36

15.1K 809 274
                                    

Ja: O której ląduje twój samolot?

Mendes: Około 10, wiem, że się stęskniłaś, nie dziwię ci się

Ja: Będę w pracy, nie przychodź

Pisząc to, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Pod względem docinania sobie nic nie zmieniło się odkąd naszego poznania. Myślałam, że z czasem nam to przejdzie albo się znudzi, ale jest wręcz przeciwnie.

Chciałam zrobić mu drobną niespodziankę, więc pojadę na lotnisko, przywitać go od razu tam. Nie było go zaledwie sześć dni, ale zdążyłam się za nim stęsknić i całkiem wynudzić. Z natury tak jak dawniej lubię siedzieć sama i przebywać spokojnie w domu, ale jest on jedyną osobą, której nie mam nigdy dość. Dlatego jestem zadowolona, że wraca.

Ubrałam się i wyszykowałam trochę wcześniej, żeby na spokojnie tam dojechać i spróbować się zorientować, gdzie powinnam czekać.

Z reguły nie lubię lotnisk, kojarzą mi się z miejscem pożegnań i rozstań. Dodatkowo, jest tu mnóstwo ludzi, wszyscy w pośpiechu i stresie czy niczego nie zapomnieli ani nie zgubili.

Podchodzę do wielkiej elektronicznej tablicy z wypisanymi na niej przylotami i odlotami. Wyszukuję wzrokiem samolot 'Londyn-Pickering' i odczytuję numer wyjścia z niego. Kieruję się tam, a kiedy go znalazłam, świętowałam mini-sukces w mojej głowie. Usiadłam na krześle, widząc, że mam jeszcze trochę czasu przed przylotem. Kiedy zaczęłam się nudzić, wstałam i chodziłam w kółko, aby zabić czas.

Odeszłam całkiem daleko, kiedy zauważyłam, że drzwi otwierają się, i wychodzą z nich pasażerowie. Zaczęłam iść w tym kierunku ponownie, kiedy zauważyłam Shawna.

Był zaspany, przecierał oczy i przejeżdżał palcami po roztrzepanych włosach. Miał na sobie szare dresy i czarną bluzę z kapturem. Wyglądał całkiem nieźle, jak na kogoś w takim ubiorze i kto dopiero co się obudził.

Podniósł wzrok i spotkaliśmy się spojrzeniami. W ciągu sekundy rozpromienił się, szeroko się uśmiechając. Podszedł do mnie, obejmując mnie w talii i ramionach. Mocno przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej, opierając brodę o moją głowę.

-Miałaś być w pracy. - stwierdził, patrząc na mnie z góry.

-Przepraszam, że skłamałam. - udałam smutną i wykrzywiłam usta.

-Będzie kara skarbie. - wyszeptał wprost w moje ucho, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze po szyi.

Uśmiechnęłam się, łapiąc jego rękę, udając się po jego bagaż.

Jadąc samochodem, kierowaliśmy się w stronę mojej pracy. Mówiłam mu, że sama tam pojadę, i żeby odpoczął,  bo na pewno jest zmęczony. Uparł się jednak, że odwiezie mnie tam, więc nie sprzeczałam się z nim.

Weszliśmy wspólnie do środka, rozmawiając i śmiejąc się. Zaraz uśmiech zszedł nam z ust, kiedy po przekroczeniu progu ujrzeliśmy Willa.

-Shawn, miałam ci powiedzieć. - nie chciałam, aby atmosfera zrobiła się napięta. - Rozmawialiśmy kilka dni temu...

-Co? Czego on znowu od ciebie chciał? - zaniepokoił się, mocniej ściskając moją dłoń.

-Przeprosił mnie. - wyjaśniłam, a on spojrzał zdziwiony.

-Z tobą też bym chciał pogadać stary. - powiedział Will.

Puściłam rękę Shawna, mówiąc, że muszę zacząć zmianę. Obserwowałam ich chwilę i widziałam, jak siadają wspólnie przy stoliku.

Widać, że Willowi naprawdę zależy na ich przyjaźni, do tego ich przyjaźń trwa już naprawdę długo. Nie wiem tylko, jaki stosunek ma do tego Shawn.

Zaczęłam jak zwykle obsługiwać klientów, starając się na nich nie gapić. Po jakimś czasie zauważyłam, że śmieją się i rozmawiają swobodniej, więc byłam już przekonana, że pogodzili się. Ucieszyło mnie to, więc podeszłam do nich i spytałam, czy coś im podać.

-Kawę poprosimy. - Shawn złapał moją dłoń i pocałował jej wierzch.

-Rozumiem, że wszystko jest już dobrze? - spytałam.

Wspólnie zgodzili się, kiwając głowami. Uśmiechnęłam się słysząc to i poszłam przygotować zamówienie dla nich.

*

Po jakimś czasie Mendes i William poszli gdzieś razem, ale przed tym wspomniał, że wpadnie do mnie wieczorem. Chętnie zgodziłam się na to, więc odliczałam tylko minuty do końca zmiany. Kiedy ona nastąpiła, szybko posprzątałam i zamknęłam lokal. Pojechałam do domu i stwierdziłam, że warto było by się przebrać w coś innego niż stare legginsy i spocona bluzka. Ledwo co zdążyłam to zrobić, a już usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam w łazience, więc krzyknęłam, aby wszedł, bo drzwi nie są zakluczone. Zrobiłam jeszcze kilka rzeczy, takich jak psiknięcie się perfumem i wyszłam z toalety.

Mendes siedział na kanapie z butelką wina w dłoni. Uniósł brwi, potrząsając ją. Udałam się do kuchni po kieliszki, siadając tuż przy nim.

Nalał nam napoju do kieliszków, rozmawialiśmy ogólnie o tym jak minął mu czas w Londynie. Oczywiście najbardziej chciałam dowiedzieć się jednej rzeczy, do której sam zaraz przeszedł.

-Pewnie zastanawiasz się co ze stypendium. - mówił.

Nic nie odpowiedziałam, podniosłam tylko głowę z jego ramienia i wlepiłam w jego wzrok. Gładził moje plecy otwartą dłonią, również na mnie patrząc.

-A więc postanowiłem, że naprawdę nie chcę rozstawać się z tobą na tak długo. - zaczął, ale ja nie dałam mu mówić.

-Żartujesz?! - podniosłam się. - Nie mogłeś odrzucić tej propozycji!

-Nie powiedziałem przecież, że to zrobiłem. - mówił że stoickim spokojem.

-Więc? - zaczęłam się irytować.

Uśmiechnął się pod nosem, po czym wstał. Byłam zirytowana, tym, że nie może normalnie mi tego powiedzieć, tylko urządza jakieś podchody. Wziął z biurka teczkę, którą musiał tam położyć, jak wszedł do mieszkania. Wyjął z niej kartkę i podał mi ją. Szybko przechwyciłam ją od niego, wlepiając w nią swój wzrok.

Zasłoniłam usta dłonią, będąc pod wielkim wrażeniem. Wodziłam wzrokiem, czytając to samo zdanie kilkakrotnie.

-Więc po to tam poleciałeś... - wydukałam.

-Wiedziałem, że nie wybaczyłabyś mi gdybym nie przyjął stypendium. Wiem, że nie wybaczyłbym sobie, gdybym zostawił cię tutaj. - uśmiechał się. - Więc postarałem się trochę i możemy jechać tam oboje.

Nie mogłam w to uwierzyć. Mendes właśnie załatwił mi stypendium na jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie, po to, abyśmy razem mogli się tam przenieść.

-Nie będę ukrywał, że zajęło mi to dużo czasu i wysiłku, aby to się udało. - pocałował mnie w czoło i przyciągnął do siebie. - Moje pytanie brzmi: Czy jesteś gotowa zostawić przeszłość tutaj i wyjechać ze mną na stałe do Londynu?

------------

Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz