Dobrze wiesz jak wyglądały moje relacje z ojcem. Zaburzyło to mój pogląd świata i obiektywizm.
Gdy wreszcie się od niego uwolniłem, poczułem błogi spokój. Nie trwał on jednak długo. Z każdej strony męczyła mnie presja. Chęć wypadnięcia dobrze, spełnienia oczekiwań. Bardziej przejmowałem się innymi niż sobą. To mnie zgubiło.
Chciałem pomóc wszystkim, nawet tym, którzy na to nie zasługiwali.
Zostałem kiedyś napadnięty. Ot, takie wybryki typowych dresów. Pobili mnie, w sumie nic poważnego i zabrali większość tego co miałem przy sobie.
Nie poszedłem na policję. Nie dlatego, że się bałem. Nie chciałem, żeby mieli problemy teraz jak i w przyszłości.
Nie pomyślałem wtedy, że nie jest to pewnie pierwszy, ani ostatni raz. Pozwoliłem im dalej robić to co robili. Pozwoliłem im krzywdzić kolejnych ludzi.
Bo czasami trzeba wybrać między naiwnością i ślepą wiarą w dobro wszystkich dookoła, a faktycznym dobrem ogółu.
Możliwe, że nie pociągnięci do konsekwencji zrobią coś gorszego. Tego typu zapędy trzeba zgnieść w zarodku.
Byłem taki, czując, że muszę. Że nie ma innej opcji.
Po pierwszych rozmowach z tobą zauważyłem coś.
Jeśli chcesz komuś pomóc, ta osoba musi być tego warta. Nie chcę być źle zrozumiany.
Po prostu, jeśli masz przed sobą osobę z prawdziwymi problemami i taką, która tylko chce zwrócić na siebie uwagę, komu pomożesz?
Często popełniamy ten błąd, że nieodpowiednio oceniamy sytuację. Drugi przypadek rzuca się w oczy. Pragnie zainteresowania, zwykle posuwając się za daleko.
Pierwszy, nie jest dla nas widoczny. Nie ma zamiaru zadręczać innych, a nawet jeśli poprosi kogoś o pomoc, nie robi tego nachalnie. Jest po prostu zagubiony.
Mam świadomość, że to dziwne, ale nasze konwersacje pomagały nie tylko tobie. Mnie również. Może cię to wszystko już męczyć, więc została tylko jedna kartka.
Biblioteka, miejsce Małego Księcia.
Sprawiłeś, że wyciąganie pomocnej ręki zaczęło dawać mi prawdziwą radość. Widząc twoje szczęście, sam się uśmiechałem. Byłem dumny z tego, co mogłem zrobić.
Dzięki tobie pokochałem siebie.
Każda kolejna kartka działała na mnie równie mocno. Przez nie w mojej głowie wybuchała burza tysiąca różnorakich myśli i zagadnień. Czułem, że jest coraz bliżej spotkania z Newtem.
Z jednej strony się cieszyłem, z drugiej cholernie bałem.
🔷🔷🔷
Dzisiaj skończyłam Kod Gorączki i płaczę. Strona 350 mnie zabiła 💔
CZYTASZ
Please death, just make this breath my last.
FanfictionThomas nie radzi sobie z własnymi myślami. Stracił najbliższych, a razem z nimi odszedł kawałek jego duszy. Newt po prostu nienawidzi patrzeć na ból innych. *hurt/comfort*