Thomas: Jak mogłeś? Zaufałem ci.
Newt: O co chodzi, Tommy?
Thomas: O co chodzi? Masz jeszcze czelność pytać? Okłamałeś mnie. Przez cały czas sobie ze mnie żartowałeś. Bawiłeś się mną.
Newt: Nadal niezbyt rozumiem. Spokojnie, opowiedz co się stało.
Thomas: Nie łapiesz?! To koniec.
Thomas: Nie mam zamiaru opowiadać ci więcej o niczym.
Thomas: Rozumiem, że dla ciebie to świetna zabawa, ale przykro mi, skończyło się ciśnięcie ze mnie beki.
Thomas: Przesyłam serdeczne pozdrowienia środkowym palcem.
Newt: Naprawdę nie wiem co mogłem zrobić, ale przepraszam. Cokolwiek to było, nie chciałem zaszkodzić. Moim założeniem było ci pomagać. Nigdy przeciwnie.
Thomas: Jesteś na prawdę żałosny.
Thomas: Chcesz wiedzieć o co mi chodzi? Dobra.
Thomas: Cały czas bawiłeś się moim cierpieniem. Nie robiłeś tego, przez chcęć przywrócenia mnie moim znajomym, bo nawet ich nie znasz. Gratuluję świetnej rozrywki.
Newt: Nie chciałem, żebyś dowiedział się w taki sposób. To nie wygląda tak, jak to postrzegasz.
Newt: Proszę, wysłuchaj mnie.
Newt: Poza tym, skąd wiesz, że nie chciałem wam pomóc? Nie muszę was znać, by to zrobić.
Thomas: Przestań. Nie chcę twoich tłumaczeń. Nie miałeś powodów do zrobienia tego bezinteresownie. Historię o swoim ojcu pewnie też zamyśliłeś? Brzydzę się tobą.
Thomas: Przez cały czas sklejałeś rozbitą szklankę, by tuż przed uzyskaniem całości, cisnąć nią o ziemię.
Newt: Tommy, spotkaj się ze mną i daj wytłumaczyć.
Thomas: Wiesz co jest w tym najgorsze?
Thomas: Zacząłem naprawdę cię lubić.
🔷🔷🔷
CZYTASZ
Please death, just make this breath my last.
FanfictionThomas nie radzi sobie z własnymi myślami. Stracił najbliższych, a razem z nimi odszedł kawałek jego duszy. Newt po prostu nienawidzi patrzeć na ból innych. *hurt/comfort*