Miesiąc w tak cudownym miejscu nie mógł nie minąć w mgnieniu oka. Tak się stało i zanim się obejrzeliśmy, zaczął się nasz drugi rok na studiach. Wielu rzeczy byłam ciekawa. Jacy będą wykładowcy, jak będą wyglądać tu zajęcia i czy towarzystwo pozostałych uczniów będzie do zniesienia. Przez wakacje szczerze brakowało mi zajęć. Lubię się uczyć i poznawać kolejne tajemnice ludzkiego ciała, więc nie będę za nimi specjalnie tęsknić.
W pośpiechu szykujemy się z rana, żeby nie spóźnić się ani minuty na pierwsze wykłady. Czuję ekscytację, ale też i nieunikniony stres. Jak zwykle czuję pewien strach, kiedy Shawn opanowany i trochę zbyt obojętny, zapina na nadgarstku zegarek, patrząc przez wielką, szklaną szybę. Odkąd pamiętam zazdrościłam mu tego, i wiem, że ja na zawsze będę zestresowana każda, nawet nieistotną sprawą.
Pod uczelnie podjeżdżamy samochodem, widząc grupkę ludzi przed nią. Spojrzeliśmy po sobie, wysiadając szybko z auta, aby dowiedzieć się, co to za zbiorowisko. Podeszliśmy tam, stając z tyłu. W środku okręgu stał starszy mężczyzna, był to prawdopodobnie profesor.
-Pierwszy rok różni się od drugiego i to nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo. - chodził w kółko, aby złapać wszystkich wzrokiem. - Nie będziemy tylko siedzieć w ławkach i słuchać nudnych wykładów.
Zrobił teatralną pauzę i uśmiechnął się szeroko. Jego białe włosy na głowie rozwiewał lekki wiaterek, tak, że wpadały mu one w oczy.
-Dzisiaj zaczynamy praktyki w szpitalu. - rozłożył szeroko ręce i czekał na naszą reakcję.
Shawn spojrzał na mnie zdziwiony, i ja zrobiłam to samo. Na naszej poprzedniej uczelni zajęcia praktyczne miały odbywać się tylko na ostatnim roku.
-Już mi się tu podoba. - szepnęłam do chłopaka.
*
Zostaliśmy podzieleni na kilka mniejszych grup, trzy lub cztero osobowe. Trafiłam na jakiegoś niskiego chłopca, który wyglądał na wczesne gimnazjum i dziewczynę z widoczną nadwagą oraz grzywką nachodzącą na czoło, która sprawiała, że jej twarz była jeszcze bardziej okrągła. Z tego co obiło mi się o uszy, będziemy musieli pracować razem. Stałam z boku, nerwowo się rozglądając. Cieszę się z praktyk, ale nie mogę pracować sama?
Zauważyłam jak Shawn rozmawia z jakąś dziewczyną. Oczywiście, moja grupa jest taka jaka jest, a jego składa się z niego i dwóch dziewczyn. W dodatku ładnych.
Przewróciłam z irytacją oczami, czekając aż coś się wydarzy.
-Dobrze, odwróćcie się. - usłyszeliśmy głos profesora, który nie wiem jak się nazywał. - Ten wysoki budynek, który widzicie, to szpital, do którego właśnie idziemy. No proszę, w drogę!
Jego zbyt wielki entuzjazm doprowadzał mnie do szału. Ta dwójka obok mnie rozmawiała ze sobą, chyba zdążyli już zauważyć, że ja nie mam ochoty się dołączać.
Weszliśmy do środka, od razu czując ten sterylny zapach szpitala. Nie kojarzył on mi się ostatnio najlepiej. Nie chciałam jednak, aby złe wspomnienia wróciły. Od starego życia dzieli mnie ocean i naprawdę nie chcę wracać do tego myślami. Teraz jestem tu, w Londynie i muszę odciąć się od przeszłości grubą kreską.
Patrząc zamyślona przed siebie, obok mnie stanęła prawdopodobnie pielęgniarka, która podała mi ubrania włożone w foliowe opakowanie.
Ta sama kobieta powiedziała nam, gdzie są dyżurki, w których możemy się przebrać, aby potem tutaj wrócić.
Kiedy inni otrzymywali jeszcze ubrania na przebranie, poszłam do windy i nacisnęłam przycisk, aby tu zjechała. Nagle ktoś stanął za mną, a ja od razu po perfumach wyczułam, że był to Mendes.
Odwróciłam się, a on udał zaskoczonego.
-O hej, jestem Shawn, a ty? - patrzył na mnie z tym głupkowatym uśmiechem i wyciągnął do mnie rękę.
Uniosłam brew i zmierzyłam go wzrokiem.
-Nie z twojej ligi kochany. - zarzuciłam włosami i czekałam na windę, która właśnie się pojawiła.
Weszliśmy do niej, a poza nami nikt więcej. Powoli stanął za mną, odgarniając moje włosy z mojego karku. Złożył pierwszy, a zaraz potem kolejny pocałunek na mojej szyi. Ręce położył na mojej talii, nie przestawając.
-Panie doktorze - powiedziałam. - Ostatnio miewam bóle pleców, można coś na to poradzić?
Winda otworzyła się, a on złapał moją dłoń.
-Zaraz na to spojrzę. - starał się nie uśmiechać, aby zachować udawaną powagę.
Weszliśmy do pierwszej lepszej dyżurki, w której znajdowało się jedno łóżko, mały stolik i okno. Zakluczył drzwi, przywierając ze mną do ściany. Całował mnie namiętnie, ale jednocześnie delikatnie. W pośpiechu zdjęłam jego bluzkę, a on to samo zrobił z moją. Shawn zdjął moje spodnie razem z bielizną, ponownie przywierając do moich ust. Wyjął z kieszeni spodni porfel, a z niego prezerwatywę. Wszedł we mnie szybko i niespodziewanie, ale nie miałam na co narzekać. Dodatkowo, nie mieliśmy za wiele czasu.
Kiedy ubieraliśmy się w pośpiechu w służbowe ubrania, szybko wyszliśmy z pokoju, zbiegając po schodach do recepcji, gdzie mieliśmy się spotkać. Jedyne co zauważyliśmy to studenci, idący wgłąb szpitala. Dogoniliśmy ich szybko, szukając swoich durnych grup. Ponieważ wszyscy zaczęli się rozdzielać, musiałam spytać się ich, co mamy robić.
-Nasza grupa ma zająć się pobieraniem krwi. - wyjaśnił mi ten niski chłopak, na którego musiałam patrzeć z góry, co było całkiem niezręczne.
Naprawdę zdziwiłam się. Studenci po pierwszym roku z zerowym doświadczeniem mają już pobierać krew. Co nie zmienia faktu, że czułam ekstytację i chętnie to wykonam.
Widziałam po nich, że są przestraszeni i nie gotowi. Lepiej dla mnie, pomyślałam, będę mogła się tym zająć. Poszliśmy do wyznaczonego pokoju, gdzie jedna z pielęgniarek pokazała nam jak to robić, a że okazało się to banalnie proste, chętnie przejęłam pałeczkę. Tak jak przeczuwałam, pozostali z mojej świetnej grupy bali się i ręce trzęsły im się, gdy tylko brali do rąk igłę. Zrobiłam wszystko sama, co nie przeszkadzało mi ani trochę, bo miałam co robić i już w pierwszy dzień się czegoś nauczyłam.
Poszłam przebrać się z powrotem w moje ubrania, spotykając przy wyjściu Shawna. Objął mnie, podnosząc, tak że zakręciłam w powietrzu kółko z uniesionymi nad ziemią nogami. Pocałował mnie w czoło, pytając, czy możemy już iść do domu. Musiałam tylko odłożyć karty pacjentów do recepcji.
Udając się do wyjścia, na przeciw stanęła nam pewna dziewczyna. Widziałam ją pierwszy raz w życiu, była niższa ode mnie, ale nie dużo. Miała krótkie blond włosy i prostą grzywke, która jej pasowała. Miała na ramieniu dużą, sportową torbę. Chciałam ją wyminąć, ale stała zapatrzona na chłopaka. Spojrzałam na niego i spostrzegłam, że on też się w nią wpatruje i nie może uwierzyć własnym oczom. Zaczęłam czuć się trochę dziwnie, więc spytałam:
-Shawn, kto to jest?
Zamknął oczy, po chwili przecierając je palcami.
-Stephanie, to jest Maddie, moja dziewczyna.
Podałam jej rękę, widząc jak zerka na nas obu.
-Miło mi cię poznać. - mówiła. - Jestem Stephanie. Nie wiedziałam tego, ale w takim razie, teraz już była dziewczyna Shawna.
----------------------
CZYTASZ
Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfiction
FanfictionMadeleine Evans, dla znajomych Maddie lub Mad. Nie ma ich zbyt wiele, bo czas woli spędzać sama z powodu takiego usposobienia oraz chęci do nauki. Studiuje medycynę na pierwszym roku, będąc jedną z najlepszych na uczelni. Inteligenta, bystra, sarka...