Moja starsza siostra, która była, jest i zawsze będzie dla mnie jak matka, wychodzi dzisiaj za mąż. Jest to wielki dzień dla niej, ale i również dla mnie. Jestem równie podekscytowana jak ona i czekam zniecierpliwiona w pierwszej ławce w kościele. Pan młody stoi już przy ołtarzu, przebierając z nogi na nogi. Moja siostra miała za moment wejść razem z naszym tatą do środka i wszystko miało już się zacząć.
Usłyszałam otwarcie drzwi, więc odwróciłam się, tak jak zresztą wszyscy pozostali. W jednym momencie zamarłam i nie miałam pojęcia jak zareagować. Nie była to moja siostra a pieprzony Mendes odstawiony w drogim garniturze i czerwonym, wyraźnym krawacie.
Wszyscy zaczęli patrzeć po sobie, zastanawiając się kto to w ogóle jest. Otworzyłam szerzej oczy, patrząc jak idzie środkiem kościoła prosto w moją stronę. Pomachał mi i uśmiechnął się szeroko.
-Dzień dobry, przepraszam za małe spóźnienie. - szepnął, oblatując wzrokiem każdego z osobna, ale głos rozniósł się wyraźnie.
Kiedy wciąż spojrzenia wszystkich były skierowane na nas, pocałował mnie w czoło i zajął miejsce obok. Rozejrzałam się w okół i posłałam sztuczne uśmiechy wszystkim.
Mendes siedział obok mnie z tym swoim głupim uśmiechem i gapił się na mnie jakby nigdy nic.
-Co ty tu robisz idioto? - zapytałam cicho, aby nikt inny tego nie słyszał.
-Przyszedłem na ślub twojej siostry. - odpowiedział spokojnie, wiedząc, że bardzo mnie to irytuje.
-Skąd ty się tu wziąłeś?
-Panna młoda zaproponowała przyjście. - wyszczerzył zęby ponownie. - W końcu jesteśmy parą, więc nie dziwię się jej.
Zamknęłam oczy i policzyłam w pamięci do dziesięciu. Przecież wyraźnie powiedziałam Maggie, że między nami nic nie ma.
W jednej chwili negatywne emocje odpływają na chwilę na bok i wszystko się zaczyna. Moja siostra, w idealnej sukience, doskonale upiętych włosach i cudownym makijażu stoi za progiem drzwi kościoła, a zaraz obok niej nasz ojciec. Głośna muzyka rozbrzmiała na cały kościół, a wszyscy wstali i nie mogli oderwać od niej wzroku.
Po całej ceremonii wszyscy goście kierują się do autokaru. Robiąc to samo zostaję zatrzymana w połowie przez Shawna, podbiegającego do mnie od tyłu.
-Chodź, jestem samochodem.
-Gratuluję, jedź sam. - odsunęłam się od niego i poszłam w stronę pozostałych.
-Jeju Maddie. - powiedział i złapał mnie za obie dłonie. - Dlaczego taka dla mnie jesteś?
-Ten dzień jest jednym z najważniejszym w moim życiu. - odpowiedziałam. - Po co mi go psujesz?
-Wcale nie psuję okej? - objął mnie w talii i zaczął prowadzić w stronę auta. - Chcę dotrzymać ci towarzystwa, żebyś nie musiała siedzieć sama cały wieczór.
-Nie taka była umowa. - syknęłam przez zaciśnięte zęby, wsiadając do samochodu na miejscu pasażera.
Zignorował to co głupim uśmiechem, a ja poirytowana oparłam czoło o szybę i już wiedziałam, że zapowiada się długi wieczór.
*
Właśnie nastał moment na weselu kiedy, jeżeli nie ma żadnych małych dzieci, nie znajdzie się na nim trzeźwej osoby. Wszyscy wujkowie, ciocie, kuzynostwo tańczą na parkiecie w rytm beznadziejnej muzyki, którą puszcza równie pijany jak oni facet. Tylko ja i Mendes siedzimy przy stole, patrząc na to wszystko i komentując. Wypiłam mało, a on wcale, bo prowadzi.
Kątem oka zauważyłam, że wstaje, po to, aby stanąć za mną.
Oplótł swoje ręce na mojej klatce piersiowej. Przybliżył swoje usta do mojego ucha, przez co bardzo wyraźnie poczułam jego mocne perfumy.
-A może - szepnął, na co dostałam gęsiej skórki. - Wyrwiemy się stąd?
Właściwie nie musiałam się zastanawiać. Od razu wstałam, łapiąc go za dłoń.
Pobiegliśmy po schodach na górę, mając nadzieję ja znalezienie jakiegoś wolnego pokoju z zamkiem.
Będąc na piętrze, zauważyliśmy długi korytarz z pokojami po obu stronach. Podeszłam do pierwszych z nich i nadusiłam na klamkę. Zapaliłam światło i zobaczyłam zwykły pokój, co najważniejsze był pusty. Już chcieliśmy tam wejść, kiedy podszedł do nas jakiś starszy, zaspany mężczyzna.
-Hej, przepraszam, te pokoje nie są wynajęte. - powiedział, podchodząc do nas.
Shawn złapał mnie w talii i wytłumaczył:
-Moja żona źle się czuję. - powiedział, na co ja skinęłam głową.
Patrzył na nas i zastanawiał się co odpowiedzieć. Shawn wszedł do pokoju i zanim zamknął drzwi, powiedział:
-Państwo młodzi za to zapłacą, proszę się nie martwić.
On na to skinął głową i od razu poszedł do pomieszczenia, z którego przyszedł. Zamknęliśmy drzwi na klucz i od razu zaczęliśmy się namiętnie całować.
Zdjęłam jego krawat i zaczęłam rozpinać jego koszule. Błądził rękami po moich plecach, aby znaleźć zamek mojej sukienki. Kiedy odpięłam ostatni guzik jego koszuli, powoli odpięłam pasek. Rozpięłam jego spodnie, a te od razu zsunęły się do kostek. Nie przerywając pocałunku, zaczęłam delikatnie masować jego krocze przez bieliznę, na co on lekko jęknął w moje usta. Czułam w mojej dłoni jak jego penis robi się twardy, więc rozłączyłam nasze usta i spojrzałam na niego. Oczy świeciły mu się wyraziście i miał na ustach ten swój głupkowaty uśmiech. Zdjęłam jego czarne bokserki i ukucnęłam przed nim. Wzięłam go do ręki a następnie do ust i zaczęłam ruszać głową w przód i w tył. Poczułam jego dłoń w moich włosach i usłyszałam jak mruczy coś pod nosem, co akurat spodobało mi się.
Z jego ust wydobywały się coraz to głośniejsze jęki, więc przestałam i wstałam. On wyraźnie podniecony zaczął całować moje usta, potem szyję i obojczyki. Wręcz zerwał ze mnie sukienkę i upadliśmy wspólnie na idealnie pościelone łóżko. Tak jak mogłam się spodziewać po tamtych wiadomościach, faktycznie wszedł we mnie gwałtownie, przez co wytrzymałam oddech. Poruszał się we mnie szybko i zdecydowanie, a ja zatopiłam palce w jego włosach, mocno zaciskając nogi na jego biodrach.
Złapałam jedną ręką mocno poduszkę, którą leżała obok nas. Będąc blisko orgazmu nie wiedziałam już jak się nazywam. Pierwszy raz mężczyzna dał mi taką przyjemność i nie miałam na co narzekać.
Dochodząc, głośno wyjęczałam jego nazwisko w jego ucho, które było zaraz moich ust, bo właśnie zostawiał na mojej szyi dużą malinkę. Wyszedł ze mnie i położył się obok. Przez chwilę nie mówiliśmy nic, tylko patrzyliśmy w sufit, obaj głośno dysząc. Czułam pulsowanie między nogami i ich drżenie.
-To było... - zaczęłam, ale urwałam w połowie, nie wiedząc co powiedzieć.
-Wiem. - przyznał, wciąż ciężko oddychając.
-----------------------------
CZYTASZ
Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfiction
FanfictionMadeleine Evans, dla znajomych Maddie lub Mad. Nie ma ich zbyt wiele, bo czas woli spędzać sama z powodu takiego usposobienia oraz chęci do nauki. Studiuje medycynę na pierwszym roku, będąc jedną z najlepszych na uczelni. Inteligenta, bystra, sarka...