⚫Miesiąc później⚫
Shailene
Siedzę z Zoe przy wyspie w kuchni, i jemy śniadanie rozmawiając.
Przyjechałam do niej tydzień temu. Dzisiaj już wracam do domu.
Musiałam odpocząć, odetchnąć od tego wszystkiego, dlatego odwiedziłam przyjaciółkę.
Ruth przyznała się do tego, że chciała mnie zabić. Może to dlatego, że gdy policjanci zgarnęli ją z domu, była pijana.
Ponad tydzień temu była w związku z tym rozprawa. Mój prawnik starał się o jak surowszy wyrok dla niej, ale sąd stwierdził, że wystarczy jej pięć lat w zawieszeniu na dwa lata, za to, że się przyznała. I może na tym by się skończyło, gdyby Ruth nie zaczęła krzyczeć i rzucać się na samego sędziego. Teraz więc siedzi za kratkami, i nie wiem, nie obchodzi mnie to kiedy wyjdzie. Należało jej się.
Przez ten czas, aż do rozprawy bardzo się stresowałam. Theo nie zadzwonił, nic... Więc już straciłam nadzieję. Może jest na mnie zły, że chciał ułożyć sobie życie z Ruth, ale ja wszystko zepsułam. Ale z drugiej strony nie było go na rozprawie, więc może z nią nie jest, i od wypadku nie był. Może to ja sobie coś ubzdurałam? Ale nie ważne. Wszystko jedno, bo nie odzywa się do mnie, tak jakbym nie istniała. Przestałam już wierzyć, że może któregoś pięknego dnia brunet stanie w moich drzwiach...
-O czym tak myślisz, Woodley?-pyta Zoe, biorąc do buzi łyżkę z płatkami i mlekiem.
-O wszystkim i o niczym- wzruszam ramionami.
Dziewczyna wzdycha. Jestem jej na prawdę, ogromnie wdzięczna. Była przy mnie cały czas. Ona, ale tez Miles, Ansel. Wspierali mnie. Może tylko telefonicznie, ale to dla mnie i tak dużo. Cieszę się, że mogę na nich zawsze liczyć.
-O której masz samolot?
Zerkam na zegarek wiszący na ścianie.
-Za godzinę- odpowiadam- A ty?
-Za półtorej. To co, będziemy się zbierać?
Kiwam tylko głową i uśmiecham się delikatnie. Zoe jedzie ze mną na lotnisko. Sama leci do Londynu, bo dowiedziała się o jakimś proteście, w którym chce wziąć udział. Ja nie mam już do tego siły.
⚫️⚫️⚫️
Wysiadam z samochodu. Całą drogę przegadałyśmy o bzdurach. Wyciągam swoją walizkę z bagażnika, Zoe robi to samo, zamyka auto i zaczyna iść w stronę budynku.
Drzwi rozsuwają się przed nami. Wchodzę do środka i po chwili orientuję się, że nie ma obok mnie dziewczyny.
Ściągam brwi i oglądam się dookoła. Zauważam, że stoi na zewnątrz i przypatruje się czemuś przyczepionemu do szyby.
Wychodzę do niej.
-Idziesz, mała?- uśmiecham się.
-Za chwilę. Podejdź do mnie- macha ręką, żebym podeszła.
Robię to co mówi.
-Patrz!- blondynka wskazuje na plakat.
Zerkam na niego i nagle czuję jak uginają się pode mną nogi.
Theo.
Na tym plakacie jest Theo. Kładę dłoń na jego wizerunku i przejeżdżam po nim palcem.
Chłopak ma grać w sztuce- " Seks z nieznajomymi" w teatrze w Londynie. Pierwszy spektakl jest dzisiaj wieczorem.
-Leć tam- mówi Zoe.
-Słucham?
-No leć. Przynajmniej wiesz gdzie jest. Możecie porozmawiać, wszystko wyjaśnić.
-Nie Zoe. Tu nie ma co wyjaśniać. Zostawił mnie- rzucam i odchodzę.
Czuję jak dziewczyna chwyta mnie za ramię i zatrzymuje.
-A może to jedyna taka szansa?! Nic nie stracisz!
Wzdycham. Chciałbym się z nim spotkać, ale... Ale on mnie zostawił. Sam podjął taką decyzję, więc nie chcę na niego naciskać. Najwidoczniej miał jakiś powód.
Ale z drugiej strony tak bardzo mi go brakuje, chce go zobaczyć...
A może warto tam polecieć? Nie muszę się z nim spotykać, wystarczy, że siądę na widowni, i obejrzę ten spektakl. Tak jakby Theo był normalnym aktorem.
-Dobra- mówię.
-Aaa! No to lecimy razem. Chodź.
⚫️⚫️⚫️
Godzinę później siedzimy w samolocie. Zoe udało się załatwić dla mnie bilet.
Nie wierzę w to co robię. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Lecę do kogoś, kto mnie skrzywdził. Nie odzywał się do mnie, a mi dalej zależy.
W sumie Theo nie urwał kontaktu tylko ze mną, ale z całą resztą ekipy. Nikt nie mógł, i nie może się do niego dzwonić. Chłopak zachował się podle, a ja do niego lecę, bo chce go mimo wszystko zobaczyć...
-Zarezerwować nam hotel? Bo ja miałam spać u kumpla, ale...- mówi Zoe.
-Nie, nie ma takiej potrzeby, poradzę sobie- uśmiecham się.
-Jak chcesz.
Odwracam głowę w stronę okna, i zamykam oczy. Odpływam.
🎀
CDN.