34.

589 83 14
                                    

Newt

Byłem w bibliotece, szukając pewnej książki. Minęły trzy dni odkąd Teresa wpadła na swój plan. Teraz nadszedł czas na realizację. Nie będzie to całkowicie łatwe, a ja nadal mam małe wątpliwości. Chłopak może mnie przecież całkowicie olać, prawda? Albo wysłuchać i nadal nie zmienić swojego zdania. 

Jeździłem wzrokiem po różnorakich tytułach, autorach i gatunkach, ale nadal nie mogłem znaleźć tego, po co przyszedłem. Tracąc już nadzieję, na odnalezienie jej tutaj, kierowałem się do wyjścia. 

Właśnie wtedy, na półce tuż przy drzwiach zobaczyłem mój cel. Jeden, jedyny egzemplarz. Cóż, myślałem, że jest bardziej popularna.

Chwyciłem ją i podszedłem do biurka bibliotekarki. Wypożyczyłem książkę i po chwili kierowałem się w stronę mojej szafki. 

W mojej głowie ciągle powtarzałem, co mam zrobić. Mieliśmy wprowadzić to w życie od jutra, a ja dostawałem ciarek na samą myśl o tym. 

W tej sytuacji, Teresa była dla mnie jedynym ratunkiem. Nie wiem co bym bez niej zrobił.

Schowałem książkę, a gdy zamykałem drzwiczki, ktoś dotknął mojego ramienia. Odruchowo się odwróciłem. Zesztywniałem na widok osoby przede mną. Zacząłem delikatnie się trząść, a ręce po chwili zrobiły się mokre od potu.

Thomas.

- Hej, nie wiesz przypadkiem, gdzie jest Teresa? Ona i mój kumpel jakoś mi zniknęli - odezwał się z uśmiechem, nie zdając sobie sprawy z kim rozmawia.

- N-nie, nie wiem. Może są gdzieś na zewnątrz? Nie widziałem ich tutaj - wymamrotałem, nie nawiązując kontaktu wzrokowego. Chyba speszyło to trochę chłopaka, ponieważ nerwowo podrapał się po karku.

- Może poszukasz ich ze mną? Fajnie było by poznać znajomego Teresy. Niewiele o tobie mówi. Jak się nazywasz? - zapytał, a przez moje ciało przeszła fala lodowatego strachu. Nie. Nie mogę zepsuć wszystkiego jeszcze zanim się zaczęło.

- Wiesz, z chęcią, ale innym razem. Teraz strasznie mi się śpieszy - powiedziałem tak szybko, że sam ledwo to zrozumiałem. Uśmiechnąłem się w sztuczno-przepraszający sposób, niemo kończąc rozmowę.

- Jasne, nie ma sprawy. Wiedz, że życzę tobie i Teresie powodzenia i szczęścia - powiedział coś, co chyba było celem jego podejścia do mnie. Kiwnąłem głową i oddaliłem się od chłopaka, który nadal stał w jednym miejscu.

Mimo, iż mówił on o czymś zupełnie innym, poczułem nagłą pewność co do najbliższych działań. Nieświadomie, pomógł mi uwierzyć w sukces.

🔷🔷🔷

Cześć!
Chciałam tylko napisać, że następny rozdział będzie usytuowany w mniej więcej tym samym czasie 😀✨
Paa ❤😂






Please death, just make this breath my last.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz