Riku nie szalał za rozciąganiem, choćby ze względu na aspekt bolesności i nudy, ale też nie należał do szczególnie zażartej opozycji.
Akceptował, że to konieczność; nie chciał przecież przysporzyć sobie i swojemu ciału problemów.
Nie specjalne widziało mu się też awanturowanie z Takeru, który pilnował jego właściwej rutyny i pewnie nie odstąpiłby odeń łatwo.
Z czasem jednak było gorzej. Nie, żeby próg bólu mu się obniżył. Uczucia jednakże się zmieniły.
Uważał to wszystko za specyficzne.
Co jakiś czas on i Takeru wybierali się gdzieś sami. Siedzieli vis-a-vis i w ciszy popijali swoje napoje przez słomki, zerkając tylko na siebie nieśmiało.
Byli wówczas cali obrazami nieśmiałości i niewinności, zwykle nie wybiegając nawet myślami do możliwości ściskania rąk. Ale cieszyli się sobą nawzajem. Tym czasem i obecnością.
Yagami nie mógł nie szukać drugiego dna, więc niekiedy jeszcze zastanawiał się nad tym i owym. Czy powinien okazywać więcej uczuć? Powinni być fizycznie bliżej? Całować się? Co z tego wszystkiego będzie? Szybko robiło mu się gorąco, a jego żołądek zalewało poczucie zdenerwowania, toteż przestawał myśleć.
I tak mijały chwile odosobnienia.
Potem jednak wzywało ich szkolne życie.
Rozmawiali normalnie. Normalnie trenowali.
Normalnie się rozciągali - i tylko dłonie Fujiwary na jego ciele nie powodowały normalnych wrażeń. Nie złe, nie. Odmienne. Silne.
CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanfictionWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.