12

25.5K 1K 145
                                    

Po ślubie Maggie wszyscy wrócili do swojego normalnego trybu życia. Oprócz nowożeńców oczywiście, bo oni mają teraz kilka dni na 'urządzenie się'. Mieszkali razem już dużo wcześniej, więc teraz po prostu cieszą się sobą, co będą robić jeszcze przez resztę życia.

Jadąc na uczelnię zatrzymałam się po kawę na wynos. Nie wysiadając z samochodu, podjechałam pod okienko i odebrałam wcześniej zamówiony napój. Postawiłam go w uchwycie koło skrzyni biegów.

Zaparkowałam samochód na tym samym miejscu co zwykle i chwyciłam moją nie wypitą kawę. Zostało mi bardzo niewiele czasu do rozpoczęcia zajęć przez głupie korki, więc szybko pobiegłam po schodach na drugie piętro. Będąc już prawie pod klasą, szturchnął mnie jakiś chłopak, przez co cała zawartość (na szczęście już zimna) mojego kubka wylała się wprost na moją jasnoniebieską koszulę.

-Kurwa idioto, uważaj jak chodzisz! - upomniałam go i rzuciłam w niego pustym kubkiem.

Byłam cała od tego oblepiona, tkanina przykleiła mi się do ciała, przez co prześwitywał mi stanik a po rękawach kapały krople kawy.

Pod klasę podszedł wykładowca i obleciał mnie wzrokiem.

-Evans, idź się doprowadzić do porządku. - zaśmiał się i otworzył klasę kluczem.

Chętnie poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Końcówki włosów również ucierpiały, więc podeszłam do zlewu odkręciłam wodę. Zdjęłam koszulę i położyłam ją na parapecie, zostając w samym biustonoszu. Był lekko wilgotny, ale na szczęście nie aż tak bardzo, więc nadawał się do użytku. Zastanowiłam się co mam teraz zrobić, bo po pierwszej lekcji, która na szczęście była mniej ważna, mam akurat bardzo istotne zajęcia praktyczne, których za nic w świecie nie mogę ominąć. Pomyślałam chwilę, zaczynając obmywać końcówki moich włosów. 

Nagle olśniło mnie, więc wytarłam ręce w spodnie i poszukałam telefonu w torebce.

-Muszę to sobie zapisać w kalendarzu. - powiedział na wstępie. - Madeleine Evans dzwoni do mnie o ósmej rano.

-Jesteś jeszcze w domu? - zapytałam, ignorując jego głupi komentarz.

-Tak, ale nie zdążymy, bo zaraz wychodzę. - odparł. - Ale po zajęciach mam dużo czasu...

-Świetnie. Znaczy nie to. W sensie... - usłyszałam jego śmiech w słuchawce i zacisnęłam zęby. - Świetnie, że jesteś w domu. Musisz mi przywieźć jakąś bluzkę, bo jakiś kretyn wylał na mnie kawę.

-Jeju, nie masz już innych pretekstów, aby zawracać mi głowę? - zaniósł się śmiechem.

-Bardzo zabawne, czekam w damskiej łazience na parterze, bądź jak najszybciej.

Gadał jeszcze jakieś głupoty, więc rozłączyłam się i zajęłam spłukiwaniem napoju z włosów i brzucha.

Kiedy minęło już pół godziny, na stałam oparta o parapet i nudziłam się czekając na Mendesa. Co jakiś czas wchodziła jakaś dziewczyna, która posyłała mi pytające spojrzenie. Zwyczajnie je ignorowałam, bo i tak widziałam je pierwszy raz na oczy. W końcu przyszedł on, i chyba pierwszy raz, tak bardzo ucieszyłam się na jego widok.

-Nareszcie, ile można czekać! - podeszłam do niego, oczekując dostania koszulki.

-Nie tak szybko... - powiedział i położył dłonie na mojej nagiej skórze pleców, przez co cicho jęknęłam, bo były bardzo zimne.

-Ładny. - stwierdził, przejeżdżając palcami po ramiączku od stanika. - Tego chyba jeszcze nie widziałem.

-I więcej nie zobaczysz jak w tym momencie nie dostanę od ciebie czegoś do ubrania. - powiedziałam spokojnie, patrząc w jego świecące się oczy.

Zacisnął zęby i pokręcił głową. Sięgnął do plecaka przewieszonego na jedno ramię i podał mi krótki i obcisły czarny top.

-Po pierwsze skąd ty to masz. - spytałam, przywracając oczami. - A po drugie, czy ty oszalałeś?

-To mojej siostry, musiała u mnie kiedyś zostawić.

Najlepsze co miałam zobaczyć było jeszcze przede mną. Kiedy odwróciłam ten przykrótki top, zauważyłam jakże przezabawny nadruk na nim.

Były to po prostu dwie piersi, nadrukowane na wysokości klatki piersiowej.

-Nienawidzę cię.

Ubrałam to, bo lepsze to niż paradowanie w samym staniku. Odwróciłam się do lustra i definitywnie stwierdziłam, że tak się przecież nie pokażę.

-No to narazie. - usłyszałam i zobaczyłam, że kieruje się do drzwi.

-Zaczekaj. - odwrócił się a ja wtedy podeszłam do niego.

Pocałowałam go mocno, przez co on był trochę zdezorientowany. Po chwili jednak położył ręce na moje biodra, kiedy ja zaczęłam zdejmować jego czarną bluzę z kapturem.

-Chcesz to robić tutaj? - wymamrotał między pocałunkami.

Przytaknęłam i kontynuowałam czynność. Kiedy trzymałam już w swoich rękach jego bluzę, oderwałam się od niego i wyszeptałam w jego usta.

-Jesteś głupszy niż myślałam.

Odwróciłam się, narzuciłam ją na siebie, zapięłam oczywiście, żeby nie było widać co mam pod spodem i wymijając go, wyszłam z pomieszczenia.

-Jeszcze jedno. - wyszedł z łazienki i zwrócił uwagę jeszcze kilku osób wokół. - Nie mam siostry, musiałem ci to kupić, wiedziałem, że ci się spodoba.

Wyszczerzył zęby, a ja z moją idealnie wyćwiczoną bezemocjonalną twarzą pokazałam w jego stronę środkowy palec, na co on posłał mi całusa.

Po raz dziesiąty podczas tej krótkiej rozmowy z nim wywróciłam oczami i ruszyłam na następną lekcję.

-----------------------------
Narazie słabo z pisaniem bo szkoła, ale niedługo święta i długa przerwa to postaram się coś więcej wrzucać

Daddy, I'm a bad girl. / shawn mendes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz