Theo
Czekam chwilę na korytarzu. Przede mną jest jedna osoba.
Przyleciałam do Dublina na wizytę kontrolną.
Zaraz powinienem wejść do gabinetu i mieć już wszystko z głowy. Mam nadzieję, że nie będę musiał już tutaj wracać.
Opieram się o oparcie krzesła i prostuję nogi. Postanowiłem, że jutro jadę na casting do teatru. Jeśli mi dobrze pójdzie i zechcą mnie do tej roli, będę się przygotowywał, a po występach pojadę na grób Shai. Jeśli mnie odrzucą, to trudno... Od razu pojadę na cmentarz.
Muszę się ogarnąć, i ruszyć z miejsca.
Boję się przyszłości. Tak strasznie się jej boję, bo wiem, że nie spędzę jej z Shai...
Ale nie mogę się wiecznie nad sobą rozczulać. Nad sobą i nad tym co się stało. Muszę się za wszelką cenę z tym pogodzić.
Dzisiaj po szpitalu pojadę jeszcze do Ruth, zabrać resztę swoich rzeczy.
Kilka dni temu miałem miłą wizytę blondynki w moim rodzinnym domu.
Zrobiła niezłe przedstawienie. Powiedziała rodzicom o dziecku, o Shai... Nie chciałem tego przed nimi ukrywać, ale inaczej miałem ich o tym poinformować.
Ale stało się.
Gdy Ruth była w domu moich rodziców... kiedy mówiła im to wszytko, w jej głosie było słychać pretensje, a w oczach widać żal.Chyba do końca wierzyła, że jednak uda nam się przy drugim podejściu... Ale ja bym już nie umiał z nią być...
Nie wiem czy z kimkolwiek będę umiał być.
Na razie muszę nauczyć się żyć bez niej, a potem... A potem się okaże.
⚫⚫⚫
Wychodzę z gabinetu. Lekarz zbadał mnie i stwierdził, że wszystko jest w porządku. Nie ma potrzeby żebym przychodził tutaj ponownie, chyba że będzie coś nie tak.
Rany po operacji dobrze się goją. Nie muszę nosić już opatrunków.
Chociaż to jest pocieszające.Kieruję się korytarzem do windy. Wchodzę do niej, mijając się z dwoma policjantami w cywilu z plakietkami na szyi. Zjeżdżam na parter.
Docieram na dół i wychodzę. Kieruję się prosto do wyjścia. Po drodzę zahaczam o recepcję, bo zauważam tam pielęgniarkę, która zajmowała się mną kiedy leżałem w śpiączce, ale też po tym jak się z niej wybudziłem.
Nie byłem dla niej zbyt miły, zresztą dla niego nie byłem, bo dowiedziałem się, że Shai... Nie żyje.-Dzień dobry- podchodzę do blatu i opieram się o niego.
Pielęgniarka podnosi głowę i uśmiecha się widząc mnie.
-Ja chciałem podziękować za opiekę i przeprosić za swoje zachowanie- odwzajemniam gest.
-Nic się nie dzieje, rozumiem.
Wzdycham z ulgą.
-Dziękuję, do zobaczenia- mówię i odchodzę.
-Do widzenia.
Wychodzę ze szpitala.
Muszę zamówić taksówkę. Wyciągam telefon i dzwonię po nią.
Czekam po szpitalem około dziesięć minut. Zaczynam się niecierpliwić, kiedy w końcu przyjeżdża.
Wsiadam do środa i podaję kierowcy adres domu Ruth.⚫⚫⚫
Podjeżdżamy pod dom. Droga zajęła nad dobre pół godziny, były straszne korki. Marszczę brwi, kiedy widzę że przed domem dziewczyny stoi radiowóz policyjny. Płacę kierowcy i wychodzę z auta.
Po chwili zauważam jak ci sami policjanci co wychodzi z windy wprowadzają Ruth w kajdankach.
Stoję jak słup soli wmurowany w ziemię. Co tu jest grane? O co chodzi?Dobranoc 💞
CDN.
