•5• (Poprawiony)

23.1K 761 92
                                        


       ― Matt... Hmm, no wiesz, ja nie mam pojęcia. Nigdy nic nie mówił, ale mogę go zapytać, jeśli chcesz ― uśmiechnął się promienie kolorowłosy.

* * *

       Przez te siedem dni niewiele się działo. W zasadzie to głównie siedziałam w szkole albo w domu zawalona notatkami po same uszy. A jednak musiałam przyznać, że trochę przekonałam się do "nowego stylu", o ile mogę go tak nazwać. Ubierałam się trochę ładniej, ale nie oznaczało to jednak, że ukochane bluzy poszły w odstawkę. Oczywiście Harry bardzo mi pomagał, z którym pomimo tak krótkiego czasu dość mocno się zaprzyjaźniłam.

       Był swego rodzaju przyjacielem, o ile osobę, z którą kolegowałam się od tygodnia, mogłam tak nazwać. Nie wiedział o mojej przeszłości i obiecał, że nie będzie naciskał. Akurat w tej sprawie chyba mu ufałam. Widywaliśmy się codziennie i staraliśmy nawzajem poznać, chociaż dla mnie nie było to łatwe tak, jakby mogło się wydawać. Zdradził mi kilka swoich żenujących historii, poznałam jego przeszłość. Dowiedziałam się nawet, że miał siostrę, ale niestety zginęła w wypadku parę lat temu. Harry nie potrafił pogodzić się z jej stratą, ale bardzo pomógł mu jego starszy brat. Z rodzicami miał świetny kontakt, ale poza nimi nie było nikogo innego z rodziny, bo cała reszta była w Europie, z której zresztą chłopak pochodził. Mając cztery lata, przeniósł się tutaj i od początku zaczął przyjaźnić z Mattem i Nickiem. Potem do ich paczki dołączył Niall, którego też nieźle kojarzę.

       ― Rene, słuchasz mnie? ― Harry machnął mi ręką przed twarzą. ― Ja ci tu opowiadam o imprezie, którą robi Michael, a ty mnie perfidnie olewasz. Za karę idziesz z nami i nie ma żadnego "ale".

       Szybko powróciłam do żywych i niby chciałam zaprzeczyć, ale coś w głowie, jakiś cichutki głosik mnie przed tym powstrzymywał. Byłam na jednej domówce w życiu, którą zresztą robił ją Will. Oczywiście było to, zanim zniknął.

       ― Impreza będzie w piątek. Masz się ładnie ubrać i około dziewiątej razem z chłopakami po ciebie przyjedziemy. ― Jego pozytywne nastawienie i entuzjazm zaczęły mnie przerażać.

       Na przerwie obiadowej chciałam zaszyć się gdzieś w klasie i posiedzieć w ciszy, ale Harry mi na to nie pozwolił i wręcz zmusił do siedzenia przy stoliku ich grupy. Czułam się trochę nieswojo, przebywając w takim gronie. Byłam cicho, nic nie mówiłam i nawet nie słuchałam zbytnio ich rozmów.

       ― Ziemia do królewny ― słysząc, głos Matta, natychmiast się do niego odwróciłam. ― No nareszcie się obudziłaś ― powiedział, śmiejąc się radośnie. Szkoda tylko, że mi nie było zbyt wesoło. ― Podobno jedziesz z nami na imprezę. Wiesz co? Zaskoczyłaś mnie, nie powiem. Taka grzeczna, porządna uczennica, a na domówkę się wybiera. ― Chłopak zaśmiał się kpiąco i pogroził i palcem.

       Wywróciłam oczami. Przez ostatnie dni dużo gadaliśmy, bo na większości lekcji siedzieliśmy razem. Raz krytykował wszystko i wszystkich łącznie ze mną, a potem znów było dobrze i stawał nagle miły. Nie pomyślał, że kogoś może to zaboleć. Tak, tym ktosiem byłam ja. On ze wszystkiego żartował, a ja to odbierałam w sposób nader obraźliwy.

       Po lekcjach szczęśliwa wyszłam ze szkoły i poszłam na przystanek. Niestety mój autobus będzie dopiero za jakieś trzydzieści minut, a strasznie nie chciało mi się iść, zwłaszcza że nie zabrałam ze sobą słuchawek. Usiadłam na krawężniku i zaczęłam przyglądać się swoim jakże ekscytującym butom.

       ― Ciekawe trampki? ― Wzdrygnęłam się gwałtownie, słysząc niespodziewanie jego głos. ― No więc?

       Ewidentnie miał dobry humor, co znaczyło, że pewnie będzie mi dokuczał. Niektóre zaczepki naprawdę były zabawne, ale niektóre... Teraz dopiero na niego spojrzałam. Siedział na motocyklu. Nie znałam się zbytnio, ale chyba to był ściągacz. Markę od razu poznałam ― BMW, ale nic poza tym.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz