One-Shot-1k!

137 11 8
                                    

Proszę o przeczytanie notatki na dole i pamiętanie, że One-shot wcale nie jest przyszłością bohaterów!

Spięłam włosy w koka i westchnęłam. Przede mną był kolejny ciężki dzień. Czekałam na przystanku autobusowym. Chłodny, nieprzyjemny wiatr plątał mi włosy. Na dodatek rano pokłóciłam się ze współlokatorką o jakąś bzdurę.

Mówiąc szczerze, wszystko co miałam szlag trafił. Nasza paczka rozpadła się podczas sprawy rozwodowej Calum'a i Margo. Wszyscy obwinialiśmy się o jakieś duperele lub małe bzdety z przeszłości.

Wracając do Sydney nie przewidziałam, że zostanę całkowicie sama. Wyobrażałam sobie magiczną miłość do końca życia, a jedyne co mam to fartuch z logiem baru w którym pracuje i kanapa na przedpokoju.

Calum: Jak się czujesz?

Mój przyjaciel i ja nie zerwaliśmy całkowicie kontaktu. Potrzebował mnie kiedy Margo go zostawiła z córką na głowie, a ja jego kiedy znalazłam kartkę od Ashton'a, że nie może być teraz ze mną.

,,Obiecuję, że wrócę" przerodziło się w kolejny rok samotności.

Czerwony autobus z zdjęciem Luke'a podjechał na przystanek. Skrzywiłam się na ten widok. Miał predyspozycje na prezydenta- był inteligentny oraz wiedział co robi, ale ja głosowałam na niego raczej ze względu na sentyment.

Zajęłam miejsce gdzieś po środku i odpisałam Hood'owi, że czuję się dobrze. Zaprosił mnie dziś do siebie, ale grzecznie odmówiłam bo nie byłam w nastroju na pogaduchy.

Minęły dokładnie trzy lata odkąd moje marzenia się posypały. Podobno Ashton Irwin jest teraz zamożnym człowiekiem z piękną dziewczyną u boku. Właściwie chciałam, aby tak wyglądała jego przyszłość, tylko, że to ja miałam być u jego boku.

Spokojnie- powtarzałam sobie ocierając łzę z kancika oka.

Kto by pomyślał, że rzucając to wszystko w Wielkiej Brytanii, aby wrócić tutaj nie będzie mnie stać na powrót? Kto w ogóle zakładał, że będę chciała wrócić?




Wysiadłam na odpowiednim przystanku, aby przejść się przecznice do pracy. Nie dość, że byłam spóźniona, to miałam wyjść wcześniej ze względu na umówioną wizytę u lekarza.

-Dzień dobry- rzuciłam oschle widząc szefa wchodzącego do pomieszczenia dla  personelu.

-Wcale nie dobry- zaprzeczył mężczyzna- znowu się spóźniłaś. Clary musiała biegać za dwóch.

-Wiem, przepraszam.

-Zakładaj ubranie, a potem weź się w garść- powiedział zrezygnowany wychodząc.

Wzięłam parę tabletek, a potem zawiązałam fartuch. Rzuciłam przepraszające spojrzenie do stojącej na kasie Clary. Uśmiechnęła się lekko dając znać, że rozumie sytuację.




Obsłużyłam paru klientów i zmachana usiadłam przy stoliku barowym.

-Możesz iść- uśmiechnęła się brunetka- dam radę.

-Na pewno?

-Tak, ale obsłuż proszę jeszcze tą parę.

Przytaknęłam i zeskoczyłam z krzesła. Wygładziłam spódniczkę. Trzymając w ręce notes oraz ołówek ruszyłam w stronę stolika.

-Myślałam, że skoro tak chciałeś tu przyjść to będzie tu coś wyszukanego- szepnęła kobieta siedząca przodem do mnie.

Crown doesn't make a queen/A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz