43

90 12 9
                                    

-Idź spać kochanie- powiedział Ashton głaszcząc mój policzek.

Zamiast tego po raz kolejny oczy zaszły mi łzami. Mój chłopak zaczął szybko je ocierać.

-Proszę nie płacz już- trzęsła mu się warga kiedy to mówił. Wyglądał jakby sam miał zaraz popaść w histerię.

-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła.- wtuliłam się w nagą klatkę Irwin'a- Jakim cudem udało jej się to zniszczyć?

-Nic nie mów- pogłaskał mnie po ramieniu- idź spać. Jutro będzie lepiej.]




Przebudziłam się koło dziewiątej. Miałam wrażenie że moja głowa jest zbyt ciężka, aby ją podnieść. Odwróciłam się tylko na bok chcąc przytulić się do Ashton'a, ale jego tam nie było.

Zebrałam siły i usiadłam na łóżku.

-Nie wstawaj!- usłyszałam ze strony drzwi. Irwin stał tam z dużą tacką którą po chwili położył mi na kolanach.

Na talerzu leżały cztery tosty (lekko spalone, ale tylko lekko) i duży kubek z kawą. Usiadł za mną, aby wciągnąć mnie na swoje kolana i przytulić.

-Co przeskrobałeś?- zapytałam sarkastycznie.

-Nic, nic- schował twarz w moich włosach- chce Ci tylko pokazać jak bardzo Cię kocham. Zawsze będziesz moją królową, a ja będę na każde Twoje zawołanie.

-Nie trzeba było- uśmiechnęłam się. On tylko mocniej zacisnął ręce na moim brzuchu.

Tosty były z dodatkiem Nutelli.

Mimo, że śniadanie nie było jakoś bardzo wymagające bardzo mi smakowało. To nie kwestia tego ile Irwin nawalił do niego czekolady, tylko raczej sam fakt, że on je zrobił.

-Twoja mama jest już w domu?- zapytałam próbując zejść z łóżka, aby pójść zmyć naczynia- Ash puść mnie. Chcę posprzątać.

W odpowiedzi na to drugie wziął ode mnie tace i położył ją na szafce nocnej.

-Wróciła o szóstej.- powiedział ogarniając mi włosy na jedną stronę.

Czy w też tak macie, że siedząc komuś na kolanach martwcie się, że jesteście zbyt ciężkie?

-To może powinnam pójść się przywitać?- zaproponowałam.

-Przespała godzinę, a potem wyszła. Odbierze Lauren i Harry'ego. Pojadą do jakiejś jej koleżanki czy coś.

Pocałował mnie w ramię.

-Nie chce tak siedzieć. Wolałabym Cię widzieć- wymyśliłam. Byłam z siebie praktycznie dumna.

Niestety zamiast dania mi zejść, Ashton odwrócił mnie przodem do siebie. Zaczął bawić się moimi włosami.

-Nadal nie mogę uwierzyć, że Selena zepsuła coś, na czym tak bardzo mi zależało.- westchnęłam i oparłam głowę o jego ramię- Całe moje plany na przyszłość runęły. Liczyłam na to, że uda mi się wyjechać do Melbourne, skończyć studia, a potem otworzyć własną działalność w postaci kurortu wypoczynkowego lub jakiegoś hotelu.

-Dlaczego Melbourne? To daleko- pogłaskał mnie po plecach- mogłabyś zostać tutaj. Uniwersytet w Sydney jest przecież lepszy.

-Chciałabym spróbować życia w nowym miejscu. Podbić świat, być rozpoznawalna. Zacząć wszytko od samego początku w mieście gdzie nikt mnie nie zna.- tłumaczyłam mu- Miałabym czystą kartkę, a ludzie postrzegaliby mnie tak jakbym chciała.

Crown doesn't make a queen/A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz