Hanuka (Servamp || Lawless x Licht)

347 23 4
                                    

To opowiadanie nie jest normalne. Ale może będzie kontynuowane do formy czegoś większego, ha; to taki zaczątek.

Bo Light mógłby być pochodzenia wyznawcą Mojżesza, siłą rzeczy niezbyt religijnym, ale obchodzić Hanukę. Bo brzmi to ciekawie, ot.

- Kto jest religijny? No kto? - Lawlessowa dłoń bezprawnie znalazła się ponad głową Lichta, równie bezprawnie opadła. Klepnięcie. Klepnięcie. Klepnięcie. Klepnięcie.

Servamp bez dwóch zdań oczekiwał jakiejś radykalnej reakcji – i był cały czas gotów przed nią uskoczyć. Twarz pianisty wyrażała zresztą silną chęć przefasonowania mu czegoś w anatomii. Jednak dłonie miał zajęte nie najmniejszym talerzem, na którym było tyle pączków, że być może jego manager, gdyby tu był, wyraziłby wątpliwości, czy jego palce nie zostaną uszkodzone pod wpływem siły ciężkości. Zwłaszcza że swój ładunek taszczył niestrudzenie aż ze sklepu, nie najbliższego.

Tak, jakby jego życie i zdrowie nie było w ciągłym zagrożeniu, zważywszy że odbywał ciągłe bójki z tym, którego-imię-nie-warto-nawet-wymawiać.

Mimo fizycznych trudności Todoroki nie mógł pozwolić sobie na zupełną bierność. Choćby tymczasowo. Wreszcie wbił ciężką podeszwę buta w stopę stojącego w samym skarpetkach wampira.

- Zamknij się, pomiocie zła – mruknął, przemieszczając się przez mieszkanie, by sięgnąć kuchennego stołu i pozbyć się bezpiecznie ładunku. – Nie chcę cię tu. Możesz sobie iść.

Tym niemniej Hyde ani myślał. Słysząc szelest folii, spod której jego towarzysz wydobywał słodycze, ulokował się na progu kuchni, by dopomnieć się o coś dla siebie.

- Jesteś religijnym, miłosiernym Żydem, prawda? – mruknął po chwili, gdy nie wydawało się, by Jekylland miał zamiar się podzielić. Wobec tego servamp stanął przy stole, opierając o mebel dłonie i pochylając się nieco w stronę adresata tych słów.

- Co do tego ma religia? Dostaje się prezenty, tak? Święto, w czasie którego dostaje się prezenty, jest dobre, tak? – odmruknął brunet. – Chanuka jest dobra, tak?

- Ja nic nie mówię – odparł Lawless niezbyt wymyślnie. Kwestia priorytetów. Zależało mu raczej na sięgnięciu sobie czegoś z talerza, niż podtrzymywaniu konwersacji. – Co jeszcze zrobisz do jedzenia?

Pianista udawał, że nie słyszy. A także, że nie widzi, pozwalając kradzieży ujść płazem - łaskawie. 

Tutti frutti || oneshoty z anime || √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz