⚫20⚫

187 19 32
                                    

Shailene

-Shai...- słyszę głos i unoszę głowę do góry.

Obok mnie stoi Theo.  Po co on tu przyszedł? Widziałam, że mnie zauważył, nie było innego miejsca, tylko w pierwszym rzędzie, więc liczyłam się z tym, że może mnie zobaczyć... Ale nie myślałam, że tutaj przyjdzie. Dlaczego dalej mnie nie unika, jak to robił wcześniej? Dobrze mu szło.
Patrzę na niego ze zdziwieniem, ale na pewno nie większym niż to, którym on obdarza mnie. Zachowuje się jakby zobaczył ducha.
W co on gra?

-Cześć- mówię niepewnie, marszcząc brwi.

Chłopak nie odzywa się tylko stoi i wpatruje się we mnie.

-Po co tutaj przyszedłeś?- pytam.

Brunet marszczy brwi.

-Bo... Musiałem cię zobaczyć.

-Teraz? A kiedy leżałam w szpitalu, słaba, kiedy tak bardzo cię potrzebowałam, gdzie byłeś?- rzucam a do moich oczu napływają łzy.

-Słucham?

Prycham.

-Ja już chyba pójdę- mówię, i omijam go.

Chłopak chwyta mnie za ramię, i zatrzymuje.

-Poczekaj.

Wzdycham i odwracam się w jego stronę.

-Myślałem, że nie żyjesz, zresztą dalej nie mogę uwierzyć, że stoisz przede mną, to jest jak sen...

Zaczynam się śmiać.  Jak to brzmi? Co on mówi?

-W co ty ze mną grasz?- pytam z pretensją.

-W nic! Ruth mi powiedziała, że nie żyjesz!

-Ruth?! Ruth mnie chciała zabić!

Theo kręci głową.

-Nie wierzę.

Prycham. Po moim policzku spływa łza.

Wzruszam ramionami.

-Ona była skłonna zrobić wszystko, żeby ciebie odzyskać! Dusiła mnie, oszukiwała ciebie, a ty nie zorientowałeś się, że coś jest nie tak?!

-Byłem miesiąc w śpiączce, jak się obudziłem nie wiedziałem co się dzieje na świecie, uwierzyłem jej!- podnosi głos. 

-Ja też Theo, przez Ruth miesiąc leżałam w śpiączce. Wiesz jak bolało, kiedy ciebie przy mnie nie było?

-A wiesz jak ja się czułem, kiedy dowiedziałem się, że nie żyjesz?!

-Ale ja żyję! Nie kusiło cię żeby pojechać na mój grób?- robię cudzysłów w powietrzu- Żeby sprawdzić czy to prawda? Tak po prostu przyjąłeś to do wiadomości?!- odwracam się i kieruję w stronę wyjścia. 

Czuję jak Theo podchodzi do mnie, łapie w talii i przyciąga do siebie. 

-Przepraszam- szepcze. 

Łzy spływają swobodnie po moich policzkach, nie ukrywam swoich emocji.
Nie wytrzymuję już i wtulam się w niego mocno. Tak bardzo za nim tęsknię. Wdycham jego zapach, wsłuchuję się w jego szybko bijące serce, czuję jego ciepło... Tak bardzo mi tego brakowało...

-Przepraszam cię, tak strasznie cię przepraszam- całuje mnie w czoło.

Kręcę tylko głową. Odrywam się od niego i wpatruję w jego oczy. Jego również zapełnione są łzami.

-Kocham cię- szepczę.

-Jezu, Shai ja ciebie też.  Nawet nie masz pojęcia jak tęskniłem- łączy nasze usta w czułym pocałunku, pełnym tęsknoty, pożądania, pragnienia.

-Też tęskniłam, Theo. 

Uśmiecham się, a Theo odwzjamnia gest. 

-Jezu, ty żyjesz- kładzie dłoń na moim policzku i gładzi go kciukiem.

-Żyje. I nigdzie się nie wybieram.

-Jeszcze to do mnie nie dochodzi- brunet wzdycha jakby z ulgą- Już nigdy cię nie opuszczę- ponownie łączy nasze usta. 

-Przepraszam, ale zamykamy- słyszymy głos jakiegoś mężczyzny.

Odwracam się i widzę za sobą ochroniarza, stojącego we framudze drzwi. 

-Jasne, już idziemy- mówi Theo, chwyta mnie za rękę i prowadzi w stronę wyjścia.

Po drodzę zabiera swoje rzeczy.

Wychodzimy na zewnątrz. Theo wyciąga telefon, a ja z rozmowy wnioskuję, że dzwoni po taksówkę. Po chwili rozłącza się i wkłada telefon znów do kieszeni.

-Gdzie jedziemy?- pytam.

-Do mojego hotelu. Muszę się tobą nacieszyć- uśmiecha się.

Wybucham śmiechem. Tak dobrze, że mam go już przy sobie, i że wszytko sobie wytłumaczyliśmy.

-Ten miesiąc był jak jakiś koszmar, bez ciebie. Tak się cieszę, że żyjesz, skarbie- całuje mnie- Nie zostawiaj mnie już, bo nie wytrzymam- Theo opiera czoło o moje.

-Nie zostawię, obiecuję, ale ty też mnie nie zostawiaj.

-Obiecuję.

Chłopak przyciąga mnie do siebie i przytula mocno. Zamykam oczy. Tak długo marzyłam o tej chwili.

Dobranoc 😘💞

CDN.





Forever Together ⚫Sheo fanfiction⚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz