•46•

11.1K 417 48
                                        

Zostało pięć dni do balu. Wszyscy już się przygotowują, a ja do teraz nie wiem czy iść.

Do dzisiaj niestety nie dostałam wiadomości od Jack'a, a wielce obiecywał, że wyrobi się w ciągu tygodnia.

Jestem to dosyć ważna sprawa, dlatego wolałabym mieć już to wszystko wyjaśnione.

Ale oczywiście, wielce słowny Devil, nie dotrzymał obietnicy.

Całkowicie odpuściłam sobie szkołą, dzisiaj mam pierwszy dzień w pracy u mojego kochanego braciszka i ogromni się stresuję, bo jednak nigdy tego wcześniej nie robiłam, a tu nagle mam się bawić w panią prezes.

Mam tam być już na siódmą rano, więc coś czuję, że w te wakacje nie pośpię.

Szybko się ogarniam i ubieram w miarę elegancko, o ile czarną, dopasowaną sukienkę i szpilki tego samego koloru można nazwać takim oto mianem.

Zbiegam na dół prawie łamiąc nogi na tych wysokich butach.

-Gdzie tak kopytkujesz?- słyszę rozbawiony głos Nick'a i sama się lekko uśmiecham.- Myślałem, że odpuściłaś sobie szkołę.

-Odpuściłam, ale w zamian za naukę mam pracę- mówię zabierając mu ostatnią kanapkę z talerza.

-Jak się wprowadzałaś, to podobno miałaś mi gotować, nie żebym narzekał czy coś- pokazuje mu środkowy palec na co chłopak zaczyna się śmiać.

-Wiesz, że jesteś chamski?- pytam, a mój towarzysz bez chwili zastanowienia potwierdza to.- Gotowałam, jak się nie dokładałam do czynszu.

-O ty, sprytna sarenko- po czym wybuchamy śmiechem na jego słowa.- Gdzie to masz tą pracę?

-Długo by opowiadać- uśmiecham się i macham ręką.- Mam prośbę, nie mów reszcie o tej pracy.

-U mnie twoja tajemnica jest bezpieczna- lekko oddycham z ulgą.

Nie chcę, aby wiedzieli, bo jeszcze mi się nie uda i co wtedy...

Napewno by mnie nie wyśmiali, ale wolę nie ryzykować.

-Gdybyś chciała to mogę cię podrzucić, bo i tak jadę do centrum- odwzajemniam jego uśmiech i zgadzam się automatycznie.- To się zbieraj.

Już kilka minut później jestem w jego samochodzie i podaje mu adres.

- To firma twojego brata?- pyta zdziwiony, a ja niezbyt wiedząc o co chodzi, potwierdzam.- To nieźle ci powiem, jedna z lepszych firm.

Uśmiecham się lekko i mam ochotę dać sobie z liścia na fakt, że prawie nic nie poczytałam o tej firmie.

Zajebiście.

Całą drogę rozmyślam nad czekającym mnie wyzwaniem, a co najlepsze dochodzę do wniosku, że to będzie jakaś katastrofa.

Will sam mówił, że początki nie są łatwe, bo przy zakładaniu tej firmy było nieskończenie wiele niepowodzeń, a teraz funkcjonuje to na najwyższych obrotach.

Może nie będzie tak źle.

-Do zobaczenia pani prezes- śmieje się ze mnie Nick, a ja mu pokazuje język.- Powodzenia.

Dziękuję i szybko wychodzę z pojazdu, który już po chwili znika z zasięgu mojego wzroku.

Stoję przed ogromnym budynkiem I czuję, że tętno gwałtownie mi przyśpiesza.

Ogromny napis "W&R&S" w żaden sposób mi nie pomaga.

Powoli otwieram drzwi wejściowe i doznaje szoku.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz