⚫️Tydzień później⚫️
Shailene
Siedzimy z Theo w samolocie. Już zaraz wylatujemy do Chorwacji! Cieszę się, bo wreszcie będziemy mieć czas tylko dla siebie. Wydaje mi się, że bardzo tego potrzebujemy.
Zamykam oczy i mimowolnie się uśmiecham, a wręcz zaczynam śmiać. Jestem szczęśliwa.
Mówią, że szczęście jest ulotne. Ale czy to ważne, kiedy chociaż na chwilę możesz zaznać radości?
-Co jest?- pyta Theo.
Słyszę, że również się śmieje.
Otwieram oczy.
-Nic. Zupełnie nic. Po prostu się cieszę.
Brunet uśmiecha się szeroko i muska wargami moje wargi. Pocałunek jest delikatny, świeży.
Odrywamy się po chwili, patrząc sobie prosto w oczy. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Radość wprost mnie rozpiera. Mam ochotę śpiewać, jest wspaniale! A to dopiero początek.
⚫️⚫️⚫️
Dolatujemy na miejsce.
Wysiadamy z samolotu, bierzemy nasze bagaże, i zaraz kierujemy się do wyjścia.
Przed lotniskiem jest postój taksówek. Wsiadamy do jednej z nich, wcześniej pakując do bagażnika nasze walizki.
Podajemy kierowcy adres naszego hotelu. Sama nie wiem jak on wygląda, bo to Theo wszystko załatwiał.
Po kilku minutach dojeżdżamy na miejsce.
Hotel który widzę przed sobą jest bardzo ładny. Biały budynek, z dużą ilością wielkich okien, i zielenią przed wejściem.
Theo wyjmuje nasze bagaże, podczas gdy ja całkiem się zapominam i podziwiam miejsce, w którym się znajdujemy.
Brunet staje obok mnie, co otrząsa mnie z zamyślenia.
-I jak?- pyta.
Zerkam na niego z uśmiechem.
-Jest... pięknie!
-To chodźmy do środka.
Wzdycham, bardziej z podziwem i zaczynam iść w stronę hotelu. Przechodzimy przez mały mostek, pod którym płynie rzeczka, wywodząca się ze strumyczków po dwóch stronach budynku.
W środku również jest wspaniale. Wszystko jest białe, z odrobiną morskich dodatków w niektórych miejscach.
Kieruję się za Theo do recepcji.
⚫️⚫️⚫️
Po zarejestrowaniu, i dostaniu karty idziemy do naszego pokoju. Mieści się on na pierwszym piętrze.
Wychodzimy z windy, i korytarzem zmierzamy do pokoju numer 12. Naszego pokoju.
Theo otwiera drzwi i puszcza mnie pierwszą. Od razu rzuca mi się w oko duże łóżko z baldachimem, stojące obok okna, w którym jednocześnie mieszczą się drzwi tarasowe.
Tutaj również jest biało, świeżo. Można się tutaj naprawdę zrelaksować, odpocząć.
-I jak się podoba?
-Boże... Theo... Cudownie jest!
Odwracam się do chłopaka i rzucam się mu na szyję.
-Dla ciebie wszystko, księżniczko- cmoka mnie we włosy.
Unoszę wzrok i patrzę mu prosto w oczy.
-Dziękuję- szepczę.
Brunet uśmiecha się. Przybliża się do mnie i łączy nasze usta w słodkim pocałunku. Nasze wargi poruszają się synchronicznie. Po chwili dołączają do tego języki.
Jest wspaniale i nie chcę tego kończyć. Ja i Theo. Nic więcej mi nie trzeba.
Wdychać jego zapach, czuć go, widzieć- tylko tyle potrzebuję, żeby żyć.
Theo po chwili unosi mnie za pośladki do góry. Oplatam nogami jego biodra.
Idziemy w stronę łóżka. Chłopak kładzie mnie na nim delikatnie, i pochyla się nade mną. Dłońmi wjeżdża pod moją sukienkę. Przechodzą mnie przyjemne dreszcze. Brunet gładzi mój brzuch, ale zaraz zabiera swoje ręce z niego i kładzie je po dwóch stronach mojej głowy, zawisając nade mną.
Ustami muska moją szyję obojczyki, dekolt...
Chwytam go za ramiona i przekręcam nas tak, że teraz to ja siedzę okrakiem na jego biodrach.
Przegryzam wargę. Podwijam jego koszulkę i przysysam się do jego umięśnionego brzucha, robiąc ścieżkę malinek, od podbrzusza, aż do mostka.
Jednak nagle robi mi się ciemno przed oczami i zalewa mnie fala gorąca. Odrywam się od chłopaka i siadam prosto. Zatykam sobie usta dłonią bo czuję, że zaraz zwymiotuję.
-Kochanie, wszystko dobrze?- Theo marszczy brwi.
Kręcę tylko przecząco głową. Podrywam się, i biegnę szybko do łazienki.
😇😇😏
CDN.