•42•

11.1K 468 86
                                        

-Alice?- pytam zszokowana, a niska dziewczyna patrzy na mnie i po chwili na jej twarzy pokazuje się ogromne zdziwienie.

-Matko Święta! Renesme!- krzyczy i rzuca się mi w ramiona.

Cała oszołomiona przytulam niską brunetką, która kiedyś była dla mnie niesamowicie ważną osobą.

Mała brunetka, wtulona w moje ramiona, przeciera oczy z łez. Nigdy nie sądziłam, że los ponownie spląta nasze drogi.

Niejaka Alice Clark, siostra mojego wybawiciela Ethana, którego akurat zaprosiłam na naszą kolację.

Alice jest jak już wspomniałam niezbyt wysoką brunetką o wspaniałych oczach koloru piwnego. Niegdyś moja bardzo dobra i wierna przyjaciółka, ale niestety życie zamieszało w naszych losach i kontakt się zepsuł. Głównie przez odległość i brak czasu.

Jako dziewczyna w początkowych fazach dojrzewania, miałam okres buntu, w którym uważałam, że jestem jedyną osobą, która ma rację i nikt nie może przeciwstawiać się mojemu zdaniu. Nasza przyjaźń szybko się skończyła, gdy nasza "dorosłość" zdarzyła się ze sobą.

-Wy się znacie?- pyta zdziwiony Nick, a Alice uśmiecha się do mnie promiennie.

- Tak, to moja przyjaciółka- jej słowa są dla mnie ukojeniem, bo nie sądziłam, że po tym wszystkim jestem dla niej tak samo ważna.

-Skąd?- pyta zdezorientowany brunet i patrzy centralnie na mnie.

-Długa historia i mało istotna- domyślam się, że brunetka nie powiedziała prawdy.

Szczerze mówiąc, sądziłam, że będzie względem niego sprawiedliwa i powie mu wszystko. Martwię się, że jak Nick pozna prawdę, to ich związek może się szybko zakończyć, zwłaszcza, że od podstaw jest kłamstwo i tajenie prawdy.

-Chodź kochanie do salonu- odzywa się Nick i prowadzi swoją dziewczyną do pomieszczenia. W ostatnim momencie łapię go za rękę i patrzę w oczy. - Co się stało?

-Ja zaprosiłam Ethana- mówię, oczekując jakiegoś wybuchu, ale chłopak tylko przytakuje.

-Alice powinna się ucieszyć, bo to przecież jej brat- odpowiada, zostawiając mnie samą w kuchni.

Oj... Żebyś się nie ździwił...

Kończę przygotowania naszej wspaniałej kolacji i rozkładam wszystko na stole.

Dopiero teraz widzę jak ona się zmieniła. Wyostrzone rysy twarzy, niegdyś krótko ścięte włosy, a teraz sięgają jej aż za tyłek.

Siedzi w pięknej czarnej sukience, która w doskonały sposób podkreśla jej szczupłe nogi.

Jest wrecz idealna...

Twarz taka słodka i urocza, co jest kompletnym przeciwieństwem dziewczyny.

-Nad czym tak myślisz słoneczko?- stoję opierając się o blat, kiedy brunet całuje mnie w czoło.

Wygląda doskonale, elegancko ubrany w białej koszuli, która idealnie opina jego klatkę piersiową.

Mój ideał...

Pomimo, że do ideału mu bardzo daleko, ale jednak poniekąd nim jest. Kocham go, a jak się kogoś kocha to wydaje się być ideałem. Pomimo wszelkich wad, jest nim.

-Sama nie wiem- uśmiecham się nieśmiało do Matt'a, a on to odwzajemnia, tylko, że w bardziej promienny sposób.- Boję się.

-Czego?- pyta, patrząc z troską w moje oczy. Wtulam się w niego, nie dając odpowiedzi.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz