Theo
Jestem wściekły sam na siebie. Potraktowałem Shai nie w porządku, wiem o tym. Po prostu jestem zmęczony, całą noc nie spałem.
Powieki mi opadają, mógłbym zasnąć na stojąco. Nawet nie miałem siły, żeby zatrzymać Shai. Może to i lepiej, może ona potrzebuje być teraz sama?
Jestem idiotą.
Walę pięścią w ścianę i opieram się o nią czołem. Biorę głęboki oddech. Muszę odpocząć.
Idę do sypialni. Ściągam z siebie ubranie i rozrzucam je po pokoju. Zostaję w samych bokserkach. Rzucam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy, zasypiam.
⚫️⚫️⚫️
Budzę się i dostrzegam, że za oknem jest już całkiem ciemno. Siadam i przecieram oczy. Chwytam telefon i patrze na godzinę. Parę minut po dwudziestej. Nieźle.
Wstaję z łóżka. Zaczyna mi burczeć w brzuchu. Chwytam koszulkę z podłogi i zaczynam ją na siebie nakładać, jednocześnie wychodząc z pokoju.
-Shai!- krzyczę z nadzieją, że już wróciła.
Nikt się jednak nie odzywa.
-Shai, jesteś tu?- ponaglam, ale dalej cisza.
Wchodzę do kuchni i rozglądam się dookoła. Pusto. Jedynie gdzie mogła pójść to do Zoe, skoro nie ma jej tak długo.
Nastawiam wodę w czajniku i wracam się do sypialni po telefon. Wybieram numer narzeczonej.
Kiedy wracam do kuchni, słyszę dzwonek jej telefonu. Idę za dźwiękiem i dochodzę do kanapy w salonie, gdzie leży telefon dziewczyny. Podnoszę go i się rozłączam.
-Kurwa...
Wzdycham. Odpłaca mi się?
Wracam do kuchni i zaczynam robić sobie jajecznice.
Boże... Przecież ja chciałem dobrze. I wyszło jak zwykle... Niech Shai już wróci bo zaczynam się o nią... martwic.
Teraz ją doskonale rozumiem i nie wiem dlaczego tak do niej powiedziałem. Przecież to oczywiste, że nawzajem się o siebie martwimy, a ona jest szczególnie delikatna na takie słowa... Mogłem to przemyśleć...
⚫️⚫️⚫️
Dochodzi pierwsza w nocy. Shai dalej nie ma. Dzwoniłem już kilka razy do Zoe, ale ta nie odbiera.
Na pewno są razem. Nie ma innej opcji. Przynajmniej o to mogę być spokojny, przy Zoe Shai raczej nic nie grozi... Chyba...
Nie wiem co ze sobą zrobić. Pieprzona karma...
Idę do lodówki i wyjmuję z niej piwo.
Siadam na kanapie i włączam jakiś mecz. Upijam łyk.
Kurwa, boję się o nią. Mam nadzieję, że śpi spokojnie u Zoe, chociaż wolałbym, żeby była tutaj, przy mnie. I wiem, że nie opłaca mi się tam jechać, nie wpuściłyby mnie, bo jakby Shai nie była na mnie zła, to by wróciła.
Wzdycham i staram się skupić na meczu, żeby zająć czymś myśli.
Nie wiem kiedy, znów zasypiam...
⚫️⚫️⚫️
Budzi mnie dzwoniący telefon. Siadam prosto, nie wiedząc o co chodzi. Z ręki wypada mi butelka po piwie robiąc delikatny hałas, który przywołuje mnie do porządku. Na mojej buzi spoczywają promyki słońca, rażąc mnie w oczy. Krzywię się i je mrużę.
Po chwili po dzwonku poznaję, że to ktoś dzwoni do Shai.
Biorę telefon do ręki i dostrzegam nieznajomy numer. Marszczę brwi. Już mam odkładać komórkę, nie odbierając, ale przychodzi mi coś do głowy. A co jeśli to Shai? Może się gdzieś zgubiła i... nie to bez sensu, wtedy dzwoniłaby do mnie... Ale i tak decyduję się odebrać.
-Dzień dobry, gorąca Shai...- jakiś facet odzywa się, zanim ja zdążę coś powiedzieć- Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.
😏😏😎
CDN.
