26.

597 76 10
                                    

Rękami kurczowo ściskałem rękawy bluzy, zasłaniające bandaże. Byłem zły na siebie, a jeszcze bardziej na Newta. Obiecałem sobie, że nie będę odreagowywał w taki sposób. Dużo się od tamtej pory zmieniło.

Kiedyś, chciałem się najpierw przygotować na śmierć.

Do wczoraj, pragnąłem jej uniknąć.

Teraz, znów jestem pomiędzy i za nic nie potrafię tego zmienić.

Zdaję sobie sprawę, że mam teraz Minho, Teresę i Bena z powrotem. Te trzy najważniejsze dla mnie osoby są obok. Brakuje jednej, którą też do nich ostatnio zaliczałem, a ona mnie zdradziła.

Po co cieszyć się ze szczęścia z bliskimi, skoro zawsze znajdzie się ktoś, kto za wszelką cenę będzie chciał wgnieść cię w ziemię, zabierając przy tym wszelką nadzieję i wiarę?

***

Zobaczyłem osobę, do której zmierzałem. Po kilku krokach stałem już przy azjacie.

- Hej, Thomas! Gotowy na dzisiejszy trening? - zaczął, od razu wchodząc w temat, który chciałem poruszyć.

- Cześć. Ja właśnie w tej sprawie. - nerwowo przygryzłem wargę.

- Coś nie tak?

- Nie, wszystko w najlepszym porządku. Po prostu nie czuję się jeszcze na siłach, aby wrócić do lacrosse. Mam nadzieję, że rozumiesz - skłamałem.

Byłem gotowy. Przedwczoraj sam prosiłem go, by pogadał z trenerem. Nie liczyłem, że od razu dostanę się do drużyny. Udało się jednak załatwić pozwolenie na udział w treningu. Potem miało być z górki.

Jednak ślady na nadgarstkach skutecznie mi to uniemożliwiały.

- Jasne, nie ma problemu. Kiedy się zdecydujesz na pewno, daj znać. A teraz, zasuwamy na boisko. Nikt ci nie broni popatrzeć na mistrza - powiedział z uśmiechem, wskazując na siebie.

Nie chcę go okłamywać, ale muszę.

Nienawidzę cię, Newt.

🔷🔷🔷

Nie jestem pewna, czy chcecie spotkania Newta i Thomasa, bo będzie to się równało z zakończeniem opowiadania. Lepiej więc to przemyśleć 😂✨

Please death, just make this breath my last.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz