-Witaj Esme- mówi wysoki brunet z dokładnie tą samą chrypką co tego dni.
Patrzę na niego, jak na jakieś ufo czy coś w tym stylu. To on, on mnie wtedy uratował. Jakby nie on nie wiadomo co by się stało i czy była bym tu teraz. Czy chciałabym się zmieniać. To jest dla mnie dziwna sytuacja.
Teraz właśnie przypominają mi się jego słowa. On wiedziała od początku kim jestem i że wkrótce się spotkamy.
Zapewne jeszcze się spotkamy, Esme
Po chwili pojmuję, że chłopcy na mnie patrzą i wyczekują jakiejś reakcji. Ciekawe czy wiedzą co się wtedy wydarzyło.
-Część, miło Cię zn... poznać- mówię po tym jak zobaczyłam jego minę. Czyli oni nic nie wiedzą. Ciekawe czemu im nie powiedział.
-Reni, chodź oprowadzę Cię po domu- odzywa się Harry, widząc tą dziwną atmosferę.
Słysząc, zwrot jakim mnie nazwał, aż zrobiło mi się cieplutko. Zawsze byłam u wszystkim Rene, jedyną osobą, którą mnie inaczej nazywała był Will, on zawsze przekształcał moje imię. Byłam wtedy Reini, Esmi, Reni, Eimi. Niektóre zdrobnienia nawet nie pasowały, ale jemu nigdy to nie przeszkadzało. Byłam jego kochaną Esmi, której miał nigdy nie opuszczać.
-Nie trzeba, wydaje mi się, że najlepiej się tym zajmę- zatrzymuje go właściciel, a mi otwiera drzwi, zanim jednak wychodzimy Matt zatrzymuje chłopaka i coś mu mówi, ale niestety nie mam pojęcia co.
Jestem ciekawa o co chodzi i mam zamiar zapytać o to bruneta. Nagle czuje jak ciemnooki ciągnie mnie w stronę schodów, z których zresztą przed chwilą schodziłam. Po chwili otwiera, któreś z drzwi i wchodzimy do pokoju.
Pokój jest głównie w niebieskich kolorach. Ściany są w odcieniu granaty. Meble są w szarym kolorze, jedynie łóżko wyróżnia się białą barwą. Wszystko ładnie się łączyło.
Chłopak kładzie się na łóżku, tak jakby nigdy nic, tak jakby mnie tu nie było. Miło. Siadam na fotelu i wpatruje się w chłopaka. Zastanawia mnie czemu mi nie powiedział, że to on. Co tam w ogóle robił. Skąd mnie znał. I czemu mnie uratował. Coś czuję, że nie dostanę na to odpowiedzi.
-Pytaj- słysząc głos chłopaka, patrzę niezrozumiale, a on się lekko uśmiecham.- Oj Esme, przecież wiem, że chcesz o coś zapytać. To widać.
Albo po prostu czytasz mi w myślach. To też jest bardzo prawdopodobne. Może on jest jakimś wampirem. Taki tajemniczy i w ogóle. O matko, ale ja jestem głupia. O czym ja w ogóle myślę?
-Czemu mi nie powiedziałeś?- pytam nie pewnie, bojąc się reakcji bruneta, który o dziwo nawet nie podnosi na mnie wzroku.
-A po co? Chciałem być tajemniczy. Wiesz tak jak w romantycznych filmach- śmieje się, a ja patrzę na niego jak na debila. Co tu się do cholery dzieje?
To nie jest możliwe, żeby nagle tyle osób się mną zainteresowało. Przecież to nie jest normalne. Nikt nie zwraca na mnie uwagi przez cały czas odkąd jestem w tej szkole, a tu nagle sześć chłopaków zaczyna ze mną gadać i chcą się zaprzyjaźnić. Nie uwierzę, że nie ma tu jakiegoś przekrętu.
-I co? Powinnam ci teraz wpaść w ramiona? Ucałować?- pytam oburzona, bo właśnie teraz pojęłam, że to może on być tak naprawdę sprawcą, tego wszystkiego.
CZYTASZ
To tylko zakład
Novela JuvenilDzisiejszy świat jest dwulicowy, fałszywy i okrutniejszy niż się nam wydaje. I niby czyja to wina? Kto go tak zniszczył? Odpowiedź jest prostsza niż sztampowe działanie dwa plus dwa. Ludzie. To oni udają kogoś, kim nie są. Bawią się uczuciami, nie p...