16

24.3K 877 243
                                    

Wstałam dzisiaj punktualnie o szóstej rano, tak jak miałam w zwyczaju. Szykował się przede mną długi dzień, ponieważ połowę jego spędzę na wykładach, a drugą w pracy. To mój pierwszy dzień, więc muszę mieć maksimum energii i zaangażowania. Jak pomyślę sobie o tym, że będę musiała być miła i uprzejma dla wszystkich klientów to robi mi się niedobrze. Nie przywykłam do tego i nie mam na to szczerze powiedziawszy ochoty. Muszę po prostu trzymać język za zębami i powinno się udać.

Tradycyjnie udałam się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Rozpuściłam włosy, bo spałam w roztrzepanym warkoczu. Zdjęłam spodenki od piżamy, zostając w samych majtkach i luźnej bluzce na ramiączkach. Kiedy już w połowie ją ściągnęłam, usłyszałam dwa dzwonki do drzwi. Naciągnęłam ją z powrotem i szukałam wzrokiem czegoś do narzucenia. Był to za pewne któryś z sąsiadów, aby pożyczyć coś ode mnie. Robili to bardzo często, a ja zawsze ich spławiam, a oni wciąż przychodzą. Mają kilkanaście innych mieszkań w tym bloku, niech znajdą sobie kogoś innego. Wywieszę chyba na klamce ostrzeżenie, aby nawet nie dzwonić.

Założyłam cienki szlafrok i obwinęłam się nim dookoła, bo zgubiłam gdzieś sznurek, którym mogłabym przewiązać się w pasie. Otworzyłam drzwi i wychyliłam tylko głowę, nie mając potrzeby, aby jakiś czterdziestoletni facet mnie oglądał.

Okazało się, że nie był to żaden sąsiad, tylko Shawn. Czy powinno mnie to jeszcze zadziwiać?

Otworzyłam drzwi szerzej, puszczając ręce swobodnie przy ciele. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że widać mi czarne stringi i przykrótką bluzkę i za pewne prześwitują mi sutki.

Miał ręce włożone w kieszenie jeansowej kurtki. Wypuścił powietrze z płuc, oblatując mnie wzrokiem od góry do dołu, zatrzymując się na wysokości klatki piersiowej. Przygryzł dolną warge, momentalnie przywierając swoimi ustami do moich. Jednym ruchem zrzucił ze mnie szlafrok i wodził zimnymi dłońmi po całym moim ciele.

-Co ty tu robisz? - wypowiedziałam między namiętnymi pocałunkami.

-Nie widać? - spytał i podniósł mnie tak, że oplotłam nogi wokół jego bioder.

Zaniósł mnie do kuchni, sadzając na blacie. Włożył dłoń pod moją bluzkę, przesuwając ręką po piersiach i brzuchu. Całował moją szyję i zaczął schodzić niżej. Kucnął, przykładając swoje duże dłonie przy dole moich pleców. Przez bieliznę, którą wciąż miałam na sobie, zaczął delikatnie całować moją kobiecość. Już przy pierwszym dotyku jego ust, odchyliłam mocno głowę do tyłu, opierając ją o szafki za mną. Jedną z rąk włożyłam w jego roztrzepane włosy, a drugą złapałam za uchwyt szafki.

Robił to tak wolno i delikatnie, że myślałam, że zwariuję.

-Kurwa mać. - wyszeptałam szybko na przyśpieszonym oddechu.

Wtedy wstał i wyszczerzył się szeroko.

-Brakowało mi tego. - również ściszył ton głosu.

Zsunął mi majtki, a ja szybko zajęłam się jego paskiem. Jak zdjęłam jego bokserki, wzięłam do ręki jego pokaźnych rozmiarów członek i wykonywałam szybkie ruchy w dół i górę. Ułożył usta, tak jakby chciał wypowiedzieć 'u', ale nic nie powiedział, zamykając tylko oczy.

-O tak skarbie, właśnie tak. - wyjęczał i odchylił głowę do tyłu, marszcząc lekko nos.

Akurat kiedy to zrobił, przestałam i czekałam na jego reakcję.

Od razu spojrzał na mnie, podnosząc brwi.

-Zła dziewczynka. - wyznał.

-Najgorsza. - przyznałam również cicho i zaczęłam go całować, będąc stęskniona jego pełnych, malinowych ust.

Poczułam go przy wejściu do pochwy, wchodząc powoli i bez pośpiechu. Zaczął robić to szybciej, bo oboje byliśmy już podnieceni i bliscy orgazmu.

Będąc jednością w tym momencie, patrzyliśmy sobie w oczy, stykając się nosami. Coś mi się wydaję, że słyszało nas teraz całe sąsiedztwo. Uderzył otwartą dłonią w tę szafkę za mną, dochodząc. Ja wbiłam paznokcie w jego plecy, czując delikatne wgłębienia po nich. Kończąc, wciąż stał nachylony nade mną, i oboje głośno dyszeliśmy. Złapałam się za głowę, wiedząc, że nie mogę teraz wstać, bo szybciej się przewrócę, niż dam radę iść prosto.

Założył z powrotem swoje spodnie, złapał mnie za żuchwę i mocno pocałował. Bez zbędnych słów wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Pomyślałam chwilę, chcąc przetworzyć to co się właśnie wydarzyło. Nie miałam na to jednak wiele czasu, bo musiałam szybko iść pod prysznic, nie chcąc spóźnić się na uczelnię.

*

Po zajęciach byłam już dość zmęczona, a czekała na mnie jeszcze dzisiaj nowa praca. Całkiem dobrze zaczęłam dzień, więc muszę dać radę.

Weszłam do środka i od razu poszłam na zaplecze, ubrać firmowy fartuch i odkładając swoje rzeczy.

-Jak coś to szefa nie ma. - powiedziała jakaś laska, stojąca przy barze. - Cathy.

Powiedziała, wyciągając rękę w moją stronę. Zignorowałam ją, odpowiadając swoje imię.

-Jesteś nowa co? - spytała.

-Tak. - rzuciłam. - Co mam robić?

-Możesz podchodzić do stolików i odbierać zamówienia. - poinstruowała mnie.

Dobra, to będzie łatwe. Podeszłam do jakiejś starszej pani siedzącej przy oknie. Zamówiła zwykłą kawę z mlekiem. Cathy ją nalała, ja zaniosłam. Nie jest to wcale trudne, jeżeli tak ma to wyglądać, zaakceptuje tą pracę, a może nawet polubię.

Podeszłam już do któregoś stolika z rzędu i zadałam standardowe pytanie 'w czym mogę pomóc'?

Było to jakiś dwóch starszych facetów,
k

tórzy obserwowali mnie odkąd do nich podeszłam.

-A co panienka proponuje? - zapytał jeden z nich, wymieniając się spojrzeniami.

-Ma pan przecież menu. - odparłam, zaczynając się irytować.

-Ale co pani mi poleci? - ponowił pytanie.

-Zaraz polecę panu opuszczenie lokalu. - wypowiedziałam przez zaciśnięte zęby.

Wciąż nic nie mówili, więc odwróciłam się, aby wrócić do lady. W tym czasie jeden z nich klepnął mnie w tyłek i znów rozbrzmiał się ich głośny rechot.

-Kurwa, łapy przy sobie oblechu! - wykrzyczałam i nie myśląc nad tym co robię, chwyciłam szklankę i wylałam na tego co to zrobił.

Cathy przybiegła do nas szybko, patrząc na zaistniałą sytuację.

-Ten zboczeniec mnie obmacywał! - powiedziałam zdenerwowana.

-Jakoś sobie nie przypominam! - odparł zezłoszczony mężczyzna, a ten drugi przytaknął. - Ona na mnie naskoczyła!

Moje rozgoryczenie osiągnęło najwyższy poziom.

-Proszę przeprosić i dać panom co chcą na koszt firmy. - rozkazała mi dziewczyna.

Wyśmiałam ją i poszłam na zaplecze zabrać moje rzeczy. Podeszłam jeszcze raz do niej przed opuszczeniem kawiarni.

-Piśniesz słowo szefowi, a zobaczysz do czego jestem zdolna. - zagroziłam i z impetem opuściłam lokal.

Dopiero jak zbulwersowana wsiadłam do samochodu, zdałam sobie sprawę co zrobiłam.

-Idealny pierwszy dzień w pracy Evans. - podsumowałam i odpaliłam silnik.

-------------------------------

Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz