-Jeżeli w takim tempie operujesz swoich pacjentów, to współczuję im z całego serca.
-Którego nie masz, bo zamiast mi pomóc, wyśmiewasz mnie!
Shawn w ślimaczym tempie ubierał Julie - naszą pięcioletnią córkę. Cały czas wyrywała mu się, woląc zostać w domu i oglądać bajki. Kto by tego nie chciał - pomyślałam.
Założyłam jej rajstopy i spódniczkę, kiedy powiedziała, że sama założy buty. Zgodziłam się, sama biorąc ze stołu swoje rzeczy.
Shawn objął mnie od tyłu, całując w szyję.
-Co ja bym bez ciebie zrobił. - usłyszałam.
-Nie za wiele. - odparłam, widząc jak nasza córka boryka się z bucikiem na rzepy.
-Tata, pomóż! - zawołała.
Zaśmiał się i założył jej obuwie na nogę. Roztrzepał jej włosy na głowie, na co ona wybuchnęła głośnym śmiechem, jak zawsze kiedy tak robi. Wziął ją na ręce i otworzył drzwi. Spojrzał na mnie, pytając wzrokiem, czy możemy iść. Zgodziłam się, wychodząc pierwsza.
Julia bawiła się jego włosami, ciągnąc za nie z całych sił. Shawn wykrzywiał tylko twarz, ale nigdy nie powiedział jej, że ma przestać. Uśmiechnęłam się, bo było to przeurocze.
Odwieźliśmy ją do przedszkola, sami jadąc do szpitala.
-Czy pani kardiochirurg ma dzisiaj jakieś ciekawe zabiegi?
Opowiedziałam mu, co czeka mnie dzisiaj w pracy. Uwielbiał o tym słuchać, chociaż sam miał mnóstwo na głowie. Zajął się pediatrią, a więc pracuję z dziećmi. Od zawsze je lubił i ma do nich podejście jak nikt inny. Kiedy ja nie wiem jak przekonać do czegoś naszą córkę, zawsze kończy się tak, że rozmawia z nią Shawn i na wszystko się zgadza. Podziwiam go za to i cieszę się, że moje dziecko ma tak wspaniałego tatę.
W pracy właściwie się nie widujemy, ponieważ każdy zajmuje się swoimi pacjentami i operacjami. Zdarza się, że mamy wspólne operacje. Szczerze bardzo je lubię, przy stole operacyjnym świetnie się dogadujemy, stanowimy zgrany zespół.
Dwa dni później obudziło mnie śniadanie do łóżka i Julia wskakująca na mnie.
-Wszystko najlepszego mamusiu! - usłyszałam.
Za nią stał Shawn, trzymając tace z pysznym śniadaniem w rękach. Pocałowałam małą w czoło.
-Co tam dobrego przygotowaliście z tatą?
-To ja robiłam a nie tata! - oburzyła się.
-Przyznaję! - zgodził się. - Ja tylko pomagałem.
Usiadłam i przytuliłam dziewczynkę, która położyła się obok mnie. Shawn poszedł do kuchni po kubki z herbatą i postawił je na stoliku.
-Zapomniałem łyżeczek...
Mała zerwała się od razu i powoli pobiegła po nie. Shawn mocno przywarł do moich ust, wkładając rękę pod moją bluzkę. Miał zimną rękę, a ja jeszcze ciepłe po śnie ciało. Przejechał nią przez mój brzuch aż do piersi, na co westchnęłam.
-Wszystkiego najlepszego kochanie. - szepnął. - Jak to jest mieć trzydziestkę na karku?
-Ty mi powiedz staruchu, masz ją już kilka miesięcy. - odparłam.
Julia wróciła do pokoju, dzwoniąc łyżkami o siebie. Pocałował mnie jeszcze raz, biorąc małą na kolana.
-Julia jedzie dziś do cioci Zoey, prawda?
Pokiwała wesoło głową. Zoey to nasza przyjaciółka z pracy. Poznaliśmy ją jak zaczęliśmy staż i okazała się świetną osobą.
Skoro tak to już wiedziałam co będziemy dziś robić. Szkoda tylko, że najpierw musimy odbyć cały i długi dzień w pracy.
Po skończonym dyżurze, zawieźliśmy Julie do Zoey. Również ma córkę, rok starszą od naszej, które są obecnie najlepszymi przyjaciółkami. Pożegnaliśmy się z nią, a kobieta życzyła nam miłej nocy, śmiejąc się pod nosem.
Weszliśmy do mieszkania i Shawn od razu przeszedł do konkretów. Zaczęliśmy całować się już przy wejściu, więc kiedy tylko zdjęłam płaszcz, podniósł mnie i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżko, wisząc nade mną i patrząc mi w oczy. Zaczął składać pocałunki przy moim uchu, na szyi i obojczykach. Wszystko robił tak wolno i z takim uczuciem, że traciłam zmysły. Zdejmował moje ubranie po kolei i nie szczędząc pocałunków na moim ciele. Całował moje podbrzusze, wewnętrzne strony ud. Łapałam się ramy łóżka, będącej za mną. Wszedł we mnie, splatając nasze dłonie w jedność, dokładnie tak jak nasze ciała. Poruszał się szybko, a my właściwie cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Było to bardziej intymne od innych razy, było w tym coś specjalnego.
Leżąc do późna w łóżku, piliśmy wino i długo rozmawialiśmy.
-Pamiętasz jak pokłóciliśmy się z Willem? - spytał.
-Pamiętam, za każdym razem jak się z nim spotykamy wspominamy to i śmiejemy się z tego. - powiedziałam. - A pamiętasz jak dowiedziałam się od jakiegoś chłopaka, że dostałeś stypendium?
-Nawet nie chce myśleć co stałoby się, gdybym wyjechał bez ciebie. - spoważniał.
Wtuliłam głowę w jego nagą klatkę piersiową, myśląc o tym wszystkim, co wydarzyło się dziesięć lat temu.
-Wydaje się to być tak niedawno. - wspominał. - Skończyliśmy studia i specjalizacje, robimy to o czym zawsze marzyliśmy. Mamy cudowną córeczkę i siebie nawzajem.
Przejeżdżałam palcami po jego ramieniu.
-To prawda. - przyznałam. - Jest idealnie, Shawn.
-To prawda. Jest idealnie. - zgodził się.
Będąc w swoich objęciach zasnęliśmy w dniu moich trzydziestych urodzin. Dziesięć lat temu w moim życiu bywało różnie. Nie wszystko było kolorowe i takie jakie bym chciała, ale jedno było. Poznałam wtedy najcudowniejszego mężczyznę na tym świecie i nic, ani nikt nie uszczęśliwia mnie bardziej niż on.
Moje życie mogło potoczyć się różnie, a jednak jesteśmy razem. To nie jest przypadek. Tak cudowne rzeczy to nie przypadki, to po prostu wielkie szczęście. Szczęście samo w sobie.
------------------
notka w nastepnym💘
CZYTASZ
Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfiction
FanfictionMadeleine Evans, dla znajomych Maddie lub Mad. Nie ma ich zbyt wiele, bo czas woli spędzać sama z powodu takiego usposobienia oraz chęci do nauki. Studiuje medycynę na pierwszym roku, będąc jedną z najlepszych na uczelni. Inteligenta, bystra, sarka...