-Alice?- pytam zszokowana, a niska dziewczyna patrzy na mnie i po chwili na jej twarzy pokazuje się ogromne zdziwienie.
-Matko Święta! Renesme!- krzyczy i rzuca się mi w ramiona.
Cała oszołomiona przytulam niską brunetką, która kiedyś była dla mnie niesamowicie ważną osobą.
Mała brunetka, wtulona w moje ramiona, przeciera oczy z łez. Nigdy nie sądziłam, że los ponownie spląta nasze drogi.
Niejaka Alice Clark, siostra mojego wybawiciela Ethana, którego akurat zaprosiłam na naszą kolację.
Alice jest jak już wspomniałam niezbyt wysoką brunetką o wspaniałych oczach koloru piwnego. Niegdyś moja bardzo dobra i wierna przyjaciółka, ale niestety życie zamieszało w naszych losach i kontakt się zepsuł. Głównie przez odległość i brak czasu.
Jako dziewczyna w początkowych fazach dojrzewania, miałam okres buntu, w którym uważałam, że jestem jedyną osobą, która ma rację i nikt nie może przeciwstawiać się mojemu zdaniu. Nasza przyjaźń szybko się skończyła, gdy nasza "dorosłość" zdarzyła się ze sobą.
-Wy się znacie?- pyta zdziwiony Nick, a Alice uśmiecha się do mnie promiennie.
- Tak, to moja przyjaciółka- jej słowa są dla mnie ukojeniem, bo nie sądziłam, że po tym wszystkim jestem dla niej tak samo ważna.
-Skąd?- pyta zdezorientowany brunet i patrzy centralnie na mnie.
-Długa historia i mało istotna- domyślam się, że brunetka nie powiedziała prawdy.
Szczerze mówiąc, sądziłam, że będzie względem niego sprawiedliwa i powie mu wszystko. Martwię się, że jak Nick pozna prawdę, to ich związek może się szybko zakończyć, zwłaszcza, że od podstaw jest kłamstwo i tajenie prawdy.
-Chodź kochanie do salonu- odzywa się Nick i prowadzi swoją dziewczyną do pomieszczenia. W ostatnim momencie łapię go za rękę i patrzę w oczy. - Co się stało?
-Ja zaprosiłam Ethana- mówię, oczekując jakiegoś wybuchu, ale chłopak tylko przytakuje.
-Alice powinna się ucieszyć, bo to przecież jej brat- odpowiada, zostawiając mnie samą w kuchni.
Oj... Żebyś się nie ździwił...
Kończę przygotowania naszej wspaniałej kolacji i rozkładam wszystko na stole.
Dopiero teraz widzę jak ona się zmieniła. Wyostrzone rysy twarzy, niegdyś krótko ścięte włosy, a teraz sięgają jej aż za tyłek.
Siedzi w pięknej czarnej sukience, która w doskonały sposób podkreśla jej szczupłe nogi.
Jest wrecz idealna...
Twarz taka słodka i urocza, co jest kompletnym przeciwieństwem dziewczyny.
-Nad czym tak myślisz słoneczko?- stoję opierając się o blat, kiedy brunet całuje mnie w czoło.
Wygląda doskonale, elegancko ubrany w białej koszuli, która idealnie opina jego klatkę piersiową.
Mój ideał...
Pomimo, że do ideału mu bardzo daleko, ale jednak poniekąd nim jest. Kocham go, a jak się kogoś kocha to wydaje się być ideałem. Pomimo wszelkich wad, jest nim.
-Sama nie wiem- uśmiecham się nieśmiało do Matt'a, a on to odwzajemnia, tylko, że w bardziej promienny sposób.- Boję się.
-Czego?- pyta, patrząc z troską w moje oczy. Wtulam się w niego, nie dając odpowiedzi.
CZYTASZ
To tylko zakład
Teen FictionDzisiejszy świat jest dwulicowy, fałszywy i okrutniejszy niż się nam wydaje. I niby czyja to wina? Kto go tak zniszczył? Odpowiedź jest prostsza niż sztampowe działanie dwa plus dwa. Ludzie. To oni udają kogoś, kim nie są. Bawią się uczuciami, nie p...
