8

27.4K 1K 337
                                    

-Aż tak się za mną stęskniłaś? - spytał wyraźnie rozbawiony. - W sumie ci się nie dziwie...

-Bardzo zabawne, odpowiedz tylko czy możesz? - mówiłam z pośpiechem.

-No skoro tak nalegasz...

-Dobrze. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.

Wysłałam mu w wiadomości adres domu moich rodziców i wkładając telefon do kieszeni spodni wróciłam do salonu.

Weszłam do niego i wzrok wszystkich skierował się automatycznie na mnie. Moja matka ze wzrokiem świdrującym mnie na wylot, ojciec bez patrzący na mnie bez emocji i siostra ze znakiem zapytania w oczach. Usiadłam gdyby nigdy nic z powrotem na swoim miejscu.

-Przyda się jeszcze jedno miejsce, więc może ja się tym zajmę. - powiedziałam i od razu zauważyłam jak wyraz twarzy mojej matki zmieniał się.

Urosłam od razu o kilka centymetrów, widząc ją starającą nie pokazywać się tego, że jest jej teraz głupio. Co nie zmienia faktu, że tak naprawdę miała rację, ale ze względu na mój charakter nie mogłam tego tak po prostu olać. Poza tym, czy to tak bardzo dziwne, że w wieku dwudziestu lat nie znalazłam jeszcze chłopaka?

Przyniosłam jeszcze jeden talerz i postawiłam go przy wolnym krześle.

-Dlaczego wcześniej nie mowiłaś nam o nim? - zapytał ojciec, po jakimś czasie, przerywając ciszę.

-No właśnie. - powiedziała z wyraźnym wyrzutem siostra.

Nie dziwię jej się. Pewnie poczuła się urażona, że nie powiedziałam jej o czymś tak ważnym, ale wszystko jej wyjaśnię.

-Nie było okazji. - zbyłam ich i usłyszałam dźwięk mojego telefonu.

Wstałam od stołu i odebrałam go.

-Evans do cholery, gdzie ty mnie wywiozłaś? - spytał donośnie. - Tu mieszkają tylko sami milionerzy, o co chodzi?

-Tak, okej, zaraz po ciebie wyjdę. - mówiłam, żeby stworzyć pozory.

-To nie jest odpowiedź na moje pyt...

Rozłączyłam się i zarzucając szybko płaszcz wyszłam przed dom. W pomieszczeniu było duszno, więc podmuch świeżego powietrza dobrze mi zrobił.

Zauważyłam samochód stojący niedaleko bramy na drodze. Podeszłam jak najbliżej ogrodzenia i pomachałam w stronę auta. Kierowca podjechał bliżej i zaparkował na poboczu. Wysiadł z niego Mendes, wyraźnie zdezorientowany, od razu zaczął rozglądać się po okolicy.

-Jeżeli to twój dom, a to mieszkanie, w którym mieszkasz masz tylko dlatego, aby mieć bliżej na uczelnię, to zmieniamy reguły. - powiedział rozbawiony.

Przekręciłam klucz w furtce i wpuściłam go.

-Dobra, jest jedna istotna sprawa...

W tym momencie drzwi otworzyły się  i głowę wystawił zza nich mój ojciec.

-Myślałem czy nie otworzyć bramy. - powiedział. - Zapraszam.

Podrapałam się nerwowo w głowę i weszłam do domu a zaraz za mną Shawn. Tata poszedł w głąb domu, kiedy miałam moment, aby cokolwiek mu wyjaśnić.

-Evans, kto to, twój sponsor? - zapytał szeptem, będąc bardzo blisko mojej twarzy.

-Mój ojciec, a teraz udajesz mojego chłopaka, chodź. - chwyciłam go obydwoma rękoma wokół łokcia.

-Ej, nie taka była umowa...

-Nie rozumiesz słowa 'udajesz' idioto? - pociągnęłam go do salonu. - Cicho już bądź, zobaczysz, odwdzięcze ci się za to.

Zrozumiał iluzję i spróbował powstrzymać uśmiech. Odchrząknął i wykrzywił usta z aprobatą, przekrzywiając lekko głowę na lewo.

-Dobry wieczór. - przywitał się, kładąc swoją dłoń na moje plecy.

Moja siostra spojrzała na niego i dyskretnie posłała mi znaczące spojrzenie, unosząc kciuk w górę, udając, że się nim drapie po czubku nosa. Rodzice wstali i przywitali się z nim.

-Przepraszam, że tak z pustymi rękami, ale jestem prosto z uczelni. - skłamał i usiadł na miejscu dla niego.

Na początku cisza była naprawdę niezręczna i miałam ochotę stamtąd wyjść, ale Shawn zaczął rozmowę i jakoś się potoczyło. Przede wszystkim rozmawiał z moimi rodzicami, ja i siostra odzywałyśmy się bardzo sporadycznie. Muszę szczerze przyznać, że dużo się o nim dowiedziałam.

Kiedy minęła godzina z kawałkiem tej męczarni, Mendes rozejrzał się po pomieszczeniu.

-Mogę się temu przyjrzeć? - spytał, wskazując na obraz wiszący na ścianie.

Dostał pozwolenie od mojej matki, więc wstał i podszedł do niego. Podniósł wysoko głowę, żeby przyjrzeć się szczegółom.

Nagle wziął głowę na dół i złapał się za oko.

-Co się stało kochanie? - ostatnie słowo ciężko przeszło mi przez gardło.

-Nic, coś mi tylko wpadło do oka...

Złapałam go za ramię i poprowadziłam schodami do łazienki na górze. Zamykając drzwi, odwróciłam się i ujrzałam jego centralnie przy mnie. Położył swoją dłoń na drzwiach, po chwili użył jej do przekręcenia zamka w drzwiach. Przygryzł wargę i położył rękę na moim biodrze.

-Co ty robisz? - zapytałam.

-Czemu bawimy się w to przedstawienie? - spytał, podnosząc mnie gwałtownie i sadzając na umywalce.

-Wytłumaczę ci to później. - zbyłam go. - A mogę wiedzieć co z twoim okiem?

Spytałam sarkastycznie, na co on tylko wyszczerzył te swoje idealne, białe zęby.

-To było nie ładne z twojej strony, wiesz o tym? - mówił innym tonem głosu, kiedy jego dłoń znalazła się przy moim podbrzuszu.

- Moi rodzice... - przypomniałam, chociaż tak naprawdę wcale nie miałam ochoty przestawać.

-Jesteś niegrzeczna wiesz?

Kiedy to mówił, jego ręką znalazła się w moich spodniach i czułam jego dwa palce przy moich majtkach.

Bacznie przyglądał się mojemu wyrazowi twarzy, kiedy zaczął kręcić nimi z początku wolne, potem coraz szybsze kółka.

Czułam jak momentalnie robię się mokra i jak bardzo wilgotna jest w tym momencie moja bielizna.

Zssunął moje spodnie, a po nich bieliznę. Nie spuszczając wzroku z mojej twarzy przez nawet sekundę, poczułam w sobie jego palce, wchodzące szybko i nagle. Jęknęłam w jego rozchylone wargi i rozchyliłam usta.

Wkładał je i wyjmował bardzo szybko. Oplotłam swoimi nogami jego biodra, jedną rękę kładąc na uchwycie na ręczniki, drugą zatapiając w jego włosach.

Dokładnie obserwował każdą, nawet najmniejszą zmianę na mojej twarzy, przygryzając wargę i uśmiechając się.

-Kurwa Mendes. - wyjęczałam i zacisnęłam nogi mocniej, przez co on znalazł się jeszcze bliżej mnie.

Kiedy szczytowałam, trudno było w jakikolwiek sposób powstrzymać się od głośnego wykrzyczenia jego imienia, więc przywarł do moich ust, przygryzając moja wargę tak mocno, że aż zaczęła mnie ona piec.

Powoli zaczął spowalniać ruchy, całkowicie po chwili kończąc czynność, oblizując palce. Jeszcze przez chwilę miałam zamroczony wzrok i ciężko dyszałam.

Naciagnęłam spodnie na siebie (nie zwracając uwagi na to, że moja bielizna była nieprzyjemnie wilgotna) i spojrzałam w lustro, żeby nie wyglądać tak jak teraz kiedy wrócimy do salonu.

Wyszliśmy z łazienki, jak gdyby nigdy nic. Na początku nie mogłam chodzić prosto, ale chwilę później udało mi się to opanować.

Idąc na dół po schodach, złapał mnie za tyłek i szepnął do ucha, powodując ciarki na moim karku.

-Pamiętaj, że obiecałaś mi się odwdzięczyć.

----------------------------------

Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz