Theo
Tydzień później wychodzę ze szpitala. Ciężko mi funkcjonować z jedną sprawną ręką. Gdyby nie Ruth, która nie opuszcza mnie na krok, nie poradziłbym sobie. Fakt jest upierdliwa, ale przy tym pomocna.
Od czasu kiedy dowiedziałem się, że Shai nie żyje zamknąłem się w sobie. Nie chce mi się z nikim gadać, najlepiej jakby nikt się do mnie nie odzywał, i nic nie chciał. Zamknąłbym się w czterech ścianach i nigdzie nie wychodził. Bez Shai to nie ma sensu. Zastanawiałem się nawet czy aby na pewno ufać Ruth, może kłamie? Ale w takich sprawach nie da się kłamać. Jakby Shai żyła to byłaby tu ze mną, a jakoś jej nie widzę.
-Jesteś już gotowy?- pyta Ruth wchodząc do sali z moim wypisem.
Kiwam głową.
-Świetnie. To co? Jedziemy do domu?- pyta.
-Wiesz Ruth, ja chyba zatrzymam się w hotelu, a potem... potem nie wiem.
-Nie ma mowy. Udostępnię ci naszą sypialnię. A potem... może spróbujesz dać nam szanse?
-Ruth... Mówiłem już coś na ten temat. Jak mamy jechać, to jedźmy.
-Jasne- dziewczyna kiwa głową.
Chwytam torbę w dłoń. Nie ma w niej wiele rzeczy.
-Daj pomogę Ci-odzywa się blondynka.
-Nie trzeba, drugą rękę mam sprawną- rzucam chłodno.
Wczoraj dostałem od lekarza lekcję zmieniania opatrunku. Będzie mi to głównie potrzebne do rany na brzuchu. Nie należy do małych. Ale całe szczęście, że obudziłem się dzień po zdjęciu szwów. Już kiedyś to przeżywałem, i obiecałem sobie, że nigdy więcej.
Zjeżdżamy windą na parter. Wychodzimy. Kierujemy się do wyjścia. Zerkam w lewą stronę na recepcję. Nagle dostrzegam znajomą twarz człowieka odchodzącego od automatu z kawą. Wygląda jak brat Shai. Oglądam się za nim. Nie to nie możliwe. Zaczynam świrować. Za bardzo za nią tęsknię.
Wychodzimy na dwór. Wdycham świeże powietrze. Ruth prowadzi do jej samochodu. Wcale nie widzi mi się mieszkać z nią pod jednym dachem, ale nie dałaby mi spokoju.
Wkładam torbę do bagażnika, zamykam go i siadam na miejscu pasażera, a Ruth za kółko.
⚫️⚫️⚫️
Pół godziny później podjeżdżamy pod dom. Wysiadam z auta. Biorę torbę, i wchodzę za blondynką do domu.
Wzdycham i lecę od razu na górę.
-Nic nie zjesz?- pyta Ruth, kiedy jestem w połowie schodów.
-Nie musisz mnie niańczyć. Jak zgłodnieję, to coś sobie zrobię.
Wchodzę do naszej sypialni. Zamykam drzwi i rzucam się na łóżko. Zamykam oczy. Nie chcę nic czuć. Jestem obojętny na wszystko. Na niczym mi już nie zależy.
⚫️⚫️⚫️
Budzę się kiedy jest już ciemno. Patrzę na zegarek. 24:13. Musiałem zasnąć, zaraz po tym jak tutaj przyszedłem. Zmieniam pozycję i kładę się na plecach.
Słyszę kroi, coraz głośniejsze. Nagle rozlega się pukanie do moich drzwi. Nic nie odpowiadam, bo nie chcę, żeby Ruth tutaj przyszła. Nie mam ochoty na jej obecność. Jednak nie muszę nic mówić. Dziewczyna sama wchodzi do środka, jakby nigdy nic. Zamykam oczy-Śpisz?- pyta cicho.
Milczę.
Ruth kładzie się obok mnie i zaczyna gładzić moją twarz. Unoszę lekko powiekę. Zerkam na nią i dostrzegam, że jest naga.
Po chwili Ruth siada na mnie okrakiem.-Ruth, proszę... Daj spokój.
-To ty daj spokój... nie wierze, że już nigdy nie będziesz uprawiać seksu. Jak nie ze mną to z inną.
-Ruth, zejdź ze mnie- mówię stanowczo.
-Wyluzuj kotku- szepcze.
Kurwa. Dlaczego niektóre moje części ciała nie są ze sobą zgodne? Blondynka wsuwa ręce pod moją koszulkę i pozbywa się jej szybko. Teraz sięga do guzika od spodni i rozpina je.
Muszę jakoś odreagować, na chwilę zapomnieć.
Pomagam jej się pozbyć spodni. Strzepuję je z kostek. Ruth sama zdejmuje moje bokserki. Wchodzę w nią ostro. Poruszam się szybko, a z ust dziewczyna wydobywają się głośnie jęki, pełne satysfakcji.
Dobry wieczorek 😏
Nie bijcie, ani nic. Błagam 😂
CDN.
