•45•

12.1K 425 32
                                        

Minął już tydzień od mojej rozmowy z  Williamem i postanowiłam, że będę u niego pracować na wakacje.

Bo jednak praca w barze nie daje dużych zarobków, a pieniądze są mi nad wyraz potrzebne.

- Co robimy w wakacje?- pyta przy śniadaniu Harry.

Jeszcze nic nie mówiłam o mojej pracy, bo uznałam, że jest dużo czasu, aby pochwalić się taką wiadomością.

Bardziej chodziło tutaj o ukrycie faktu, że nie pojadę z nimi na te durne wakacje.

Jest już drugi tydzień czerwca. Jeszcze tylko czternaście dni do końca roku. Tak bardzo chce, żeby to się skończyło.

-Słyszeliście o imprezie na koniec pierwszej klasy?- pyta mój chłopak, patrząc centralnie na mnie.

Szczere mówiąc nie wybieram się, bo nie mam żadnej sukni, a tym bardziej pieniędzy, aby kupić w miarę ładną.

-Jasne, że tak. Ja już partnerki szukam- odezwał się Harry, po czym wstaje i podaje mi rękę.- Czy będziesz moją partnerką na tym balu.

- Nie pozwalaj sobie...- słysząc słowa bruneta, lekko się uśmiecham.- To moja partnerka, ale skoro już chcesz, to tańcz.

Średnio zadowolona wstaje i podaję rękę kolorowłosemu. Tak patrząc nie umiem tańczyć i moje zdolności w tej dziedzinie sięgają zera.

Po kilku obrotach i innych pozach, dziękuję towarzyszowi za taniec i siadam wygodnie na swoim miejscu.

-To... To było piękne- śmieje się Nick i przeciera sztuczną łezkę z oka.

-Zobaczymy jak ty będziesz z Alice tańczył- wytyka mu język, a jego przedmówca nagle peszy się i milczy.

Nie wiem co się między nimi stało, ale po tym co zobaczyłam w samochodzie Devila.

-Resmi, a ty już suknia kupiona?- pyta Luck, a ja szybko zaprzeczam.

-Jest jeszcze dużo czasu na zakupy- uśmiecham się sztucznie, bo wiem, że na żadną imprezę nie pójdę.

-Na wakacje możemy jechać do Miami, bo mój kolega ma tam swój hotel- zabiera głos Mike, a ja patrzę w niemałym szoku na niego.

-A na później możemy lecieć na Madere, bo mam tam rodzinkę- mówi Harry, a mój zszokowany wzrok pada tym razem na niego.

Czy tylko moja rodzina jest taka beznadziejna?

Przepraszam towarzystwo i idę do swojego pokoju.

Jestem okropnie zmęczona, bo przecież cały czas muszę udawać przed swoimi przyjaciółkami.

Jestem pod presją, której nie umiem pokonać.

Boję się wszystkiego co mnie otacza. Mam tyle bliskich wokół, a przeraża mnie brak bliskości innych.

Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje...

Nalewam sobie soku do szklanki i siadam na wyspie kuchennej.

W tym momencie czuje wibracje w kieszeni.  Wyciągam dosyć szybko telefon i odczytuje nową wiadomość.

Devil: Chcesz się spotkać? Porozmawiać o tym wszystkim...

Chwilę zastanawiam się co odpisać chłopakowi, a gdy już wystukuję pierwsze litery wyrazu, dostaje ponowną wiadomość.

Devil: Nawet cię na zakupy zabiorę... Patrz jaki jestem dobry.

Prycham na widok wiadomości, ale ostatecznie zgadzam się na pomysł bruneta.

Jeszcze dzisiaj ma się odbyć nasze spotkanie, więc powoli idę się ogarnąć i przygotować.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz