37

93 12 7
                                    

Kiedy wychodziliśmy z domy gadaliśmy jak najęci. Sama się dziwie, że nie kończyły nam się tematy. Wiecie co, jeśli będziecie w związku i nie będziecie rozmawiać lub będziecie czuć, że lepiej niektóre sprawy przemilczeć- wiedzcie, że tym związku jest coś nie tak.

-Twoja kolej!- zażądałam wsiadając do samochodu.

Irwin usiadł na miejscu kierowcy i odpalił auto.

-Przedział wiekowy?- zapytał unosząc jedną brew w górę.

-Hmm... Może być...- zastanawiam się chwilę- miedzy cztery a siedem.

-Ciągle wybierasz lata kiedy byłem mały!- oskarżył mnie, a kiedy wjechaliśmy na ulice położył jedną dłoń na moim udzie.

-Dziwisz się?

Nie odpowiedział na to pytanie.

-Okej, a więc miałem wtedy sześć lat. Zaczynała się wtedy faza na ,,dziewczyny są okropne".- uśmiechnęłam się- W klasie mieliśmy takiego chłopaka Grubego Garrett'a. Był postrachem wszystkich.- ściszył radio i zniżył ton głosu- Oskarżył mnie, o kontakty z dziewczynami.

-Uuuu- mruknęłam żartobliwie- grubo.

Parsknął śmiechem i kontynuował.

-Obecność dziewczyn nie specjalnie mi przeszkadzała, więc zawarłem z nimi układ.

-Powinnam być zazdrosna?

Zaśmiał się i zacisnął mocnej palce na moim udzie.

-Jedna się we mnie kochała.- odpowiedział- Ale to nie jest teraz istotne. Wracając do historii, razem z dziewczynami postanowiliśmy dać mu nauczkę. Nasmarowaliśmy mu chusteczkę do nosa jakimś super klejem. Skończyło się tym, że pojechał do szpitala.



Weszliśmy do budynku szkoły. Chyba przyzwyczaiłam się już do spojrzeń rzucanych w naszą stronę. Przestałam się tym przejmować. Otworzyłam moją szafkę i odłożyłam w niej niepotrzebne ma najbliższą lekcje zeszyty.

-Co mamy teraz?- zapytał Ashton. Jak można nie umieć swojego planu na pamięć?

-Chemia.

-Chemia to jest między nami- poruszył znacząco brwiami.

-To było beznadziejne- skomentowałam śmiejąc się.

Irwin chciał coś powiedzieć, ale naszą uwagę zwróciło zamieszanie po prawej. Nastolatkowie zebrali się w grupce i krzyczeli.

-Ona sama do kurwy chciała!- krzyknął jakiś chłopak w którym od razu rozpoznałam Michael'a. Popędziłam do przodu.

-Van lepiej nie mieszajmy się w jakieś awantury.- złapał mnie za rękę Ashton- Chcesz być królową balu, nie możesz mieć teraz kłopotów.

-Słyszałam Clifford'a- wytłumaczyłam i pociągnęłam go za sobą.

Przyspieszyliśmy kroku.

-Przepraszam- warknęłam przepychając się przez tłum uczniów. Rzucali w moją stronę obelgami, ale w tamtym momencie nie to się liczyło.

Na podłodze leżał Mike. Jakiś nieznany chłopak siedział na nim i wydzierając się obijał mu twarz.

-Jesteś skończonym chujem!- po tych słowach sytuacja zmieniła się. Clifford znalazł się na górze.

-Ja? Masz pieprzone problemy. Nie umiesz przypilnować własnej laski.

Nastolatkowie kibicowali im w bójce jak ostatni idioci.

Crown doesn't make a queen/A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz