-Że co zrobiłaś? - spytała donośnie moja siostra, kiedy rozmawiałyśmy przez telefon. - Serio wylałaś na niego wodę?!
-Nie moja wina, że nie umiał trzymać łap przy sobie okej? - powiedziałam, śmiejąc się. - Poza tym nie przejmuję się tym. Minęły już ponad dwa tygodnie, a ta laska nic nie powiedziała szefowi, więc chyba nie mam się czym martwić.
-Masz szczęście. - ucichła na chwilę. - Nie możesz tak robić, bo zaraz zostaniesz na lodzie, bez pracy ani pieniędzy.
Przewróciłam oczami i zaczęłam ją niemo przedrzeźniać.
-Przestań! - skarciła mnie. - Wiem co robisz, więc lepiej sobie daruj.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, czy jestem aż tak przewidywalna.
Skończyłyśmy rozmawiać, więc wstałam z łóżka i poszłam się szykować. Dzisiaj wykłady zaczynam dopiero popołudniu, więc rano idę do kawiarni.
Zaczęłam powoli przyzwyczajać się do obowiązku pracy i utrzymywania sama siebie. Podoba mi się to, bo to prawda, że własnoręcznie zarobione pieniądze traktuje się zupełnie inaczej, niż te, które dostaje się za nic. Wcześniej nie zastanawiałam się za bardzo nad tym co kupuję i czy na pewno jest mi to potrzebne. Teraz stałam się bardziej rozważna i odpowiedzialna.
Po całkiem szybkim wyszykowaniu się, zabrałam książki i wszystkie potrzebne rzeczy, udając się do mojego samochodu. Wysiadłam z niego pod kawiarnią, będąc dziesięć minut przed czasem, co często się nie zdarza. Na spokojnie weszłam do środka, wiedząc, że jestem dzisiaj na zmianie sama, co ani odrobinę mi nie przeszkadza. Miała być ze mną jakaś dziewczyna, której jeszcze nie poznałam, ale w ostatnim momencie wzięła pilnie dzień wolny. No trudno, jakoś to przeżyję.
Czas leciał, chodziłam tylko od stolika do stolika i przyjmowałam zamówienia. Nie ma tu bardzo dużego ruchu, a klienci najczęściej zamawiają po prostu kawę.
Moja zmiana niedługo dobiega końca i wkrótce powinien przyjść ktoś, aby mnie zmienić. Stojąc za ladą i rysując kółka długopisem na karteczce do spisywania zamówień, usłyszałam, że drzwi się otwierają. Odruchowo wyrwałam pogryzdaną kartkę i podniosłam głowę, aby zobaczyć, gdzie usiądzie ta osoba. Moim oczom ukazała się jednak Jasmine - ta sama, z którą mam zajęcia, i ta sama, która była kiedyś z Mendesem.
Widząc mnie, podeszła do lady i usiadła na jednym z wysokich krzeseł przy niej. Posłałam jej pytające spojrzenie, a ona położyła przede mną banknot.
-Daj mi wodę. - powiedziała i cały czas mnie obserwowała.
Widać była, że chciała czegoś ode mnie, więc zachęciłam ją, aby przeszła do rzeczy.
-Przechodziłam obok i chciałam zapytać cię o to teraz. - zaczęła, widocznie kłamiąc.
-To pytaj. - powiedziałam zirytowana.
-Co cię łączy z Shawnem? - spytała i spojrzała mi w oczy.
Nie da się ukryć, że zdziwiła mnie tym pytaniem. Musiałam przyjąć jakąś taktykę, więc zwyczajnie odparłam:
-Jakim Shawnem?
Zmarszczyła lekko brwi, ale po momencie przestała. Stukała tipsami o blat i kontynuowała.
-Mendes. Shawn Mendes, kojarzysz?
-Aha, ten. - powiedziałam obojętnie. - Robiłam z nim ten głupi projekt w Londynie, pamiętasz?
Przytaknęła.
-No i to by było na tyle. - skwitowałam. - Ale czemu o to pytasz? I przyszłaś to zrobić akurat tutaj, a nie na uczelni?
CZYTASZ
Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfiction
FanfictionMadeleine Evans, dla znajomych Maddie lub Mad. Nie ma ich zbyt wiele, bo czas woli spędzać sama z powodu takiego usposobienia oraz chęci do nauki. Studiuje medycynę na pierwszym roku, będąc jedną z najlepszych na uczelni. Inteligenta, bystra, sarka...