6

29.2K 1K 37
                                    

Wróciłam do domu i pozornie wszystko było identyczne jak przed wyjazdem. Znowu będę zwyczajnie chodzić na uczelnię, siedzieć w książkach popołudniami i nie odzywać się do nikogo przez cały dzień. Ale czy aby na pewno?

No właśnie. Zgodziłam się na to co zaproponował mi Shawn i szczerze powiedziawszy wcale tego nie żałuję. Muszę przyznać, że choćbym chciała, nie mogę na to narzekać. Czemu nie robić tego częściej, nie będąc zobowiązanym do niczego innego?

Wchodzę na uczelnię pierwszego dnia po nieobecności i pierwsze co widzę, to Mendes rozmawiający z dyrektorem pod drzwiami jego gabinetu. Kiedy Maynard mnie zauważył, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech i podniósł rękę, machając do mnie. Podeszłam do nich, otrzymując mierzące od góry do dołu spojrzenie od chłopaka i ciepły uścisk dłoni dyrektora.

-Gratulacje panno Evans. - usłyszałam. -Otrzymałem telefon wczoraj, że wasze wystąpienie było zadowalające, więc nie pozostaje mi nic innego niż wam bardzo podziękować za godną reprezentację naszej uczelni.

Przyjęłam gratulacje i zdziwiłam się, że aż tak spodobała im się nasza głupia i wymyślona na poczekaniu pogadanka. Jak zwykle stres był nie potrzebny i wszystko się udało.

-To właściwie dzięki mnie się udało... - zaczął pewnie, ale podniosłam palec wskazujący przed jego twarz.

-Przykro mi, nie rozmawiam z nieznajomymi. - zmrużyłam oczy i przypatrzyłam mu się. - Mendes, dobrze kojarzę?

-Ty tak na poważnie? - spytał, śmiejąc się.

Uśmiechnęłam się sztucznie, pocałowałam wnętrze swojej dłoni i pokiwałam mu nią przed twarzą, po czym udałam się do swojej klasy.

*

Po powrocie do domu z uczelni, usiadłam na kanapie i głośno westchnęłam. Czekało na mnie dużo nauki, więc musiałam zabrać się za to jak najszybciej. Niespodziewanie, kiedy chciałam zdjąć koszulę i przebrać się w coś luźniejszego, zadzwonił mój telefon.

-Halo? - odebrałam i przytrzymałam komórkę ramieniem.

-Hej siostrzyczko. - powiedziała Maggie. - Jedziesz do rodziców?

Zdziwiłam się tym pytaniem,  bo czemu bym miała to robić?

-Nie, dlaczego pytasz?

-Oh, myślałam, że ciebie też zaprosili...

-Nie. - odpowiedziałam.

Szczere powiedziawszy, ani trochę nie zdziwiło mnie to, że nie otrzymałam od nich telefonu tak jak moja siostra.

-Powinnaś też przyjechać. - powiedziała zachęcająco. - Ucieszą się.

-Na pewno. - rzuciłam sarkastycznie.

-Proszę cię Mad. - mówiła tonem głosu małego dziecka. - Nie uśmiecha mi się być tam samej.

-To po co tam jedziesz? - spytałam.

Usłyszałam westchnięcie w słuchawce.

-Będę po ciebie za pół godziny, kocham cię.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączyła się. Zrobię to, ale tylko i wyłącznie ze względu na nią, a nie rodziców. 

Zapięłam ponownie guzik koszuli i zastanawiając się czemu to robię. Gdyby podejście mojej siostry było takie samo jak moje, nasi rodzice może przejrzeliby na oczy. Oni wiedzą, że Margaret jest na każde ich zawołanie, ale ja taka nie jestem i nigdy nie będę.

----------------------------

Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz