⚫10⚫

186 17 60
                                    

Shailene

Dochodzą do mnie czyjeś szepty. Czuję się tak lekko. Czuję jak ktoś mnie dotyka, jak gładzi moje ciało.

Otwieram oczy. Oślepia mnie panująca jasność. Przymykam powieki. Marszczę brwi. Robię drugie podejście. Staram się przyzwyczaić do światła. Zauważam stojącą nade mną mamę, a obok niej mojego brata-Tannera.
Mama patrzy na mnie i uśmiecha się szeroko, ściskając moją dłoń. Po jej policzku spływa łza, którą zaraz ociera. Chciałbym również się uśmiechnąć, ale nie mogę, jestem bezwładna. Moje ciało leży zwiotczałe na łóżku. Czuję się jak roślina.
Nie za bardzo wiem co się dzieję. Ostatnie co pamiętam, to że przywieźli mnie do szpitala, zaraz po stłuczce, miałam wstrząs mózgu, a potem... Ruth.
Słyszę jak drzwi do sali otwierają się, a po chwili nachyla się nade mną lekarz. Ten sam, który badał mnie gdy zostałam tu przywieziona.

-Dzień dobry, jak się pani czuje?- pyta.

Nie odzywam się, jestem za słaba.

-To może ja pani wszystko wytłumaczę...Po tym ja zostawiłem panią w sali... może pani to pamięta, ale... ktoś chciał panią udusić, i prawie mu się to udało, gdyby nie nasza szybka reakcja. Niestety skutkiem tego, że leżała pani chwilę bez oznak życia, była śpiączka, w którą pani wpadła. Proszę się więc teraz nie przejmować  tym, że nie może pani wykonać żadnego ruchu. To przejdzie, pani mięśnie są po prostu osłabione. Najważniejsze, że pani się już wybudziła- uśmiecha się- A co do sprawcy... Trwa śledztwo, niestety nie przyłapaliśmy nikogo na gorącym uczynku, musiał się wymknąć, zanim do pani wróciłem. Więc liczymy na pani zeznania, jak tylko pani dojdzie do formy.

Gdybym tylko mogła mówić... To oznacza, że Ruth jest na wolności? A co z Theo? Gdzie on jest? Żyje? O Boże... Czuję jak do moich oczu napływają łzy. Może jeszcze nie wyszedł ze szpitala? Bo jakby wyszedł, byłby tu... A jak zmarł? Nie, nie mogę tak myśleć. Ile ja czasu leżę w tej pieprzonej śpiączce? Chcę już wstać. Dowiedzieć się co się dzieje.

Moja mama robi smutny wyraz twarzy, wyciera moją łzę.

-Nie martw się kochanie. Za niedługo wszystko wróci do normy- uśmiecha się.

Jeśli Theo nie będzie obok mnie... Nic nie wróci, do normy.

Zamykam oczy. Zasypiam.

Drzwi rozsuwają się i do sali wchodzi Theo. Uśmiecha się i opiera o barierkę mojego łóżka. Jesteśmy sami. Zmieniam pozycję na siedzącą. Uśmiecham się. Chcę wyciągnąć do niego rękę, ale w połowie natrafiam się na coś. Tak jakby niewidzialna ściana. Chłopak się uśmiecha, pokazując swoje idealnie, białe zęby.

Patrzymy chwile w swoje oczy. Chcę go dotknąć, ale nie mogę.

-Czekam na ciebie- mówi.

Po chwili jego osoba rozmazuje się. Znika. Marszczę brwi. Nie odchodź.

-Theo!- mamroczę i otwieram oczy.

Jestem cały czas w sali. Obok mnie na krześle siedzi jak siedziała moja mama.

-Spokojnie- gładzi mnie po skroni.

-Nie musisz się o niego martwić, żyje- mówi Tanner i wykrzywia usta, jakby nie był jednak z tego powodu zadowolony.

Dlaczego?

💪💪💪

CDN.

Forever Together ⚫Sheo fanfiction⚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz