19

202 17 23
                                    

Otulona w szal weszłam do metra. Rozejrzeliśmy się w poszukiwaniu wolnych miejsc. Wszystko było zajęte więc chwyciłam się żółtej rury, aby utrzymać równowagę.

-Dziwnie się czuje w okularach- przyznał Ashton- tak, nieatrakcyjnie.

-Tamte dziewczyny twierdzą chyba inaczej- powiedziałam nadąsana wskazując na trójkę nastolatek rozmawiających o moim chłopaku.

Uśmiechnął się w ich kierunku, a te zachichotały. Posłałam im mordercze spojrzenie i próbowałam doskoczyć, aby pocałować MOJĄ drugą połówkę.

-Oj maleńka- zaśmiał się i schylił, a potem namiętnie mnie pocałował- ostatnio jesteś bardzo zazdrosna.

-Mam o co- pokazałam dziewczyną środkowy palec i otuliłam ciasno Ashton'a- jeśli jeszcze raz się do nich uśmiechniesz to nie ręczę za siebie.

-Co masz na myśli?- podniósł głowę uśmiechając się do obcych dziewczyn. Jedna z nich ,,przypadkowo" upuściła jakąś ulotkę, a podnosząc ją wypięła się w jego stronę.

-O Ty szmato- syknęłam i ruszyłam w jej stronę- co Ty wyprawiasz co? Myślisz, że poleci na Twoją dupe? Ty nie masz dupy dziewczyno! Jesteś płaska! P-Ł-A-S-K-A!

-Słucham?- parsknęła kiedy jej koleżanki odsunęły się jakby nigdy nic- myślę, że mu się podoba.

-Jest tu ze mną, czaisz? Więc radze ci suko, albo się odpierdolić, albo wysiąść na następnej stacji.

-Zmusisz mnie?- zapytała brunetka śmiejąc się.

-Van, nie...- Ash złapał mnie za rękę, ale się wyrwałam.

Chwyciłam dziewczynę za włosy i przykułam do ziemi. Zaczęłyśmy się szarpać. Okładałam ją rękoma. Nie pozostała mi dłużna i podrapała mnie tipsami po twarzy.

-Jak śmiesz!

Długie ramiona oplotły mój brzuch. Zostałam podniesiona, a następnie odciągnięta od tej głupiej suki.

-Co Ty robisz Ashton?!- krzyczałam kiedy wysiadł na najbliższej stacji.

-Boże co Ci odwala?!- wrzasnął nie puszczając mnie- Zaczęłaś wyzywać i bić obcą laskę bo się do mnie wypięła?!

-Nie udawaj, wiem, że Tobie się to podobało! Sory, nic nie zrobię, nie mam takiego tyłka!- histerycznie wyrywałam się mu. Chciało mi się płakać.

-Do kurwy jędzy Van! Posłuchaj mnie, chociaż chwilę!

Przełożył mnie przez ramię, abym nie mogła mu uciec, a kiedy tylko znalazł wolną ławkę posadził mnie na niej.

-Uważasz, że przyjechałbym tu z Tobą gdyby kręciły mnie inne dziewczyny? Że gdybym chciał Cie tylko zaliczyć stanąłbym wczoraj w Twojej obronie, narażając się Twojemu ojcu? Albo, że pozwalałabym aby ludzkie życie było zagrożone jeśli ten związek miał być chwilowy? Jestem dumny, że mam dziewczynę która tak przejmuję się mną, ale uwierz mi do cholery, że nie chce innej laski niż Ty- tłumaczył mi spokojnie- po za tym, dla Ciebie wyszedłem w okularach! I masz o wiele lepszy tyłek niż tamta dziewczyna!

Zmieszana oparłam głowę na dłoni nie wiedząc co mam powiedzieć. Moja reakcja, była co najmniej nie na miejscu.

-Przepraszam- szepnęłam nie patrząc na niego. Przejechałam palem po policzku który bardzo piekł, ale na szczęście nie było śladów krwi.

-Chodź tu do mnie- powiedział przyciągając mnie do siebie. Oparłam głowę na jego torsie kiedy mnie przytulił- jesteś jedyna stokrotko, rozumiesz?- kiwnęłam głową lekko się uśmiechając.

Crown doesn't make a queen/A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz