30

19.8K 842 230
                                    

Najgorsze w tym wszystkim jest czekanie. Siedzenie w poczekalni z wieloma obcymi ludźmi, nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Na dodatek, nie mam pojęcia co dzieję się z moją siostrą. Nikt nawet nie przyszedł do nas, aby powiedzieć czemu ją zabrali. Jedynie pielęgniarka podeszła do nas po całym incydencie i wyjaśniła, że operują ją, ale wiemy tylko tyle. Nie wiemy co się stało, ile to jeszcze potrwa i czy to tak poważne, na jakie wyglądało.

Od razu zadzwoniłam do jej męża i naszych rodziców. Przyjechali bardzo szybko, będąc równie zaniepokojeni jak ja. Oczywiście moja matka zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, zawieszając go na Shawnie. Muszę przyznać, że wyglądała na nieźle zaskoczoną jego obecnością tutaj. Podświadomie nie obeszło się bez małego okrzyku zwycięstwa w mojej głowie. Kolejne punkty lądują na moim koncie, dobrze ci idzie.

Ojciec siedział obok mamy, trzymając ją za rękę. Wyglądał na naprawdę zmartwionego i przejętego całą sytuacją. Christopher usiadł niedaleko nich, opierając głowę o ścianę i zakładając ręce na klatce piersiowej. Wyglądał jakby nie spał od tygodnia, i zapewne tak właśnie było.

Nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc chodziłam pomiędzy nimi, od jednej ściany do drugiej. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc krążyłam tak tylko i nic nie mówiłam. Właściwie to nikt nic nie mówił. Cisza była bardzo wyczuwalna, słychać było jedynie tykanie zegara i jakieś rozmowy z pobliskich sal.

Usłyszałam za plecami kroki, więc odwróciłam się. Zauważyliśmy lekarza, który zajmuje się Margaret. Wszyscy od razu wstali, wlepiając w niego wzrok. Shawn stanął za mną, kładąc jedną z rąk na mojej talii. Złapałam od razu jego dłoń obiema rękami, próbując cokolwiek wyczytać z twarzy mężczyzny. Nie uśmiechał się, a jego wyraz twarzy był ponury.

-Musieliśmy wykonać nie planowany zabieg chirurgiczny u pani Jefferson. - zaczął. - Dzisiaj po wykonaniu badań, okazało się, że nowotwór z żołądka przerzucił się również do serca. Nie zdążyliśmy nawet poinformować pacjentki, kiedy doszło do bólu w klatce piersiowej oraz duszności. Doprowadziło to do zawału mięśnia sercowego, lecz po ustabilizowaniu jej stanu musieliśmy szybko spróbować usunąć przerzuty.

-Czy ona żyje? - zapytałam, bo nie mogłam już dłużej wytrzymać.

Mężczyzna spojrzał na mnie, a potem na wszystkich pozostałych.

-Jej serce jest podłączone do respiratora i prawdopodobnie będzie wymagać przeszczepu - tłumaczył. - ale tak, żyje.

Zacisnęłam usta i zamknęłam oczy. I właśnie to chciałam usłyszeć.

-Można do niej teraz pójść, ale pojedynczo i na moment. - powiedział.

Wyrwałam się przed szereg, aby iść pierwsza. Blado uśmiechnął się do mnie i zaprowadził do sali pooperacyjnej.

Spojrzałam na Shawna, a on posłał mi pełen otuchy uśmiech. Kiwnął głową, dając mi do zrozumienia, że dam radę.

Przecież dam radę.

Stanęliśmy przed drzwiami. Przypomniał, że ma to trwać chwilę, bo tak naprawdę wcale nie powinien mnie teraz wpuszczać.

Nadusiłam klamkę i zauważyłam kilka łóżek, oddzielonych zielonymi zasłonami.

Spytałam jednej z pielęgniarek o siostrę, a ona poinstruowała mnie, na którym łóżku leży. Podeszłam do niego i odruchowo położyłam moją dłoń na ustach.

Wciąż oczywiście była pod wpływem narkozy, lecz ten widok nie był przyjemny. Widoczna blizna przebiegająca wzdłuż mostka pozostanie jej już na zawsze i będzie o tym przypominać. Podeszłam bliżej, łapiąc ją za rękę. Nakryłam kołdrę wyżej, aby nie widzieć blizny.

-Cześć - mówiłam szeptem, żeby nikt inny tego nie słyszał. - Brakuje mi ciebie, wiesz? Musisz szybko wyzdrowieć, bo nie wiem co zrobię bez ciebie. Jesteś moją siostrą, matką i przyjaciółką. Nie zostawiaj mnie, błagam.

Otarłam jedną z łez i usłyszałam, że czas minął. Popatrzyłam na nią jeszcze przez sekundę, kiedy wyszłam i wróciłam do pozostałych.

Podeszłam bardzo blisko Shawna, który stał pod ścianą.

-Chcę stąd wyjść. - wyszeptałam.

Pokiwał głową, puszczając mnie przodem. Wyszliśmy na zewnątrz, więc od razu mocno wciągnęłam powietrze w płuca.

Wsiedliśmy do samochodu, nic nie mówiąc.

-Mam cię odwieść? - spytał.

Spojrzałam na niego, przeczesując jego włosy.

-Muszę się napić. - wyznałam.

Przytaknął, odpalając silnik, kierując się do jego mieszkania.

*

Ponownie siedzieliśmy na kanapie, tym razem o wiele bliżej siebie. Byłam oparta o jego tors, a w moim organiźmie była już cała butelka wina. W jego zresztą też.

Przywarłam do niego mocno, chcąc być jak najbliżej. Czułam jak jego ręka przesuwa się po moim ciele, aż od karku do dolnych partii pleców. Sama wodziłam palcem po jego brzuchu przez koszulkę.

Podniosłam się i spojrzałam na niego. Zachwiałam się przy tym, prawie spadając z kanapy. Złapał mnie jednak za ręce i przyciągnął do siebie. Mój nos niemal stykał się z jego. Położyłam obie dłonie na jego policzkach. Przybliżyłam się jeszcze trochę, aż nasze usta się złączyły. Pogłębiłam pocałunek, co on odwzajemnił.

Był to w zasadzie nasz pierwszy pocałunek. Tamte poprzednie, to były bezzaobowiazujące styknięcia naszych ust, bez emocji ani uczucia. Ten różnił się od poprzednich, tak, że aż trudno mi to opisać.

Patrzył mi w oczy, kładąc ręce na moich biodrach. Jednym ruchem zdjął moją koszulkę, rzucając ją na ziemię. Zrobiłam to samo z jego, przez co wyszczerzył swoje białe zęby.

Zaczęłam składać delikatne pocałunki na jego szczęce, uchu i szyi. Jęknął wprost w moje ucho, co było dla mnie nagrodą. Zaczęłam odpinać jego spodnie, kiedy on położył mnie zręcznie obok, znajdując się nade mną.

Całując mnie, rozpiął moje spodnie i zsunął je aż do kostek. Zaczął od szyi, przez piersi i brzuch, aż znalazł się na samym dole. Zdjął powoli moją bieliznę, przez co nogi zaczynały mi się trząść.

Zaczął od powolnych pocałunków na wewnętrznych stronach ud i podbrzuszu. Złapałam go za włosy, kiedy pocałował mnie w moją kobiecość. Jęknęłam, podnosząc głowę, po chwili ponownie opadając na kanapę.

Kiedy jego twarz ponownie znalazła się nad moją, odpięłam jego spodnie, a on pomógł mi, zdejmując je.

Jego nos stykał się z moim, kiedy powoli wszedł we mnie. Zaczął ruszać się coraz swobodniej i szybciej, kiedy wymienialiśmy pocałunki między sobą.

Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder, przez co był jeszcze bliżej mnie. Moje paznokcie wbijały się w jego skórę na plecach pod wpływem przyjemności, jaką mi dawał.

Zaczęłam wić się pod nim, osiągając orgazm. Złapał mnie za szyję, przykładając kciuk do moich ust.

Chwilę później wyszedł ze mnie kładąc się obok. Oboje głośno dyszeliśmy, gdy dopiero co zaspokoiliśmy to, czego obojgu nam tak bardzo brakowało.

Po chwili położył swoją rękę przez moje ciało, przykładając swoją głowę blisko mojej. Pocałował mnie w skroń, wodząc ręką po moim nagim ciele.

Robił to, aż oboje nie zasnęliśmy. Byliśmy tak blisko siebie i żadne z nas nie chciało tego zmieniać. Było po prostu dobrze, dobrze na tyle, że nie myślałam na chwilę o niczym innym, tylko o nim.

------------------------

Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz