To ostatni nie poprawiony rozdział. Dzisiaj wracam do Polski, więc jutro wszystko będzie sprawdzone.
Dziękuję za wszelką aktywność i zapraszam do komentowania i głosowania.
Za drzwiami stoi cztery osoby, które już teraz wiem, że zniszczą mi życie. Mój piękny sen pryśnie niczym bańka mydlana, a ja znowu zostanę sama.
Widząc trzech mężczyzn w policyjnych mundurach, a obok nich mojego ojca, zabiera mi dech. Czuję jak całe szczęście znika, bo wiem co za chwilę się wydarzy. Tom chytrze się uśmiecha, a policjanci stoją niewzruszeni. Patrzę na nich i nie wiem co zrobić.
-Dzień dobry, straszy aspirant Alan Heming- mówi i pokazuje swoją odznakę, a ja przerażona patrzę na niego.- Poszukujemy Pana Mathewa Black. Czy możemy wejść?
-To nie moje mieszkanie i jego tutaj nie ma- mówię chyba o wiele za szybko, a oni patrzą na mnie przenikliwym wzrokiem.- Jeśli nie macie nakazu to nie możecie tu wejść- zaczynam bardziej pewnie, a mężczyźni zawiedzeni przyznają mi rację.
-Sky, kto to?!?- roznosi się krzyk poszukiwanego bruneta, a ja po prostu mam ochotę uderzyć się w twarz.- O... Dobry wieczór?- po chwili pojawia się na dole.
Potem wszystko dzieje się bardzo szybko. Mężczyźni zakuwają bruneta, ja staram się go "uratować". Krzyczę i zaczynam ich od niego odpychać, ale to wszystko na nic. Już po chwili chłopak jest wyprowadzany z mieszkania, a ja cała w łzach w nim zostaje.
Siadam w kącie i płaczę. Przeze mnie on będzie miał przesrane. Nie chciałam tego. Znam mojego ojca i wiem, że on tak to zrobił, że Matt poniesie straszne konsekwencje. Matko, co ja zrobiłam?
Nie wiem ile tak siedzę, straciłam całkiem rachubę czasu. Nagle drzwi się otwierają. Staje w nich właściciel razem z Mik'iem. Patrzę na nich i ponownie zaczynam płakać. Po jakimś czasie pojawia się również Harry. Nie zwracam na nich uwagi. Dopiero gdy kolorowłosy siada obok mnie i mnie do siebie przytula patrzę w jego kierunku.
-Co się stało?- siedzę cicho i nic nie odpowiadam na pytanie chłopaka.- Kobieto wydzwaniamy do Ciebie od trzech godzin, dobijamy się do drzwi, krzyczymy, a ty nie powiesz nawet co się stało? Dobra to cześć.
Zaczyna wychodzić z pokoju, ale go powstrzymuję. Zaczynam opowiadać mu o całej sytuacji i o tym, że mój ojczym to skończony dupek, który zrobi wszystko, aby zniszczyć nam życie. Chłopak był w szoku. Nagle jednak wstaje i zostawia mnie znowu samą.
Po długich przemyśleniach wreszcie wstaję ja i idę w kierunku reszty towarzystwa. Wszyscy wyglądają na zszokowanych, słysząc słowa Harr'ego. Ja stoję i wreszcie zabieram głos.
-Zawiezie mnie ktoś do Matt'a?- pytam, a wzrok wszystkich tu zebranych pada na mnie. W jednych oczach widzę współczucie, w innych żal.
-To wszystko twoja wina! Wiedziałem, że z Tobą będą same problemy- zabiera głos Niall, a jego słowa jeszcze bardziej mnie dobijają.- Wynoś się stąd.
Wbiegam na górę do swojego pokoju, zabieram rzeczy i wychodzę. Chodząc po okolicy, po prostu płaczę. Zabolało mnie to co powiedział, ale bardziej to, że nikt nie stanął w mojej obronie.
Siadam na pierwszej lepszej ławce w parku i ryczę jak dziecko. Czemu zawsze mnie spotykają takie rzeczy. Nagle słyszę, że ktoś się do mnie dosiada. Jest to starszy pan, siwe włosy i piękne, błękitne oczy.
CZYTASZ
To tylko zakład
Teen FictionDzisiejszy świat jest dwulicowy, fałszywy i okrutniejszy niż się nam wydaje. I niby czyja to wina? Kto go tak zniszczył? Odpowiedź jest prostsza niż sztampowe działanie dwa plus dwa. Ludzie. To oni udają kogoś, kim nie są. Bawią się uczuciami, nie p...