[Nieokreślona wojna. Gdzieś, kiedyś. Smutny Gureshin to odruch, a niech to. ]
Wyszedłem.
Czekałeś na mnie w domu, odpoczywając jak król na ryżowej macie. Miałeś czas. Ty, spokojny stoicko do szpiku kości, jakby ta cała wojna cię nie dotyczyła. Może tak właśnie zawsze było? Chodziłeś zawsze swoimi drogami, Guren. I musiałeś robić na złość. Miałem być pierwszy. Ja.
Wyszedłem.
Przeszedłem znane ścieżki, na których dzisiaj nie chciałeś mi towarzyszyć. Pozdrowiłem sprzedawcę gazet, przelotem przeczytałem w samym nagłówku, że trud wojenny nie idzie na marne. To nie na marne, Guren. Miałbyś się z czego pośmiać. Powinieneś był przyjść się ze mną.
Wyszedłem.
A ty tam leżałeś na ryżowej macie i będziesz na niej leżał, gdy wrócę. Spokojny, obojętny i zimny, jakbyś mnie nigdy nie kochał. Miałem być pierwszy, zapomniałeś?
Wyszedłem.
Kupię węgle kremacyjne. Spalę ciało. To dość jasne.
Co mam zrobić potem?
CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
Hayran KurguWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.