może powinienem najpierw rozluźnić atmosferę? - zagaił, miętosząc w palcach rąbek koszuli, którą nieświadomie zsunął nieco z ramienia.
Kuro, przesuwając na niego spojrzenie, zastanowił się, czy właśnie usłyszał przedmowę do striptizu. Ale pozwolił sprawom toczyć się jak dotychczas, a jego najbardziej żywiołową reakcją było kilkukrotnie zamruganie dla spędzenia snu z powiek.Równie dobrze mógłby wzruszyć ramionami, sens byłby ten sam.
A senność by nie ustąpiła, tak czy tak. Ale i zabrać go ze sobą w niebyt najwyraźniej nie zamierzała.
Chociaż Lily się dalej nie odsłaniał i źrenice starszego wampira, nie znalazłszy w takim wypadku nic do obserwacji, uciekły pod powieki.
Jasnowłosy milczał. Nadal nie zrażony, bynajmniej, marszcząc nieco subtelne brwi, angażował potencjał pomyślunku w sformułowanie następnej kwestii. Cisza się przeciągała, długa na miarę preludium do niebłahych materii.
- Musimy porozmawiać o czymś istotnym - rozpoczął Lily z wolna.
Kuro przyjął to spokojnie, nawet jak na siebie spokojnie.
- O uczuciach - kontynuował mówiący. Po czym się zawahał, może za sprawą grobowej ciszy, która musiała mu starczyć za odpowiedź. Jednak wrychle nadrobił rozkosznym uśmiechem. - Pomyślałem, że... Kuro, czy ty śpisz?Kuro nie potwierdził.
Jednak uśmiechnięty - dalej, lubo już nieco melancholijnie - blondyn stosunkowo łatwo otrząsnął się z nie najmilszego uczucia zawodu.
Ach, dokończą tę rozmowę, przypilnuje Sleepy Asha.
Przy odrobinie szczęścia powie mu, że kocha go nawet takiego – oddającego się zdradziecko w ramiona Orfeusza w niestosownych momentach.
A/N
Znalazłam to w odmętach telefonu i dokończyłam. Próbowałam w każdym razie.
Muszę się zdecydować na jedną pisownię imion, bo raz piszę na przykład dwa "o", innym razem jedno.
CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanfictionWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.