Ashton POV
Wspominałem kiedyś jak lubię soboty? Szczególnie kiedy wiem, że ma to być spokojny dzień.
Uśmiechnąłem się sam siebie obserwując Vanesse. Coś jej się śniło i nie dość, że leżała głową w dole łóżka to mówiła coś w kierunku moich stóp. Oczywiście były to tylko urywki typu ,,Nie... Przestań... zgupiałaś?" podczas czego bardzo się wierciła. Co jakiś czas zakrywała usta dłonią i się uśmiechała. Nagle przywarła do mojej nogi. Zaczęła ją całować a ja wybuchłem śmiechem budząc ją. Otworzyła oczy, a potem ze strachem odsunęła się.
Usiadła z wytrzeszczonymi oczami.
-Czy ja właśnie całowałam Twoją stopę?- jęknęła z niesmaczeniem.
-Możesz to powtórzyć- poruszyłem znacząco brwiami, a ona zrezygnowana westchnęła.
Usiadła przodem twarzą do mnie ze skrzyżowanymi nogami. Zaspana, rozczochrana, bez makijażu. Może to głupie ale taka podobała mi się najbardziej.
-Co Ci się śniło?
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia- wzruszyła ramionami.
Przesunęła się w moim kierunku. Uklękła po mojej prawej stronie i ściągnęła mi z nosa okulary, aby po chwili je założyć.
-Jak wyglądam?- zapytała kładąc jedną rękę na biodrze, a drugą pod brodą.
Wyglądała cholernie gorąco- jak zawsze.
-Cudnie- odpowiedziałem po chwili. Uśmiechnęła się i przełożyła jedną nogę na moją drugą stronę, tak aby siedzieć na mnie okrakiem.
-Myślisz, że w okularach wyglądam lepiej?- przekrzywiła głowę, a jej rudawe kosmyki opadły na prawe ramię.
-Moim zdaniem we wszystkim Ci pięknie- wzruszyłem ramionami.
Przygryzła wargę nie zrywając kontaktu wzrokowego. Jestem pewien, że zrobiła to celowo bo wiedziała jak to na mnie działa.
-Dałabym Ci buziaka, ale lepiej nie bo przed chwilą całowałam Twoją stopę- zaśmiała się.
-Nie takie rzeczy miałaś w buzi- mruknąłem, a ona zrobiła się czerwona.
-Boże Ashton!- pisnęła uderzając się otwartą dłonią w czoło- Mogłeś sobie odpuścić.
-Nie mogłem. Możesz mnie już pocałować?- zapytałem wydymając wargę.
-Nie- odsunęła swoją twarz. Kochałem kiedy zaczynała grać w ten sposób.
Zacisnąłem ręce na jej plecach, aby nie mogła bardziej się odsunąć. Zaczęła się wiercić, a ja rozbawiona schyliłem się tak aby mieć do niej lepszy dostęp. Niestety wychyliła się w tył tak bardzo, że byłem przy jej szyi.
Wyciągnąłem język i kolczykiem przejechałem po jej delikatnie opalonej skórze. Usłyszałem śmiech który tak bardzo lubiłem.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a ona odwróciła się przerażona mimo, że właściwie nie robiliśmy niczego złego. W drzwiach stanął mój cudny brat i zmierzył nas wzrokiem, po czym spojrzał na mnie.
-Miałeś zamiar uprawiać seks z moją przyszłą dziewczyną?- zapytał całkiem poważnie. Vanessa wykorzystała chwilę i zeszła z moich kolan.
-To nie Twoja przyszła dziewczyna- przypomniałem mu.
Van uderzyła mnie w ramię.
-Jestem tym najlepszym Irwin'em- powiedział poruszając brwiami w kierunku Vanessy. Po tym jak jedną ręką ściskała kołdrę poznałem, że z całych sił stara się nie zaśmiać.
CZYTASZ
Crown doesn't make a queen/A.I.
De TodoZAKOŃCZONE Vanessa jest w ostatniej klasie liceum. Ma paczkę znajomych, chłopaka i pozycje w szkole o której inni mogliby tylko pomarzyć. Grono pedagogiczne daje jej możliwość kandydowania na królową balu. Dziewczynie nie zależy tylko na jakiejś ma...