•34•

12.8K 472 127
                                    

Jestem już w domu, impreza się skończyła, więc w spokoju mogę się położyć. To był bardzo wyczerpujący dzień, za dużo emocji i w ogóle.

Ale przynajmniej mam swój pierwszy tatuaż. Ktoś wreszcie coś dla mnie przygotował w urodziny, a do tego wiem, że otaczają mnie cudowni ludzie.

Od słów Matt'a do teraz okropnie boli mnie głowa. Tak jakby te cztery słowa, jakoś na mnie oddziaływały. Dziwne uczucie.

-Chciałbym ci coś powiedzieć...

Po słowach bruneta zaczynam dziwnie się czuć. Obraz zaczyna się rozmywać, wszystko się kręci, pojawiają się jakieś sytuację, słyszę śmiech... Oni śmieją się ze mnie, ja to wiem... Przez okropny ból głowy nie jestem w stanie utrzymać się w równowadze.

Łapię rękę bruneta i mocno ściska. Czuję, jakby jakiś atak... Jakiś nagły lęk, ból i strach. Boję się, duszę się, a siedzę na otwartej przestrzeni.

-Słoneczko? Wszystko dobrze?- pyta zatroskany brunet. Już nie kontaktuje. Okropny ból głowy powoduje mroczki przed oczami.- Chodź jedziemy do domu.

Jakimś cudem wchodzę na motocykl i wtedy wszytko wraca. To co śniło mi się podczas śpiączki...

Już wiem czemu miałam takie źle przeczucia...

Następny dzień

Wszystko zaczyna się beznadziejnie. Rano wstaje oczywiście za późno, ubieram byle co, nie maluję się i wybiegam z domu. Wiem, że dzisiaj nikt mnie nie zawiezie, bo każdy miał coś ważnego, jeden korepetycje, drugi praca, trzeci to, czwarty tamto. Także teraz muszę biec.

Jestem już prawie na przystanku i wtedy akurat jebany bus musiał odojechać. Po prostu świetnie.

Jedyne co mi zostaje to iść na nogach, bo ten co właśnie mi odjechał był ostatnim. Czemu ja muszę mieć takiego pecha? Tak jakbym nie mogła, jak normalny człowiek, wstać i iść do szkoły.

Czemu nie mam swojego samochodu? A no tak pewnie dlatego, że mnie nie stać. Ciekawe, jak teraz żyje Will, czy jest szczęśliwy? A może tak jak ja spóźnił się na busa. Zawsze był śpiochem, więc bym się nie zdziwiła. To chyba w naszej rodzinie jest normalne. Mam jest taka sama... Mama, czy nadal powinnam ją tak nazywać? Pomimo kilku błędów, które popełniła, nadal nią jest i tęsknię za nią. Ciekawe...

Nagle słyszę dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pokazuje się numer Matt'a. Bez zastanowienia odbieram.

-Renii?- słyszę w słuchawce słodki głos małej brunetki.

-Tak słońce, coś się stało?- pytam zdziwiona, zazwyczaj nie dzwoni do mnie, więc coś się dziwić.

-Bo rodzice pojechali na jakąś konfercje- mówi dziewczynka, lekko sepleniąc.- I miałam zostać z Matt'em, ale... On sobie nie radzi- słysząc ten słodki głos, aż mięknie mi serduszko.- Mogłabys przyjechać? Bo boję się, że jeszcze spali nam kuchnię. Robi mi akurat śniadanie i no wiesz... Faceci tacy są- taka mała, a taka już pewna siebie. Szkoda, że ja tak nie byłam.

-Oczywiście... Będę za niedługo- uśmiecham się, słysząc radość Lai.- A mogłabyś powiedzieć bratu, aby mnie przywiózł?

-Jasne! Chwila... Mattiii- słuchać dziewięczny głos dziewczynki, a już po chwili słuchawkę zabiera jej starszy brat.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz