⚫21⚫

232 22 40
                                    

Shailene

Docieramy do hotelu, w centrum Londynu. Wchodzimy do środka, trzymając się mocno za ręce, tak jakbyśmy się bali, że znów nas coś rozdzieli. Ja nie przeżyłabym tego drugi raz.

Myślałam, że przez ten miesiąc nauczyłam się bez niego żyć, ale byłam w błędzie. Ja nie umiałabym funkcjonować bez niego na dłuższą metę. On jest jak tlen, i wiem, że prędzej czy później i tak coś kazałoby mi go poszukać.

Jestem wdzięczna Zoe, że namówiła mnie, żebym tutaj z nią przyleciała. Gdyby nie to, może dalej tkwiłabym w przekonaniu, że Theo mnie odrzucił, że odszedł ode mnie bez słowa wytłumaczenia, że zostawił mnie jak rzecz... Ta myśl sprawia, że do moich oczu napływają łzy. Nie chcę ich, bo wiem, że już wszystko jest w porządku. Trzepoczę rzęsami, zanim Theo zdąży zauważyć moje załzawione oczy.

Cały czas myślę o sobie, a nie wzięłam pod uwagę tego, jak on musiał się czuć. Przez miesiąc myślał, że nie żyję. A to wszystko przez Ruth. I nagle zobaczył mnie w teatrze. Ja bym chyba uciekła z przerażenia, na jego miejscu. Naprawdę. Ale on na szczęście tego nie zrobił. Coś kazało mu do mnie podjeść, sprawdzić... a to oznacza, że nie pogodził się z tym do końca.

Otrząsam się, i wyrywam z myśli, kiedy wsiadamy do windy. Jesteśmy sami w tym małym pomieszczeniu. Theo przyciska mnie do metalowej ściany, i staje na przeciwko mnie. Chwyta moją twarz w dłonie i patrzy na mnie z zachwytem jakbym była dziełem sztuki. Kręci głową i wzdycha.

-Boże, nie dociera do mnie, że to się dzieje naprawdę- mówi cicho i muska moje wargi-Że jesteś tu...- kolejny raz składa pocałunek, tym razem na mojej brodzie- Że żyjesz...- przysysa się do mojej szyi, a ja mimowolnie wzdycham.

Zamykam oczy. Nie chcę czuć nic więcej, oprócz ciepła Theo. To znaczy, że on tu jest, i nigdzie się nie wybiera. W pomieszczeniu jest tak cicho, że mogę usłyszeć nasze szybko bijące serca.

Theo odrywa się ode mnie, akurat wtedy, kiedy rozsuwają się drzwi windy. Chwyta mnie za rękę i prowadzi wzdłuż korytarza.  Zatrzymujemy się dopiero na jego końcu, przy jednym z pokoi. Theo otwiera drzwi kartą, i wchodzimy do środka.

-Witaj w moim królestwie- mówi, śmiejąc się.

Również się uśmiecham.

Jego pokój nie jest duży. Na początku jest krótki przedpokój, w którym znajdują się drzwi, jak zgaduję do łazienki. Od razu gdy się wchodzi do środka widać wielkie okno, na panoramę Londynu. Po jego lewej stronie stoi sofa, nad nią, po skosie wisi telewizor, na przeciwko sofy jest stolik. Po prawej stronie, znajduje się część sypialniana. Ogromne łóżko. Po jego obydwu stronach stoliki, a na nich lampy. Panuje tutaj perfekcyjny porządek. Przytulnie.

-Długo tu... pomieszkujesz?- pytam.

-Od miesiąca.

Unoszę brwi.

Chłopak podchodzi do mnie i obejmuje mnie w talii. Wpija się w moje usta. Pocałunek jest delikatny, pełny miłości, ale po chwili przeradza się w zachłanny, pełny pożądania.

Theo błądzi po moich plecach, zjeżdżając coraz niżej. Mam wrażenie, jakby nie był pewny swoich ruchów. Może ma wrażenie, że zaraz zniknę, że to jednak sen.

-Kocham cię- szepcze między pocałunkami.

Zdejmuje ze mnie płaszcz, i pozbywa się swojej kurtki. Rzuca rzeczy na podłogę i wraca do poprzedniej czynności. Zjeżdża dłońmi na moje pośladki. Ściska je delikatnie, po czym unosi mnie. Oplatam nogami jego biodra. Brunet niesie mnie w stronę łóżka na którym po chwili mnie kładzie. Sam zawisa nade mną, opierając się na dłoniach, ułożonych po bokach mojej głowy. Jego ruchy są coraz pewniejsze.

Nie byliśmy tak blisko od... od czasu ostatniej imprezy u Zoe.

Jak ja za nim tęskniłam.

Theo wkłada dłonie pod moją koszulkę, jeżdżąc po moim brzuchu, co powoduje u mnie ciarki.

W szybkim tempie pozbywamy się naszej odzieży, zostając w samej bieliźnie. Chłopak obserwuje mnie dokładnie. Po chwili przysysa się do mojej szyi, potem do mostka, i zjeżdża coraz niżej. Jutro będę miała wyraźną ścieżkę malinek prowadzącą aż do... mojego podbrzusza, które czuję, jak zaczyna mi już pulsować. Gdzieś we mnie budzi się euforia, pożądanie. Wgryza się w każdą komórkę mojego ciała. Tak bardzo jest mi przyjemnie. Nie chcę tego kończyć. Theo odrywa się ode mnie w końcu i przegryza wargę. Sunie dłońmi od moich bioder do pleców, gdzie szuka zapięcia od stanika, którego zaraz się pozbywa.

-Kocham cię, kocham cię, kocham cię kocham cię, kurwa!- mówi i schyla się do moich piersi, a po chwili zatacza językiem kółka wokół mojego sutka.

Uśmiecham się i wzdycham nic nie odpowiadając. Zamykam oczy i wplątuję na ślepo palce w jego trochę już dłuższe włosy.

Theo samo robi z moją drugą piersią, a kiedy kończy wsuwa ręce pod moje koronkowe stringi i ściska moje pośladki.

-Theo...- z moich ust wydobywa się jęk.

Otwieram oczy i widzę jak Theo uśmiecha się chytrze. Wzdycham. Zahaczam palcami o gumkę jego bokserek zsuwam je z niego, jednym pewnym ruchem.

-Skarbie...- szepcze, i nieoczekiwanie robi to samo z moimi stringami.

Patrzę mu głęboko w oczy i kładę ręce na jego ramionach. Brunet opiera ciężar ciała na łokciach i usadawia się pomiędzy moimi udami. Przejeżdża językiem od mojej brody, docierając do ust i wpija się w nie, w jednej chwili we mnie wchodząc. Z moich ust wydobywa się jęk, pełen satysfakcji. Tak bardzo tego pragnęłam.

Theo porusza się coraz szybciej. Pokój wypełnia się naszymi jękami i westchnieniami. Wiję się pod nim, wyginam w łuk, czując, że spełnienie jest blisko. W końcu nadchodzi. Oboje osiągamy szczyt. Brunet opada na mnie, zaraz przetaczając się na miejsce obok. Leżymy obok ciebie, i staramy unormować oddechy.

-Kocham cię- szepczę.

-Ja ciebie też, Shai- muska mój policzek- Cholera, to się dzieje naprawdę, ty tu jesteś.

Uśmiecham się. Zawsze będę

⚫️⚫️⚫️

Zasypiamy o drugiej w nocy. Mieliśmy sobie dużo do opowiedzenia. Tak długo się nie widzieliśmy...

Budzę się. Od razy przecieram oczy, i dostrzegam, że Theo patrzy się na mnie. Uśmiecham się. Chłopak kładzie dłoń na moim policzku i zaczyna go głaskać.

-Dzień dobry- mówię.

-Shai... weźmy ślub!


😏😏

Tak tęskniłam za Sheo!

CDN.

Forever Together ⚫Sheo fanfiction⚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz