Shailene
Wracam do domu po dwudziestej trzeciej. Razem z Zoë wstąpiłyśmy po drodze do chińskiej restauracji, żeby coś zjeść.
W domu jest cicho i ciemno. Dziwne, bo Theo zawsze kładzie się spać późno, zazwyczaj o pierwszej w nocy.
No chyba, że poszedł na siłownię, i tak się zmeczył, że po powrocie zasnął.Zdejmuję z siebie płaszcz i buty. Zostawiam moje zakupy w salonie i idę od razu do sypialni. Zaglądam cicho do pomieszczenia i mimo panującej ciemności widzę, że chłopaka tam nie ma. Marszczę brwi. Zachodzę do gabinetu, pusto.
-Theo!- zaczynam go nawoływać.
Nikt się jednak nie odzywa.
-Theo!
Dalej cisza. Biorę telefon i wybieram jego numer. Czekam parę sygnałów, aż włącza się sekretarka. Rozłączam się i odkładam telefon na wyspę, dzielącą kuchnię od salonu.
Nie mam pojęcia gdzie Theo może być. To do niego nie podobne. Zawsze dawał mi znać, że gdzieś wychodzi. Zaczynam się martwić.
Nie wspominał mi o swoich tutejszych znajomych, więc nawet nie wiem gdzie mógłbym go szukać. Z drugiej strony on jest dorosły. Chyba wie co robi. Nie mogę go trzymać w klatce.Wzdycham ciężko.
Siadam na kanapie i przykrywam się kocem.
Siedze tak... pół godziny, godzinę, dwie... Sama nie wiem, straciłam rachubę czasu, ale cały czas mam nadzieję, że drzwi zaraz się otworzą i stanie w nich Theo.W końcu padam. Jest po drugiej w nocy. Wstaję z kanapy i zmierzam wolnym krokiem do łazienki, żeby wziąć prysznic.
Wchodzę do kabiny, myję się wycieram, ubieram w piżamę i idę do sypialni. Kładę się na łóżko i jeszcze raz próbuję dodzwonić się do Theo. Nic z tego.
Może powinnam odpuścić? Tylko jak? Nie się nie zapowiadało, że Theo ma gdzieś dzisiaj wyjść.
Odkładam telefon i gaszę lampkę.
Wszytko będzie dobrze. Uspokajam się.Jednak sen nie przychodzi mi szybko. Nie mogę zasnąć, przewracam się z boku na bok.
Martwię się.
Bardzo się martwię.
Wstaję i wychodzę z sypialni.
Idę do kuchni, żeby napić się szklanki wody.
Opieram się o blat i zerkam za okno.
Nie wiem ile czasu tak stoję.
Wracam do sypialni po telefon. Piszę wiadomość do Theo, wracając z powrotem do salonu.Gdzie jesteś? Martwię się o ciebie. Odezwij się.
Wysyłam i siadam na kanapie. Włączam telewizor, i przelatuję po wszystkich kanałach. Nie ma nic ciekawego o tej porze, więc go wyłączam.
Nie wiem kiedy, zasypiam.
Budzę się kiedy na dworze jest już jasno. Przecieram oczy i się wyciągam.
Wstaję.
Idę do sypialni, żeby sprawdzić czy Theo nie wrócił.
Nie ma go tam.-Theo? Jesteś?
Nikt nie odpowiada.
Boże...
Biorę telefon i próbuję się do niego dodzwonić. Od razu włącza się poczta.
Boże... A co jeśli coś mu się stało?
😼😼
CDN.
