Kuro chciał wytrzymać do rana. Tyle że chęci to mało, a żołądek swoje wie.
Lepiej już mu było wygramolić się z objęć Shiroty i sprawdzić, czy światło w lodówce działa - skoro i tak zapowiadało się, że lada chwila może obudzić śpiącego obok chłopaka symfonią głodu.
Światło miało się dobrze. Półki natomiast nie obfitowały w spożywcze produkty; oko wampira przyciągnęła zaledwie otwarta puszka, którą Mahiru zostawił sobie na później. Sięgnął po nią, ulegając perswazji uchylonego zapraszająco denka.
Chyba nie powinien. Prawdopodobnie nie powinien. Pewnie nie powinien. Raczej nie powinien.
Na pewno nie powinien.
Pociągnął smętnie nosem, co atoli wpędziło tylko do nozdrzy woń jedzenia i osłabiło opór.
- Mam słabą silną wolę – rzucił na swe usprawiedliwienie.
Rozbebeszana puszka nie zaprotestowała. Nikt z góry nie grzmiał.
I tylko kroki Shiroty przerwały ciszę.
- Kuro? – rzucił chłopak.
- Um... przepraszam – zaczął z wolna Sleepy Ash. – Wygląda na to, że cię obudziłem i do tego...
- O. Smacznego – odparł szatyn, uśmiechając się ciepło, choć nieco sennie.

CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanfictionWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.